Po weekendzie.

Ale było super. Wczoraj praca od 7:30 do 13:30 – a tak sobie "rekreacyjne". Niestety nie wszystko można zrobić w ciągu tygodnia. Uzytkownicy nie pozwolą na kilkugodzinną przerwę w dziłaniu systemów… Ale za to póżniej… Miodzio. Wycieczka z żoną do meksykańskiej restauracji. Dobre jedzonko…. Grzane winko, piwko, drugie piwko, deser. Powrót do domciu. A w domciu… Bajka – ten wieczór był piękny, już żona się o to postarała… Za to troszke Negatywów. Pogoda do bani totalnie. Niby ciepło a tak nas przewiało że ledwo żyliśmy. Wielka orkiestra ??? Niestety z moich obserwacji wynikało że więcej było zbierających niż dających. Smutne to ale prawdziwe. Dobrze że facet nie traci zapału i co roku podchodzi do tego z taką werwą, że starczyłoby energii na obdzielenie całęgo rządu, ministrów i jeszcze dla samorządów by zostało. Tak czy inaczej chyba w tym tygodniu będzie u mnie w domciu meksykańskie żarcie. Jeszcze je czuje na końcach podniebienia. Pozdrawiam te nieliczne osoby, którym się chciało dodać jakiś komentarz.