Piątkowa impreza…

Przyszli i nawet się nie spóźnili.

Brat z "bratówką". (będzie bratową jak sie pobiorą)

I nasz wspólny przyjaciel ze swoją towarzyszką.

Było bardzo fajnie.

Trochę jedzonka, trochę alkoholu.

Dziewczyny się totalnie wyluzowały.

Skończyło się półstriptizem.

Lubię jak ludzie czują się na tyle luźno i są otwarci.

Nie lubię za to fałszywej skromności i udawania.

Wszystko skończyło się o 3:30 rano…