Awaria.

Wstałem sobie dzisiaj o ósmej. Wziąłem komórke do ręki i ją włączyłem, bo wstawiona była na noc do łądowania. I się zaczęło. Telefon za telefonem i non stop SMS’y. Nie działa "cośtam".

W pracy od 7:30 powinna być szefowa. No to do niej dzwonie.

Łapię ją w samochodzie. Jedzie do firmy.

– Tak wiem ze "cośtam" się spieprzyło. Za 10 minut będę w firmie. Nic im sie nie stanie jak przez jeszcze 10 minut "cośtam"nie będzie działało.

No pewnie, że nic się nie stanie. Będę pamiętał o tym spokoju i opanowaniu jak ja się spóźnie, albo coś zawale…