Z wczoraj
Wrócę jeszcze do tej chandry.
Po pierwsze niech mi ktoś powie czy ja to dobrze piszę.
Po drugie była wywołana pewnym nieporozumieniem między mną a żoną…
Tzn mi sie nie podobalo cos w Jej zachowaniu i powiedzialem Jej o tym. Niestety wywołało to niesamowitą burzę z piorunami.
Chodziłem wściekły jak ta lala.
Ale jak tylko wyszedlem do dentysty, poszedlem do kwiaciarni. Kupilem bukiet tulipanow.
Wsiadlem w autobus i pojechałem do domu.
Ja kwysiadłem, okazało się że moja Żona jechyała tym samym.
No to super.
Wręczyłem jej kwiatki na przystanku, a ona sama z siebie obiecała, że postara się zmienić to co mnie tak wkurza.
A wieczorem….
Wspólne przeprosinki.
Tzn pachnąca wspólna kąpiel z dużą ilością piany i łazienka rozświetlona świecami…
Warto sie czasami powściekać no nie ???