Senny poranek.

Jestem niewyspany jak cholera.

Oczy mi się same zamykają, pieką i są podpuchnięte.

Oczywiście moje prośby o to, żeby awaria w Łowiczu się sama usunęła spełzły na niczym. Ostatnia deska ratunku to zdalne zdiagnozowanie awarii i jej usuniecię również zdalne. Ale na pewno się nie uda…

Czasami mam wrażenie, że komputery potrafią robić na złość…

Od rana musiałem jeszcze walczyć z serwerem proxy bo i-net nie chciał chodzić w firmie.

Ale kawa już do połowy wypita i będzie dobrze – mam nadzieję.

W końcu dzisiaj ostatki…