Po weekendzie…

Jestem bardziej zmeczony niż przed. Ale co tam, grunt, że Żona zadowolona jest.

Wczoraj nie miałem już siły nic napisać. Rodzice byli (chyba) zadowoleni. Wszystkim wszystko smakowało(przynajmniej tak mówili).

Nawet im nie przeszkadzało to że golonka taka tłusta (bo niby jaka ma być – chuda ???).

Wieczorem udało mi się zrobic dwie całkiem ładne fotki. Przynajmniej mnie się wydaje, że są ładne. Możecie je obejrzeć w moim blogu poniżej.

Dzisiaj nie mogłem wstać rano do pracy. Normalnie nie mogłem się zwlec z łóżka. Nie wiedziałem o co chodzi jak coś dzwoniło.

Ale brutalna rzeczywistość w pracy przywołuje mnie powoli do życia. Remont wywołuje u mnie odruch obronny. Na samą myśl czuję się osłabiony…

Ale – na rogaliki z masłem i łososiem trzeba zarabiać.