Dzisiaj jestem sam w pokoju z Kolegą.
Naszych Pań nie ma.
Dzięki temu można spokojnie wywietrzyć pokój i schłodzić go do temperatury przyjaznej człowiekowi.
Niestety Panie należą do zmarzlaków. W pokoju temperatura nie spada poniżej 25 stopni. To sprzęt tak grzeje. Ale nie można Ani otworzyć okna ani włączyć klimy, bo:
Bolą nerki, pęcherz, plecy, katar, nos, kaszel, temperatura, stawy, wszystko co tylko można sobie wymarzyć.
W związku z tym w środku zimy siedze sobie w pracy w krótkim rękawku.
A dzisiaj…
20 stopni. Klima na full, okno otwarte. Chłodek. Tak sobie myśle że im bardziej wychłodze pokój tym dłużej będzie trzymał chłód, bo jak przyjdzie Koleżanka to trzeba będzie niestety zrezygnować z tych wszystkich rarytasów…