Tytuł 148

List Otwarty Lecha Wałęsy do Biskupów i Wiernych Kościoła Katolickiego w Polsce.

Gdańsk, 23 lutego 2005r.

Czcigodni Księża Biskupi,

Szanowni Państwo, Drodzy Bracia i Siostry w Wierze,

Mające miejsce wydarzenia wywołane moją reakcją na sposób prowadzenia i treści audycji publicystycznych oraz swoiste uprawianie polityki przez osoby zarządzające rozgłośnią "Radio Maryja" nie powinny się skończyć na "medialnym szumie". Z dystansu kilku minionych dni dziękuję za liczne wyrazy poparcia i solidarności. Niejednokrotnie modliłem się przy audycjach tej rozgłośni, ale coraz częściej zadaje sobie pytanie, czy umocnienie w wierze grupy słuchaczy wystarczy za usprawiedliwienie tej wielkiej krzywdy, jaką jest odsuwanie się od polskiego Kościoła ludzi dostrzegających wady tej rozgłośni, ludzi, którym daleka jest jej retoryka.

Przeciwko rozgłośni mieniącej się "katolickim głosem w naszych domach" odwoływałem się dotychczas do opinii publicznej. Pora na ciąg dalszy, uwzględniający fakt, że sposobem na społeczne istnienie tej stacji w zasięgu szerszym niż malejąca ilość własnych "wyznawców" są skandale i budowanie swoistego klientyzmu marginalnej grupy działaczy społeczno-politycznych. Cieszy fakt, że opinia publiczna, w dużej mierze opinia ludzi Kościoła, dostrzega w walce z o. Rydzykiem nie tylko moją krzywdę, ale przede wszystkim, trwające od dawna ze strony tej rozgłośni zagrożenie dla młodej polskiej demokracji i obrazu Polski i Kościoła polskiego w świecie. Bezczelny atak na moją osobę przepełnił czarę goryczy. Krytyczne uwagi pod adresem stacji formułowałem już wcześniej, od lat zwracając uwagę na działalność katolickiej stacji radiowej, której katolicyzm kwestionowany jest przez biskupów mojego Kościoła, a styl pracy duszpasterskiej i duch nauczania stały się przedmiotem działania powołanego specjalnie w tym celu przed kilkoma laty Zespołu Biskupów do spraw duszpasterskiej troski nad Radiem Maryja. Czas, aby rezultaty tego zatroskania przełożyły się na zmiany w funkcjonowaniu rozgłośni.

Za zaistniałą sytuację i zaniechania odpowiedzialność ponosi także państwo, w którym rozgłośnia działa, a w szczególności Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. To ona nadaje stosowne koncesję czuwając nad przestrzeganiem prawa. Ma także ustawowy obowiązek reagowania na zdarzające się nieprawidłowości, w zakresie sankcji przewidzianych prawem posiada możliwość ingerencji i nakładania różnego rodzaju kar, aż do odebrania koncesji włącznie. Liczę, że dostrzeże ona zagrożenia i zacznie działać, nie ograniczając się do monitoringu , który pomimo stwierdzonych uchybień nie miał do tej pory żadnego wpływu na kształt programów stacji. Rozgłośnia o. Rydzyka od 2001 r. korzysta ze statusu nadawcy społecznego. Czy spełniała warunki, aby z takiego statusu korzystać? Czy w sposób prawidłowy z takiego uprzywilejowanego statusu korzysta? Czy nie nadużywa społecznego zaufania? Obawiam się, że nadużywa, że wielu to dostrzega, ale nikt nic nie robi bojąc się płynącego z Torunia zajadłego krzyku.

Publiczne i częste kwestionowanie katolickiego i obywatelskiego nauczania "Radia Maryja", obecność w programach wątków antysemickich i ksenofobicznych, seanse nienawiści, instrumentalne traktowanie nauczania i osoby Ojca Świętego, stoi w sprzeczności z chrześcijańskim systemem wartości, którego powinna przestrzegać, zobowiązana do tego nie tylko posłannictwem wiary, do której krzewienia została powołana, ale i ustawą. Jest to wystarczającym powodem przemawiającym za pozbawieniem jej dobrodziejstwa korzystania ze statusu, na który nie zasługuje i koncesji, którą narusza. To musi wreszcie wywołać reakcję konstytucyjnego urzędu powołanego do przestrzegania prawa w działalności medialnej. O to postuluję. Wszak KRRiT wysokimi karami finansowymi reaguje na minimalne w tym zakresie wykroczenia innych nadawców.

Wobec powyższego kieruję do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji żądanie wszczęcia procedury pozbawienia Radia Maryja statusu nadawcy społecznego. Mam nadzieję, że jej decyzja uwzględni własną odpowiedzialność za wytworzony stan rzeczy.

"Radio Maryja" jest jedną z wielu stacji należących do Kościoła katolickiego. Żadna nie wywołuje takich kontrowersji. Żadna nie traktuje modlitwy jako wstępu do wyciągania od biednych wiernych pieniędzy, co wielokrotnie prowadzi do powstawania w rodzinach międzypokoleniowych konfliktów, co powoduje zniechęcenie i zgorszenie wiernych.

Czy ratunkiem dla niej jest odejście jej dyrektora i jego współpracowników, swoistych wyznawców "kultu założyciela stacji"? Jestem o tym głęboko przekonany. Jest dla mnie osobistą tragedią, że w trosce o właściwy kształt Kościoła i Ojczyzny zmuszony jestem podejmować działania przeciwko ludziom jednego z zakonów. Mam jednak pewność, że robię to także dla jego dobra, jako, że utrzymujące się od wielu lat zarzuty w stosunku do linii programowej tej rozgłośni w sposób szczególny dotyczą jej dyrektora o. Tadeusza Rydzyka. To jego antenowa i poza antenowa działalność konfliktuje dodatkowo polską scenę polityczną, wprowadza podziały w Episkopacie i Kościele, obniża poziom publicznej debaty wprowadzając do niej elementy dalekie od standardów przyzwoitości.

Sposobem na publiczne istnienie tej stacji są, jak pisałem skandale, ale również budowanie wizerunku "oblężonej twierdzy" Polskości i Katolicyzmu. Zrobię wiele żeby ten, do którego zostałem wplątany był ostatnim, a tworzenie atmosfery nagonki na ludzi Wiary i Polskości, w którym miałbym rzekomo uczestniczyć, jest oczywistym fałszem i daje kłam rozsądkowi wypowiadających takie sądy. Cofnięcie statusu nadawcy społecznego i związane z tym konsekwencje finansowe tej decyzji wpłyną, mam nadzieję, na konieczne zmiany personalne i programowe rozgłośni.

Bóg jest Miłością i Prawdą!

Wzywam do modlitwy, aby dobro i prawda zwyciężyły!