Łódzka Bazylika archikatedralna

Historyczne śledztwo ks. Kuleszy

 Adam Czerwiński 25-02-2005 , ostatnia aktualizacja 24-02-2005 17:14

Prezbiterium łódzkiej katedry będzie wyglądać jak przed I wojną. To możliwe, bo ksiądz proboszcz przeprowadził śledztwo. Ślady z początku ubiegłego stulecia doprowadziły go aż do Włoch

Nowy tron biskupi, stalle kanonickie, ławki dla ministrantów i klęczniki będą gotowe za kilka tygodni. Powstają w miasteczku St. Ulrich (Górna Adyga – pogranicze włosko-austriackie). Meble w dębowym drewnie rzeźbią artyści z firmy Ars Sacra, należącej do Ferdynanda Stuflessera IV. W 1912 r. jego praprapradziadek przygotował główny ołtarz kościoła pod wezwaniem św. Stanisława Kostki – przyszłej łódzkiej katedry. Jego elementy zostały zniszczone podczas wojny i pożaru w 1971 r.

Na ślad rodu Stuflesserów natrafił ks. Ireneusz Kulesza, proboszcz łódzkiej katedry. – Kiedy objąłem urząd, za punkt honoru postawiłem sobie poznanie mojej świątyni od podszewki – opowiada. – Na elementach ołtarza znalazłem metalowe tabliczki, które niezwykle mnie zaintrygowały. Na każdej była data: 1912 i napis: F. Stuflesser, St. Ulrich, Gröden, Austria.

Proboszcz rozpoczął śledztwo. Szybko ustalił, że to dane rzemieślnika, który wykonał ołtarz. Jednak z dokumentów nie można było wywnioskować nic, co ułatwiłoby w dotarciu do mistrza.

Przełom w dochodzeniu nastąpił wtedy, kiedy ks. Kulesza w ubiegłym roku był w Austrii. – Studiując mapę zauważyłem, że przy trasie, którą jechałem w okolicach Salzburga, jest miejscowość St. Ulrich. Specjalnie tam pojechałem.

Na miejscu łódzki duchowny przedstawił się i spytał miejscowych, czy słyszeli o Stuflesserze, wykonującym ołtarze. Okazało się, że nikt nie zna takiej osoby. W końcu ktoś sobie przypomniał, że przed I wojną światową w Austrii było jeszcze jedno miasteczko St. Ulrich. Po traktacie wersalskim znalazło się po włoskiej stronie granicy.

Po powrocie do Łodzi ks. Kulesza kontynuował śledztwo. Przy pomocy internetowej wyszukiwarki natrafił na ślad włoskiego St. Ulrich. Jedyny adres, jaki udało się znaleźć w sieci, to tamtejsze biuro informacji turystycznej.

– Skontaktowałem się z nim. Powiedziałem, że jestem księdzem, poszukującym firmy Ferdynanda Stuflessera, który w 1912 roku zrobił ołtarz dla łódzkiego kościoła – opowiada ks. Kulesza. – Odpowiedzieli, że w St. Ulrich jest dużo rzemieślników pracujących dla kościoła, ale Stuflesser jest jeden i skierowali mnie do niego. Chwilę później rozmawiałem z Ferdynandem Stuflesserem IV. Okazało się, że jego praprapradziadek Ferdynand rzeczywiście zrobił ołtarz dla łódzkiego kościoła. A w pracowni zachowały się jego oryginalne projekty z początku ubiegłego wieku!

W czasie wizyty w St. Ulrich ks. Kulesza dokonał jeszcze jednego odkrycia. – W książce poświęconej pracy tamtejszych artystów natrafiłem na jeszcze jeden łódzki ślad – opowiada. – Okazuje się, że tamtejsi artyści prawdopodobnie są autorami XVIII-wiecznego ołtarza z kościoła w Łagiewnikach.

DLA GAZETY

Zbigniew Pokuta

główny specjalista w Wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków

Niesamowita historia! W swojej ponad dwudziestoletniej karierze nie spotkałem się z podobnym przypadkiem. O takim odkryciu większość konserwatorów może najwyżej pomarzyć. Zwykle mamy do dyspozycji fragmenty. Na ich podstawie musimy odtwarzać większą całość. Staramy się wykonywać naszą pracę zgodnie z duchem oryginału. Jednak nigdy nie mamy 100 procent pewności, że to się uda. Nie ma żadnych wątpliwości, że dzięki śledztwu ks. Kuleszy katedra odzyska oryginalne wyposażenie.

Adam Czerwiński 25-02-2005 , ostatnia aktualizacja 24-02-2005 17:14

Od siebie tylko dodam, że znam księdza Ireneusza osobiście. Wspaniały człowiek z niego. Fajnie, że chce przywrócić dawną świetność temu kościołowi. Ale i tak mam w tej sprawie mieszane uczucia.