To jest chore. Nawet tego nie skomentuje…

0

Ludzie Rydzyka 
  
 Przeszłość wielu pretorianów o. Rydzyka stanowić będzie szok dla licznych słuchaczy Radia Maryja 

 Jeden chwalił się walką w szeregach NKWD, drugi, zgodnie ze wskazówkami propagandy, ostro potępiał antykomunistycznych biskupów. Inni wychwalali dyktaturę proletariatu i marksizm. Dziś są ideologami Radia Maryja słuchanymi z uwielbieniem przez miliony patriotycznych słuchaczy 
 
 
 
ELIZA MICHALIK, PIOTR LISIEWICZ 
 
 
 W ubiegłą niedzielę organizatorzy nowego ugrupowania spotkali się w Sali Kongresowej. Jak się dowiedzieliśmy, salę wynajęła za 22 tysiące złotych firma Spes – Spółka z o. o., wydawca „Naszego Dziennika”. Oficjalnie – na koncert pieśni patriotycznych. – Świeccy mają obowiązek wejść do polityki, tworzyć partię. Inaczej zrobią to inni – ogłosił w czasie „koncertu” ojciec Tadeusz Rydzyk.

Radio Maryja i dyktatura proletariatu

„Walka polityczna, kończąca się rewolucją socjalistyczną i ustanowieniem dyktatury proletariatu, stanowi decydujący warunek wyzwolenia klasy robotniczej od wyzysku” – dowodził prof. Edward Prus („Polityka jak zjawisko społeczne”, 1984).

„Węgrzy nie zdołali rozwiązać swych problemów własnymi siłami, co bardzo mocno rzutowało początkowo na nastroje społeczeństwa, powodując zwłaszcza przypływ antyradzieckiego nacjonalizmu” – ubolewał w 1956 roku prof. Jerzy Robert Nowak („Węgry 56 – Polska 81: bez uproszczonych analogii”, „Zdanie” 2/1983).

„W Polsce w tym czasie powstał dogodny grunt pod idee socjalizmu, które niejako wisiały w powietrzu. Robotnicy, chłopi, inteligencja, część arystokracji – wszyscy poczuli się jednakowo synami tej samej ojczyzny” – oceniał początki PRL ksiądz prof. Czesław Bartnik („Wojenne przełomy”, „Tygodnik Polski” nr 20 (79) z 13.05.1984).

To wbrew pozorom nie dawne wypociny obecnych liderów SLD, a niegdysiejsze publikacje najbliższych współpracowników ojca Tadeusza Rydzyka. Ich podpisy znalazły się pod dokumentami powołującymi ugrupowania, będące zalążkiem nowej partii.

Czy Macierewicz nazywał się Izaak Singer

– Czy nosił Pan kiedyś inne nazwisko? Na przykład Izaak Singer? – pyta Antoniego Macierewicza Zbigniew Łabędzki, redaktor naczelny portalu internetowego ojczyzna.pl. – Nie nosiłem nigdy nazwiska Izaak Singer. Z tego co wiem, nie nosił takiego nazwiska także nikt z mojej rodziny, czy to od strony Ojca, czy Matki, a więc nikt z Macierewiczów, Nowakowskich, Grabowskich, Niementowskich czy też Strączyńskich, Winczakiewiczów lub Kozarskich. Jak było w XVII wieku – nie wiem, ale za ostatnie 300 lat gwarantuję – precyzuje poseł.

Pytający nie daje za wygraną. – Kilku byłych „solidarnościowców” stwierdza, że był Pan chrzczony w obozie dla internowanych w Łupkowie koło Komańczy w Bieszczadach. Chrzcił Pana ks. Miska. Przytacza się ten fakt jako dowód, że nie był Pan wcześniej katolikiem. Macierewicz odpiera zarzuty: – Ochrzczony zostałem w kościele pw. św. Jakuba Apostoła w Warszawie (na placu Narutowicza) 31 sierpnia 1948 r. 4 tygodnie po urodzeniu. Akt chrztu w księgach parafialnych nosi nr 417, rok 1948.

Egzamin nie zniechęca Macierewicza. Pytany przez GP o plany powołania partii bliskiej Radiu Maryja, odpowiada: – Byłbym bardzo zainteresowany wstąpieniem do takiego ugrupowania. Ono reprezentowałoby przecież moje poglądy, mój program.

Rydzyk: świeccy, tworzyć partię

Kandydat Macierewicz egzamin zdał – jego nazwisko znalazło się wśród wymienionych w Sali Kongresowej przez ojca Rydzyka polityków, którym jego radio „winne jest wdzięczność”. Obok Macierewicza znalazły się nazwiska wszystkich  rozłamowców z LPR – posłów kół Dom Ojczysty i Porozumienie Polskie, Jana Olszewskiego z ROP, a także Andrzeja Leppera. Ani słowa o liderach LPR na czele z Romanem Giertychem.

 
 Tydzień wcześniej w „Gazecie Wyborczej” ukazał się tekst „Partia Maryja”. Marek Kotlinowski, szef LPR zaraz po publikacji nie negował, że takie ugrupowanie powstaje i że LPR mogłaby być zainteresowana współpracą z nim. – Coś się dzieje, jakaś partia może się tworzy, ale jest za wcześnie, by o tym mówić. W każdym razie darzymy Radio wielkim szacunkiem – powiedział GW niedługo po pojawieniu się artykułu. Parę dni później zmienił zdanie. – Tekst o partii Maryja był wymierzony w Radio Maryja. Wszyscy, którzy przyłączyliby się do takiego ugrupowania, działaliby na jego szkodę – powiedział w rozmowie z GP.

Wodzuś Giertych kontra Żyd Nowak

Powstanie nowej partii to efekt wojny wśród narodowych katolików. LPR, która weszła do parlamentu dzięki poparciu Radia Maryja, zdominował najzdolniejszy i najbardziej medialny z jej liderów – Roman Giertych. Zaczął promować swoich ludzi, wywodzących się z jego poprzedniego niewielkiego ugrupowania – Stronnictwa Narodowego. Zbyt silna pozycja Giertycha zaniepokoiła ojca Tadeusza Rydzyka.

Jako jeden z pierwszych do ataku ruszył bliski współpracownik Rydzyka Jerzy Robert Nowak. 8 stycznia 2004 Nowak wystosował do posłów LPR list. „Wodzuś R. Giertych dąży do stworzenia z LPR partii wodzowskiej”, „zdumiewające jest, że ‘narodowiec’ R. Giertych coraz bardziej zbliża się w kierunku ‘Gazety Wyborczej’…” – to tylko niektóre fragmenty listu.

Jak dowiedziała się GP, nieco wcześniej wśród członków LPR kolportowano listę Żydów – polskich polityków, która tym różniła się od poprzednich tego typu spisów, że znalazł się na niej… Jerzy Robert Nowak.

20 września 2004 plan stworzenia nowej partii sformułował na piśmie prof. Rafał Broda. Miałaby to być „silna, zwarta i jednorodna” partia polityczna Wiara i Niepodległość. „Struktury partii powinny pokrywać cały obszar Polski, powinna je obowiązywać żelazna dyscyplina” – postulował.

Zbigniew Łabędzki, szef portalu ojczyzna.pl sprawę sformułował jasno: „Nie mamy czasu zajmować się drobnymi sprawami niezbyt wpływowych partii. My zajmijmy się Polską. Jest nas co najmniej 4 miliony”.

We wrześniu 2004 grupa współpracowników ojca Rydzyka stworzyła stowarzyszenie Nasza Przyszłość – Polska. Do założycieli stowarzyszenia należą m. in.: prof. Edward Prus, ks. prof. Czesław Bartnik, prof. Włodzimierz Bojarski (skłócony z Giertychem były wiceszef rady programowej LPR), prof. Ryszard Kozłowski i prof. Jan Szarliński. Przed tekstem o „Partii Maryja” Szarliński nie krył politycznych ambicji: „Można to nazwać partią, bo cele mamy takie same jak inne ugrupowania, czyli dobry wynik w wyborach, ale ja wolę określenie ruch jednoczący Polaków” (GW, 16.02.2005). Zaraz po tej rozmowie przestał udzielać jakichkolwiek wywiadów.

29 stycznia 2005 wrogowie Romana Giertycha powołali kolejny twór: Ruch Społeczny Odrodzenie Polski. Nazwiska jego twórców w dużej części pokrywają się z założycielami Naszej Przyszłości. Należą do nich prof. Jerzy Robert Nowak, prof. Stanisław Borkacki, ks. Czesław Bartnik, autor projektu stworzenia nowej partii prof. Rafał Broda, prof. Ryszard H. Kozłowski, pułkownik Mieczysław Struś oraz emerytowana sędzia Maria Trzcińska. Rzecznik ruchu prof. Broda nie jest zbyt rozmowny: – Nie uważam, że podawanie w tej chwili akurat w „Gazecie Polskiej” informacji na na
sz temat było właściwe. Jak będziemy chcieli wyjść na szersze forum, to to zrobimy.

Nadzieja we wsi i Miejscowych Polakach

Nowa partia będzie najlepiej zorganizowanym ugrupowaniem w kraju. Od razu będzie miała do dyspozycji potężne struktury terenowe, czyli Koła Przyjaciół Radia Maryja, do których, według różnych szacunków, należy w Polsce od 150 do 200 tysięcy osób.

Oficjalnie opiekunowie Kół zaprzeczają, jakoby wciągali wiernych w działalność polityczną. Pociągnięci za język, mówią to samo co ksiądz Jan Krawczyk, opiekun Koła Przyjaciół Radia Maryja w Budzisławiu Kościelnym: – Organizujemy spotkania dla ludzi, którzy chcą się modlić i dowiedzieć czegoś o drugiej stronie naszego życia publicznego. Jakiej drugiej stronie? Ano takiej, dlaczego w Polsce jest źle, kto odpowiada za biedę i bezrobocie. Ludzie muszą znać prawdę. Ale to przecież nie jest działalność polityczna. Więc może pani powiedzieć tym, którzy kazali pani zadzwonić, żeby się nie bali.

 
 Najbardziej aktywni członkowie Kół Przyjaciół Radia Maryja działają w Kołach Miejscowych Polaków, które powstają na wsiach i w małych miasteczkach. To właśnie od nich ma się zacząć tworzenie regionalnych oddziałów nowej partii. Miejscowi Polacy obecni są już w trzech województwach: lubelskim, małopolskim i kujawsko-pomorskim.

„Wieś oparta na własności ma większą szansę ratunku zachowania Ojczyzny niż miasto, gdzie rządzi przede wszystkim złowrogi pieniądz. Na wsi zatem szczególnie spoczywa zadanie obrony narodu i państwa. Zadania nie wykona żadna z obecnych partii, a jedynie ruch zjednoczonych Polaków do osiągnięcia bezwzględnej większości w wyborach (…). Zwiększy się siłę wyborców jednocząc ich praktycznie w kołach miejscowych Polaków” – taką koncepcję budowy ugrupowania przedstawił na spotkaniu koła dr Hubert Jochim z Bysławka, członek stowarzyszenia Nasza Przyszłość – Polska.

Z NKWD do Radia Maryja

Kim są najwierniejsi pretorianie ojca Rydzyka?

Prof. Edward Prus ze stowarzyszenia Nasza Przyszłość – Polska znany jest z publikacji na temat rzezi Polaków dokonywanych przez Ukraińców. Prus to człowiek o dwóch życiorysach. W PRL zapewniał, że w latach 40. walczył z Ukraińcami w szeregach wywiadu NKWD i w sowieckich „istriebitielnych batalionach”, zwanych szwadronami śmierci.

Po 1989 roku dowodził, że bił UPA, będąc członkiem Szarych Szeregów. Pytany o konkretne walki wskazywał miejsca, gdzie Szare Szeregi nigdy nie działały.

Dziś prezentuje się w swych książkach jako obrońca Polaków. W PRL walczył także w imię komunizmu. Bohaterami książki Prusa „Pannacjonalizm” są „antykomuniści i neofaszyści dążący uparcie do obalenia socjalizmu i do restauracji kapitalizmu w tych krajach, w których przemiany rewolucyjne ugruntowały się na trwałe”.

W książce „Herosi spod znaku tryzuba” z 1985 roku Prus jako dowód na to, że nacjonalizm ukraiński to wciąż aktualne zagrożenie, cytuje rzecznika Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Katowicach, który poinformował o zatrzymaniu będącej na usługach CIA obywatelki ukraińskiej, która przemyciła do Polski materiały oraz instrukcje propagandowe przeznaczone do „organizowania działalności nacjonalistycznej na terenie Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej i Polski”.

W 1984 roku Prus opublikował tekst „Polityka jako zjawisko społeczne”, w którym pisał: „Marksizm wykazał, że walka klasowa jest napędową rozwoju społeczeństwa podzielonego na antagonistyczne klasy. Walka klasowa prowadzi do zastąpienia starego ustroju nowym ustrojem społecznym. (…) Walka polityczna, kończąca się rewolucją socjalistyczną i ustanowieniem dyktatury proletariatu, stanowi decydujący warunek wyzwolenia klasy robotniczej od wyzysku”.

Prusowi wielokrotnie stawiano publicznie zarzut współpracy ze służbami specjalnymi, któremu ten zaprzeczał. W głębokim PRL jako jeden z nielicznych miał dostęp do sowieckich archiwów. Agentem KGB nazwał Prusa prof. Bohdan Osadczuk, politolog, zwolennik zbliżenia polsko-ukraińskiego. Zarzucił Prusowi, że ten wykorzystywane w swoich pracach dokumenty otrzymywał od pracowników KGB wydelegowanych do niszczenia Kościoła greckokatolickiego. Z kolei poseł Mirosław Czech, przedstawiciel mniejszości ukraińskiej w Polsce, nie ma wątpliwości, że Prus musiał być konsultantem SB – w 1985 roku napisał dla niej obszerną ekspertyzę o mniejszości ukraińskiej.