Już w pracy

NIestety koniec laby.

A dzisiaj ciężko było się dostać do firmy.

Wszystko zasypane. Niec nie odśnieżone. Musiałem pedałować do tramwaju przez śniegi sięgające prawie do kolana, a do pół łydki na pewno.

Do tego tramwaje jeździły jak chciały. Całe szczęście, że udało mi się na jakiś sensowny natrafić., bo inaczej na wiem ile bym tkwił na tej śnieżycy.

Ale jeszcze słabiutki jestem. Normalnie się zmęczyłem strasznie drogą do tramwaju i od tramwaju do pracy. Mam nadzieję tylko, że dzisiaj będę miał tylko koncepcyjną pracę przy biurku.