Humor 131

Noc. Małżeństwo śpi w łóżku, gdy nagle budzi ich głośne łup, łup, łup w drzwi. Mąż przewraca się na bok i patrzy na zegarek: trzecia w nocy. "Kurde, nie będę się o tej porze zrywał" – myśli i przewraca się z powrotem.
Słychać głośniejsze łup, łup, łup.
– Idź otwórz, zobacz, kto to – mówi żona.
Mąż zwleka się półprzytomny i schodzi na dół (mieszkają w domku). Otwiera drzwi, a na progu stoi facet, od którego czuć alkohol:
– Dobry wieszor – bełkocze – Szy mochby pan mnie popchnąć?
– Nie! Spadaj facet, jest trzecia w nocy. Wywlokłeś mnie pan z łóżka – warczy mąż i zatrzaskuje drzwi. Wraca do żony, kładzie się i mówi, co zaszło.
– No co ty, jak mogłeś? – mówi żona. – A pamiętasz, jak nam się wtedy zepsuł samochód, kiedy jechaliśmy odebrać dzieci z kolonii i sam musiałeś pukać do kogoś, żeby nam pomógł? Co by się wtedy stało, gdyby też ci powiedział, żebyś spadał?!?!?!?
– Ale kochanie, on był pijany!
– Nieważne, potrzebuje pomocy.
Mąż jeszcze raz zwleka się z łóżka, ubiera się i schodzi na dół. Otwiera drzwi, ale z powodu ciemności nic nie widzi, więc woła:
– Hej! Czy nadal trzeba pana popchnąć?
Z ciemności dochodzi głos:
– Taaaa…
Mąż, ponieważ nadal nie potrafi zlokalizować faceta, krzyczy:
– Gdzie pan jest?
– W ogrodzie, na huśtawce…