Raport wieczorny.

U dentysty było OK.

Oprócz tego, że po godzinie trzymania rozdziawionej paszczy, wszystkie mieśnie na tejże zaczęły mi latać i powoli przestawałem je kontrolować, a do tego zaczęły mnie łapać skurcze na twarzy to było Dobrze. Pomijając ten smutny moment płacenia – to zawsze mnie najbardziej boli.

U teścia też było fajnie. Ucieszył się z prezentu. Dostał śliczną czerwoną kurtkę coś ala sztormiak taki górski. Bardzo mi się podobała. No i nie powiem, ale we dwóch prawie cały Winiak klubowy…

Po przyjściu do domu stwierdziłem, że w końcu czas na zmiany. Wziąłem maszynkę, dostarczyłem do niej prąd i po paru chwilach nie ma już włosów na głowie. Została mi tylko bródka i wąsy. To mój nowy image. Szkoda tyklo że Żona nie może tego scierpieć. Nienawidzi jakiegokolwiek zarostu, a już broń Boże bródki…

Może się przyzwyczai ???

A jutro po pracy wypad. Wypad z samicami ode mnie z firmy. Sie będzie działo. Pizza i browar, a laski nie są małolitrażowe. Żona już uprzedzona, przepustke mi wypisała. Zobaczymy czy jutro będzie taka zadowolona jak wrócę, śmierdzący piwem i damskimi perfumami…