Pożegnania, marsze i inne…

Wczoraj byłem na Białym Marszu dla Papieża w Łodzi.

Powiem tak – to bylo cos niewiarygodnego.

Przybyło pomiędzy 50 a 100 tysiecy ludzi.

Niewiarygodne przeżycie.

Najpierw na Placu Wolności było trochę ludzi i nagle zrobiło sie morze ludzkkich głów.

Przemarsz po łódzką Archikatedrę. Bardzo długi. Nikt się nie spodziewał tego, że przyjdzie tyle ludzi. Ale porządku praktycznie nie trzeba było pilnować. Pilnował się sam. Ludzie spokojni i pogodni. Nie bylo już wielkiej rozpaczy. Myślę, że powoli trafi do każdego, że nie jest to powód do smutku – mimo, że to takie ciężkie. Przeyznam się uczciwie, że do mnie jeszcze nie trafiło.