Zakupy.

Sobota upłynęła generalnie pod znakiem zakupów.

A więc najpierw zakupy kwiatków na balkon, które nota bene moja Mama wsadziła już w skrzynki, ale nie moge ich jeszcze powiesic na balkonie bo mam drobne problemy techniczne, a później z Żoną pojechaliśmy do Carrefour’a na zakupy spożywki.

Soki, napoje, sery, aoleje, octy i wszystko to co niezbędne do egzystencji zostało zakupione.

A po powrocie, zjedzeniu kolacji i "usiąściu" nie mamy już dzisiaj siły nawet żeby się pójść myć.

Ja jednak już mam to za sobą – heroicznie zmusiłem się do tego nadludzkiego wysiłku, Żona jeszcze ze sobą walczy…

Ale tak czy inaczej, nasza droga dzisiaj do łóżeczka jest już chyba bliższa niż dalsza…