Humorek 113

Przychodzi do restauracji klient. Podchodzi do niego kelner i czeka na zamowienie.
Klient pociera brode i pyta :
-Czy macie w karcie pieczonego kurczaka ?
-Oczywiscie, mamy.
-Ale to musi koniecznie byc kurczak z Lublina.
Kelner zdziwil sie, ale przyja zamowienie. Zasuwa do szefa kuchni i przekazuje
dziwne zamowienie.
Szef kuchni podrapal sie po glowie, pomyslal … co to za roznica skad ten
kurczak bedzie i tak sie klient nie polapie. Upiekl pierwszego jakiego wyciagnal
z lodowki.
Kelner podaje zamowionego kurczaka klientowi. Klient obejrzal go, poslinil
palec i wsadzil kurczakowi w d..pe. Poczym palec powachal, polizal i :
-Panie starszy to nie jest kurczak z Lublina ! Ten jest z Lodzi, a mial byc
Lublina !
Kelner zmieszany zasuwa do kuchni i mowi szefowi kuchni, ze klient sie polapal
i lipa. Niech szuka kurczaka z Lublina, bo gosc to niezly fachowiec.
Szef kuchni pogrzebal w zamrazalniku. Wyciagnal kolejnego kurczaka i piecze.
Kelner podaje klientowi danie. Klient znowu obejrzal kurczaka, poslinil palec
i zapakowal go kurczakowi w d..pe. Poczym palec powochal, polizal i :
-Panie, przeciez to nie jest kurczak z Lublina !!! Ten jest z Koziej Wolki,
a prosilem wyraznie – z LUBLINA !!!
Kelner wpada jak burza do kuchni, awantura na calego. Szef kuchni wrzeszczy,
ze to nie mozliwe zeby klient byl w stanie rozroznic skad pochodzi kurczak.
Przybiega dyrektor restauracji. Wysluchal co sie stalo i poslal do miasta
reszte pracownikow, zeby szukali kurczakow z Lublina. W koncu udalo sie kupic
w kurczaka dokladnie z Lublina. Upieczony, podany przez kielnera. Procedura
sie powtarza, kilient slini palec, pakuje kurczakowi w d..pe, wacha, lize i :
-NO ! To jest kurczak z Lublina ! Nareszcie !!!
Na to podchodzi z boku starszy dziadek, siada nesmialo przy stole i :
-Wie pan, nie chcialbym panu przeszkadzac, ale mam niesmiala prosbe i jakby
pan byl tak mily …
-No smialo, niech pan mowi !
-Wie pan stary juz jestem i mam skleroze, jak by pan mogl mi powiedziec skad
ja jestem …

Wchodzi menel do swojej chałupy. Włącza magnetowid z pornolem. Siada na
kanapie i onanizuje się. Za chwilę ciągnie z gwinta jabola i zadowolony
krzyczy:
– To lubię, dziwki i szampan!

Pani pyta się dzieci, kim chcą zosstać , gdy dorosą. Dzieci odpowiadają
różnie: strażakiem, pielegniarką, żołnierzem.
Mały Jasiu mówi:
– A ja chcę być rockersem.
Pani na to:
– Tak Jasiu? A co robi rockers?
– No jak to co? Jeździ na motorze, pije piwo i zabawia się z panienkami.

Pani zgorszona, próbuje mu wytłumaczyć, że jazda na motorze jest
niebezpieczna, on jest jeszcze mały itp.

Na to Jaś:
– No na razie jestem małym rockersem i jest mi dobrze!

Pani:
– A co robi mały rockers?
– Jak to co? Jeździ na rowerze, pije mleko i się onanizuje.

Wraca mąż do domu po pracy, w łóżku leży żona cokolwiek rozanielona.
Mąż otwiera szafę i widzi gołego faceta, który klaszcze w dłonie.
– Co pan tu robi?
– Mole odganiam.
– Na golasa?
– Patrz pan, ciuchy mi zżarły.

– Jasiu, znów spóźniłeś się na lekcję!
– Na naukę nigdy nie jest za późno, proszę pani!

Czym się różni skok na bungee od dziwki?
I jedno i drugie nie jest tanie, przyjemność trwa krótko a jak pęknie gumka
to masz przeje***e.

Profesor przerywa wykład i zwraca się do studentów siedzących w ostatnim
rzędzie:
– Kategorycznie zabraniam rozwiązywania krzyzówek podczas moich wykladów!!
Na to ktoś z sali:
– Czy na tle rebusów ma pan podobne kompleksy?

Wiejska droga, nocą podąża starsza pani do swojego domu
aby do niego dojśc musi przejśc przez cmentarz,ale strasznie sie tego boi
naszczęscie przed brama spotyka jakiegoś dziadka i prosi go by ją
przeprowadził
mimo wszystko cała drżąca przechdozi z dziadkiem przez cmentarz
gdy już jest poza murami po drugiej stronie mowi:
-dziękuje panu ze mnie pan przeprowadził, strasznie boję sie cmentarzy
na co dziadek:
-jak żyłem też sie tak bałem

Rozmawiają dwie blondynki:
– Wiesz? Chodzę na kurs reinkarnacji!
– Naprawdę? No i?
– Trochę straszno, ale wiesz – raz się żyje…

– Pani Krysiu, jaką ma pani ładną bluzeczkę na sobie.
Krysia:
– A widział pan na mnie co brzydkiego?!
– Owszem, pana Stefana.

Okres przed świętami Bożego Narodzenia. Dwie blondi chodzą po lesie, czegoś
szukają. Chodzą jeden, dwa dni, trzy dni, w końcu jedna mówi:
– Weźmiemy pierwszą lepszą choinkę, choćby była bez bombek!

W dworcowej restauracji kelner potrząsa klienta za ramię.
-Prosze pana zamykamy!
-Dobrze tylko nie trzaskajcie drzwiami!

– ożenisz się ze mną ?
– nie
– to złaź

Facet w Stanach mial kurza fermę, wszystko szlo dobrze az do czasu jak
zdechl glówny kogut rozplodowiec. Farmer wybral się na targ celem zakupu
nowego koguta. Chodzi, chodzi ale nic godnego uwagi nie widzi ? wtem
zaczepaia go niesmialo jeden malutki czleczyna i powiada, ze posiada
odpowiedniego koguta-rozplodowca.

Farmer nie przekonany prosi o jakis opis mozliwosci i mozliwe referencje
kogucika.
Czleczyna zaczyna opowie?c o wspanialym i bujnym zyciu seksualnym koguta,
jak to zaplodnil wszystkie jego kury, a mial ich duzo, i nie dosc mu bylo,
więc sie zaczal dobierac do zony opowiadajacego a to już przesada, wiec go
sprzedaje. Farmer pomyslal ? Jestem samotny wiec nie problem, rzekl: OK,
biore! Zawiozl go na swoja farme i powiada: Masz tu kogucik 3000 kur do
obrobienia, zaczynaj prace!
Wraca po 2 godzinach i co widzi? Wszystkie kury w siódmym niebie, maja dosc,
kogucik biedny lezy na srodku prawie niezywy, oczka zamkniete, ledwie
oddycha, kraza juz nad nim sepy. Farmer ze lzami w oczach podchodzi i uzala
sie:
Biedny koguciku nie musiales tych wszystkich kur od razu, Po co było się tak
przemeczac, teraz zdychasz i co ja zrobie?!
Kogucik odchyla jedna powieke i syczy:
Spier**laj bo mi sepy sploszysz!!!

– Co to jest kryzys seksualno – finansowy?
– Otwierasz portfel a tam taaki chuj!

Urodziny killera. Zebrali się koledzy z branży, siedzą, piją, jedzą
ciasteczka, wymieniają doświadczenia zawodowe. Przyszła pora wręczania
prezentów. Wstaje najlepszy kumpel solenizanta i powiada:
– Mowa moja będzie krótka, super z ciebie gość, myśmy się z kolegami
złożyli – i podaje solenizantowi piękny skórzany futerał.
Solenizant otwiera, w środku najnowszy krzyk mody w dziedzinie karabinów
snajperskich – z lazernym celownikiem, cynglem-sznellerem, ładowarką i
wygrawerowaną dedykacją.
– Nooo, chłopaki! – wzruszył się solenizant.
– Poczekaj, to jeszcze nie wszystko – musisz go wypróbować – tu wręczają mu
kontrakt na kropnięcie klienta za milion zielonych.
– Takiego prezentu jak żyję nie dostałem – rozczula się solenizant.
– Poczekaj, to jeszcze nie wszystko!
Prowadzą go do ogrodu, a tam do drzewa przywiązany facet z workiem na
głowie.
– To jest ten klient, co go masz kropnąć!
Killer rozklejony zupełnie, łzy wzruszenia mu się do oczu cisną, tymczasem
jeden z gości podchodzi do klienta z workiem na głowie, ściąga worek, a
facio drżącym głosem zaczyna śpiewać:
"Happy birthday to you, happy birthday to you!…."

Jedna z zalet demokracji jest to, że nikt kto został wybrany nie jest
głupszy niż ci co go wybrali. Im głupszy jest ten wybrany, ty
m głupsi są ci
co go wybierali…

Rokita spotyka Romana Giertycha i mówi:
– Widziałem ostatnio twojego ojca.
– Mojego ojca? Gdzie?
– Na liście Wildsteina.

Leszek Moczulski został powołany na sędziego startowego w biegu na 100
metrów. Dostał pistolet startowy i dowiedział się, że jak tylko główny
arbiter zezwoli na bieg ma wystrzelić.
– Do którego zawodnika najpierw? – pyta Moczulski.

– Ilu jest skorumpowanych posłów w SLD?
– Cały Pęczak!

Roman Giertych czyta w kościele Pismo Święte:
… i zaprawdę powiadam wam, że SLD widzi źdźbło w oku opozycji, a nie widzi
Belki we własnym…

Wchodzi Oleksy do łazienki, rozbiera się i na golasa staje przed lustrem.
Ogląda się z przodu, z tyłu,
w końcu mówi zadowolony do siebie:
– Tak się lustruję i co? Czysty jestem…

Kwaśniewski dzwoni do Kulczyka:
– Jasiu, czy to prawda, że ty masz jakieś kwity na mnie?
– Och, zaraz kwity! Raptem jeden
mały kwitek z pralni.
– Jakiej pralni?
– Pamiętasz ostatnią imprezę? Zapiliśmy, ktoś stracił kontrolę i wylał ci
wino na nowiuśki garnitur. Wiesz,
zrobiła się brzydka plama i trzeba było to usunąć.
– Uff, ulżyło mi ń no to nie mam się czym przejmować!
– Też tak uważam ń od razu mówiłem Ałganowowi, że nie będziesz się
gniewał…

– Jak nazywa się kogoś w budynku Sejmu kto jest uczciwy, etyczny i
inteligentny?
– Uczestnik wycieczki szkolnej…

Druga w nocy – do drzwi Leppera puka narąbany jak bela gość.
– Czego pan chce o tak późnej porze?!
– Chccee wstąpić do Samoobrony i to od zaraz – bełkotliwym głosem
zakomunikował.
– Panie, jest druga w nocy, przyjdź pan jutro rano do biura poselskiego,
przynieś pan zdjęcie i nie będzie problemu.
– Nie ma mowy, ja chcę teraz i już, od zaraz – zdjęcie mam przy sobie…
Przekomarzał się tak bitą godzinę. – Endrju zmiękł. Gość otrzymał
legitymację i już miał iść do domu – przewodniczący jednak zatrzymał go i
pyta, dlaczego mu tak zależało na wstąpieniu w szeregi Samoobrony.
– A bo panie to było tak: wróciłem wcześniej z delegacji, wchodzę do domu,
patrzę, a tu żona na środku pokoju z sąsiadem…, wchodzę do pokoju córki, a
ta z dwoma facetami na raz, wpadam do pokoju syna, a ten w najlepsze ze
swoim kolegą z ławki… Stanąłem na środku pokoju i wrzasnąłem na całe
gardło:
– TACY JESTEŚCIE, TAK? TO JA WAM K…A TERAZ WSTYDU NAROBIĘ!

– Dlaczego David Copperfield musiał odwołać swój występ w Polsce ?
– Nikt nie był nim zainteresowany. W Polsce nie jest niczym niezwykłym gdy
coś znika.

Słyszeliście? Hausner ma otrzymać po paczce pampersów! Wiecie dlaczego?
– Żeby z reform znów gówno nie wyszło!

Pewien poseł zapragnął wyrwać się na chwilę z sejmowych pieleszy i
zapomniawszy o ciążących na nim obowiązkach odrobinę się zabawić. Skierował
się więc w stronę jednej z ulicy płatnych uciech i ledwie zatrzymał auto,
już podbiegły trzy kuso ubrane panienki:
– Ooch, popatrzcie! To pan poseł xxxx*!
– Zgadza się, mała. Ile liczysz sobie za noc? – zapytał pierwszą z brzegu
dziewczynę?
– Jak dla pana, to tylko 100 złotych, odpowiedziała blondynka.
– A ty? – zwrócił się do rudej?
– Dla pana posła tylko 50 zł…
Hmmm… to brzmi coraz ciekawiej, pomyślał lubieżnie poseł i zapytał o
taryfę trzecią panienkę. Ta zaś odparła:
– Panie pośle, jeśli pan podniesie mi spódnicę tak wysoko, jak podatki,
opuści majtki tak nisko, jak pensje, pana k**as podniesie się tak szybko jak
ceny i będzie mnie pan r*chał tak subtelnie jak panowie potrafią r*chać cały
naród, to będzie pan miał tę noc za darmo.

– Jak, wg Młodzież Wszechpolskiej, należy rozwinąć skrót LPR?
– (grożąc pięścią) Lepiej Poprzyj Romana!

Pani kazała na lekcję przygotować dzieciom historyjki z morałem.
Historyjki mieli dzieciom opowiedzieć rodzice. Następnego dnia dzieci po
kolei opowiadają. Pierwsza jest Małgosia:
– Moja mamusia i tatuś hodują kury – na mięso. Kiedyś kupiliśmy dużo
piskląt, rodzice już liczyli ile zarobią, ale większość umarła.
– Dobrze, Małgosiu, a jaki z tego morał?
– Nie licz pieniędzy z kurczaków zanim nie dorosną – tak powiedzieli
rodzice.
– Bardzo ładnie.
Następny Mareczek:
– Moi rodzice mają wylęgarnie kurcząt. Kiedyś kury zniosły dużo jaj,
rodzice już liczyli, ile zarobią, ale z większości wykluły się koguty.
– Dobrze, Mareczku, a jaki z tego morał?
– Nie z każdego jajka wylęga się kura – tak powiedzieli rodzice.
– Bardzo ładnie.
No i wreszcie grande finale – czyli prymus Jasio (pani łyka valium):
– Łociec to mnie tak pedział: Kiedyś dziadek Staszek w czasie wojny był
cichociemnym. No i zrzucali go na spadochronie nad Polską. Miał przy
sobie tylko mundur, stena, sto nabojów, nóż i butelkę szkockiej whisky.
50 metrów nad ziemią zauważył, że leci w środek niemieckiego garnizonu.
Niemcy już go wypatrzyli, więc dziadek Staszek wychlał całą whisky na
raz, żeby się nie stłukła. Odpiął spadochron i spadł z 20 metrów – w sam
środek niemieckiego garnizonu. I tu dawaj! Pandemonium! Dziadek Staszek
pruje ze stena! Niemcy walą się na ziemię jak afgańskie domki! Juchy
więcej niż na filmach z gubernatorem Arnoldem. Z 80 ubił i jak skończyły
mu się pestki wyjął nóż i kosi Niemrów jak Boryna zboże. Na 30. klinga
poszłaaaa, pozostałych dziadek zarąbał z buta i uciekł…
W klasie konsternacja. Pani – mimo valium – w spazmach, pyta:
– Śliczna historyjka, dziecko, ale jaki morał?
– Też się taty pytałem, a on na to: "Nie wkur**aj dziadka Staszka jak se
popije".

Złapał diabeł Polaka, Anglika i Francuza.
– Macie wykrzyknąć słowo, a jeśli echa nie będzie słychać co
najmniej 5 minut – zabiję!
Anglik krzyknął – O….k….eeee…jjj! – echo słychać było 3
minuty.
Francuz krzyknął – O….uuu…iiiii! – echo słychać było 4
minuty.
Polak krzyknął – Wódkę daaaaająąąąa!
A echo: "Gdzie…gdzie…?" słychać było dwie godziny.

– Dzień dobry. Kontrola drogowa. Dokumenty w porządku?
– Tak, proszę!
– Gaśnica?
– Mam!
– A trójkącik ?
– Wczoraj zgoliłam …