Kilka ostatnich faktów.

Zacznę może od piątku.

Udało mi się w końcu zarejestrowac samochód.

Nawet nie było tak źle w Urzedzie komunikacji. Wystarczyło półtorej godziny i już wszystko załatwione.

I jakie łatwiutkie numerki dostałem. I mogłem sobie wybrac spośród dostępnych…

W sobote bardzo ale to bardzo sie wkurzyłem.

Samochód trzymam na podwórku u rodziców.

Nikogo nie było w domu a rodzice sobie po prostu bryknęli tez gdzieśtam.

Jak wrócili to stwiedzili, że samochód jest stuknięty.

I to nie tak jakby w trakcie jazdy tylko normalnie udrzony czymś twardym. I to dosyć zdrowo uderzone.

Niestety czeka mnie wizyta u blacharza.

Wygląda to tak:

Uszkodzenie

No i nie wiem ile będzie mnie kosztowała naprawa tego czegoś.

Ale normalnie jakbym dorwał tego gnoja co to zrobił to bym nogi z dupy powyrywał przy samej szyi…

Niech gnój pieprzony odpracuje ciężko to co zniszczył. Niech wie, że ludzie na to też ciężko musieli pracować.

Wczoraj tzn w niedziele byłem na chrzcinach córki koleżanki z pracy. Myślę, ze ten temat rozwinę w głębszych przemyśleniach na ten temat. Niemniej jednak na chwilę obecną mogę powiedzieć, że siedzenie pół dnia za stołem może tak zmęczyć, że wróciłem padnięty.

A dzisiaj próbowałem wyznaczyć wizytę u mechanika.

Mam tam do zrobienia parę pierdół:

  • wymiana paska rozrządu,
  • wymiana oleju (na Ford półsyntetyk) i filtru
  • Sprawdzenie i ewentualna wymiana oleju w skrzyni biegów.
  • wymiana gumowej osłony przegubu (marzepa???)
  • wymiana uszczelki pod pokrywą zaworów
  • wymiana płynu chłodniczego i ew. płukanie układu
  • wymiana tulei wahaczy

Generalnie same pierdoly. Zadzwoniłem do mechanika, z którym wcześniej ustalałem, zę do niego przyjadę. Chciałem sie umówic na jutro.

Niestety dowiedziałem się, zę będzie w pracy dopiero w piątek, bo gdzieś wyjechał.

No jak pech to pech.

Później mnie w pracy wnerwiła jedna taka baba. Ludzie czuja sie zwolnieni z myślenia i czytania w trakcie pracy przy komputerze w momencie jak pod ręką mają informatyka. A potem mają jeszcze niewiarygodne pretensje…

No i teraz ciekawostka. Skoro mojego mechanika nie było a potzrebuje jak najszybciej samochod – to postanowiłem zadac parę pytań w i-necie. Szukałem tez na własną  rękę. Wsiadłem na rower i objechałem najbliższą okolicę. Uwierzcie mi że nie było nic, gdzie bym sie zdecydował oddać samochód do grzebania w nim.

No jest warsztatów zatrzęsienie, ale tak naprawdę , to nie ma gdzie samochodu zrobić.

I niech mnie czasami nikt nie wysyła do ASO bo to nie zawsze jest lepsze rozwiązanie, a już nigdy nie jest tańsze.

Więc teraz albo pozostaje mi czekac na piątek albo znaleźć poirządnego mechanika.