Pietryna pod obstrzałem.

Strzały na Pietrynie


 

 Marcin Masłowski 03-08-2005 , ostatnia aktualizacja 02-08-2005 18:34

W poniedziałek wieczorem młody mężczyzna wyciągnął na ul. Piotrkowskiej karabin maszynowy i oddał serię strzałów wzdłuż ulicy. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Policyjna kamera nie zarejestrowała zdarzenia, bo jest popsuta

Opisana scena rozegrała się w poniedziałek ok. godz. 21. Zawiadomieni przez świadków policjanci z początku myśleli, że ktoś z nich żartuje. – Okazało się, że nie. Na miejscu znaleźliśmy kilkanaście łusek od karabinu. Świadkowie twierdzą zgodnie, że padła seria strzałów, więc był to pistolet maszynowy – opowiada jeden z funkcjonariuszy z komisariatu na ul. Górnej.

Wczoraj rano sprawę przejęła komenda miejska. Dochodzenie prowadzi wydział kryminalny i policjanci z dochodzeniówki. Przez cały dzień próbowali wczoraj ustalić rysopis strzelca. Barmanka z "Kogucika" jest przekonana, że mężczyzna nie był stałym klientem baru.

W wyjaśnieniu sprawy mógłby pomóc obraz z policyjnej kamery zamontowanej 100 metrów od baru.
Niestety, nic nie zarejestrowała, bo jest zepsuta. – To się zdarza. Ta kamera nie działa, bo są jakieś problemy z zasilaniem. Wkrótce zostanie naprawiona – zapewnia podinspektor Mirosław Micor, rzecznik komendy miejskiej.

Nic nie zarejestrowały także kamery banku Pekao SA znajdującego się naprzeciwko baru. Te z kolei są skierowane tylko na bankomat i na chodnik przed budynkiem banku.

Jak Popelina z Indianinem

Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że poniedziałkowa strzelanina to ciąg dalszy porachunków między gangami Edmunda R. "Popeliny" i Grzegorza B. "Indianina".

59-letni Popelina został zatrzymany przez policję dwa tygodnie temu. W luksusowym mercedesie, którym jechał z trzema kompanami, znaleziono kije bejsbolowe, pałki i załadowany ostrym pociskiem pistolet-długopis. "Popelina" to szef jednej z największych grup przestępczych, rozbitych przez łódzką policję w latach 90. W lutym wyszedł na wolność po niemal 10 latach spędzonych za kratami. Został warunkowo zwolniony, m.in. z powodu kłopotów ze zdrowiem. Według policji rozpoczął walkę o odzyskanie dawnych wpływów, wchodząc w konflikt z konkurencyjnym gangiem Grzegorza B. "Indianina". Najpierw ludzie "Popeliny" wywieźli do lasu i pobili "Indianina". W odwecie konkurenci porwali i dotkliwie pobili właściciela łódzkiego komisu z telefonami komórkowymi przy ul. Wschodniej, którego policja podejrzewa o związki z "Popeliną". Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Łodzi.