Nowa moda ??? Mnie się nie podoba…

Nowa moda w sieci

Zobacz powiększenie

Zobacz powiększenie

Zobacz powiększenie

Zobacz powiększenie

Zobacz powiększenie

Zobacz powiększenie

Zobacz powiększenie

Angelika Kucińska 12-08-2005, ostatnia aktualizacja 12-08-2005 17:05

Na początku było słowo. Potem fotografia, wreszcie obraz ruchomy. Tak wygląda droga od bloga do vloga. Wirtualny dziennik wideo to ostatnie internetowe szaleństwo

Ekspresyjnie gestykulująca blondynka, za nią mapa świata, przed nią kartka papieru. To nowojorska początkująca aktorka Amanda Congdon i jej codzienna porcja najważniejszych wiadomości. Rocketboom, video blog stworzony przez Congdon, to jedna z najpopularniejszych tego typu stron. Codziennie odwiedza ją mnóstwo internautów (rekord: 25 tysięcy odtworzeń). Od poniedziałku do piątku o 9 rano znajdują tam trzyminutowy klip prezentujący wybrane przez autorkę informacje. Amanda wykorzystuje zdolności aktorskie, wygłasza zabawne komentarze, z racji emocjonalnego sposobu mówienia bliżej jej do zaangażowanej działaczki niż poważnej prezenterki.

"Rocketboom różni się od zwykłego programu telewizyjnego pod wieloma względami. Nie wydajemy milionów dolarów na produkcję, Rocketboom jest tworzone przy wykorzystaniu prostej kamery wideo, laptopa, dwóch lamp i mapy, bez żadnych dodatkowych kosztów. Serwis jest dystrybuowany w sieci, na całym świecie, co sprawia, że możemy dotrzeć do znacznie większej liczby odbiorców niż telewizja. Mimo że nie wydajemy nawet dolara na promocję" – pisze Congdon na Rocketboom.com. I nie jest jedyną, która odkryła te zalety, bo w internecie pojawia się coraz więcej vlogów.

Zrobię wszystko, byle łatwe

Video blogi, bo tak należy rozwijać tę nazwę, to zmodyfikowana wersja blogów, internetowych dzienników. W przypadku vloga tekst zastąpiono krótkim filmem. Tematyka absolutnie dowolna. Niektórzy zamieszczają na stronach WWW lekcje gotowania, inni relacje z ważnych wydarzeń rodzinnych, jeszcze inni amatorskie serwisy informacyjne. Na vlogu Fat Girl From Ohio jeden pan relacjonuje przebieg ciąży swojej żony. Na Flint On Tech autor Flint Sharp sypie technologicznymi ciekawostkami. 05 Project to vlog brytyjskiego nastolatka Iana Millsa, który obiecał, że każdego dnia, przez cały rok, będzie udostępniał nowe wideo. Mills filmował już zawartość swojej szafy i scenki rodzajowe z udziałem pluszaków na tle kuchenki mikrofalowej. Kiedy skończyły mu się pomysły, postawił na vloga interaktywnego. Poprosił odwiedzających jego stronę o zgłaszanie trzech zadań: łatwego, umiarkowanego i trudnego. Ian codziennie wybiera jedno (zawsze łatwe), a następnie wykonuje je przed kamerą.

Powyższe przykłady zainspirowały was do stworzenia własnego bloga wideo? Nic prostszego. Jak dołączyć do vlogerów, można dowiedzieć się z Freevlog, szczegółowej instrukcji zakładania vloga. W formie vloga oczywiście.

Vlog jest najlepszy

Nie od razu jednak powstał video blog. Fazę przejściową między internetowym dziennikiem tekstowym a vlogiem stanowił fotoblog, czyli blog, gdzie głównym nośnikiem były zdjęcia. Za pomocą obrazków fotoblogerzy opowiadali niekiedy obszerne historie. Potem na chwilę pojawił się audblog. Dla odmiany: zero obrazu, tylko dźwięk. Ta forma nie spotkała się jednak z zainteresowaniem. Co innego vlog.

Pierwszym oficjalnie odnotowanym jest vlog zamieszczony 27 listopada 2000 roku przez Adriana Milesa. Prościutki bardzo – na tle zdjęcia z norweskiego Bergen pojawiają się kolejne fragmenty tekstu traktującego o teorii dekonstrukcji. Autor prototypowego vloga planował kontynuować praktykę zamieszczania w sieci ruchomych obrazków, myślał nawet o dzienniku wideo, idea jednak upadła. I tak tytuł pierwszego regularnego vlogera należy się Amerykaninowi Jeffowi Jarvisowi. Trzy lata temu Jarvis założył stronę Buzzmachine, na której zamieścił niewielką serię krótkich filmów stylizowanych na profesjonalny serwis informacyjny.

Będzie rewolucja

Wysyp klipów w sieci zanotowano na początku roku 2005, krótko po grudniowym tsunami w Azji Południowo-Wschodniej (w internecie pojawiły się filmy rejestrujące tragiczne zdarzenia, o vlogu zaczęto mówić).

Ale prawdziwej eksplozji vlogów możemy się spodziewać w ciągu najbliższych miesięcy. Z marginesu kultury wirtualnej do mainstremu wprowadzi je Google, najpopularniejsza wyszukiwarka internetowa. W firmie zarządzającej słynnym szperaczem przeforsowano pomysł bezpłatnego archiwizowania na serwerze Google amatorskich nagrań wideo. Można udostępniać własne, można szukać cudzych. Zapowiada się vlogowa rewolucja.

Ze względu na sporą – w porównaniu z tekstem czy zdjęciem – objętość przechowywanie filmów wideo na serwerze wiąże się z wysokimi kosztami. Stąd ciągle niewielka liczba vlogów. Nowa usługa Google ma ze zjawiska niszowego uczynić masowe. Czy zatem można się spodziewać, że video blog będzie zagrożeniem dla mediów audiowizualnych?

W Polsce tylko jeden

To kwestia otwarta. Na razie vlog nie jest konkurencją nawet dla bloga. Na Yahoo Videoblogging Group, nieoficjalnej grupie dyskusyjnej vlogerów, jest zarejestrowanych niewiele ponad 1000 użytkowników. Społeczność blogerowa jest i liczniejsza, i lepiej zorganizowana. Vlogerzy ciągle nie mają oficjalnego centrum dowodzenia (blogami zajmują się np. serwisy Blog.com i Blogger.com).

Ta brutalna statystyka potwierdza się również w Polsce. Na Blog.pl zarejestrowanych jest prawie 115 tys. blogerów. A vloga mamy jednego (tylko tyle można znaleźć przez Google). Strona Zambari.art.pl oferuje 246 krótkich klipów.

Polska jest przypadkiem odosobnionym. Na świecie znaczenie vloggingu rośnie. Są dowody. W styczniu zorganizowano pierwszą konferencję "Vlogercorn", na której dyskutowano o przyszłości vloga. Na przełomie marca i kwietnia obchodziliśmy Tydzień Vloggingu. W dniach 9 – 10 lipca vlogerzy w Nowym Jorku, Minneapolis i Los Angeles, zorganizowali "vlogercue" (od "barbecue"), dwudniowe imprezy poświęcone vlogom. Kto wie, być może – o ile Google zrealizuje swój rewolucyjny pomysł – i nas czekają "Pikniki z vlogiem".