Kloss i Stirlitz

Szybkościomierz samochodu Bormana pokazywał 120 km/h.
Obok szedł Stirlitz udając że nigdzie się nie spieszy

Złapali Klossa i Stirlitza, przesluchują w siedzibie gestapo. Torturują…
Kloss wytrzymał dwa dni i w końcu puścił parę z gęby.
A Stirlitz nic – jak zaklęty, wytrzymał tydzień, dwa… coraz sroższe tortury.
W końcu zainstalowali w jego celi kamerę i patrzą a Stirlitz łazi po celi i bije głową w ścianę mowiąc: "… kurwa, jak sobie nie przypomnę to mnie tu zabiją"

Idzie sobie Stirlitz poboczem drogi. Nagle minął go samochód Bormana.
Idzie Stirlitz dalej. Po pewnym czasie znowu minął go samochód Bormana.
Stirlitz idzie dalej przed siebie. Znów minął go samochód Bormana.
"Rondo", pomyślał Stirlitz.

Stirlitz jechał nocą swoim służbowym czarnym Mercedesem. W pewnym momencie zobaczył w światłach reflektorów Kaltenbrunnera, dającego rozpaczliwe znaki na poboczu drogi. Stirlitz z kamienna twarzą pojechał dalej. Nie minęło pół godziny, a Stirlitz znowu zobaczył Kaltenbrunnera stojącego obok drogi i rozpaczliwie wymachującego rękami. Stirlitz udał, że nie widzi, i pojechał dalej. Znowu minęło pół godziny i Stirlitz znowu ujrzał Kaltenbrunnera, stojącego na poboczu i wzywającego pomocy.

Ta prosta obserwacja ostatecznie utwierdziła Stirlitza w przekonaniu, że poruszał się obwodnicą berlińską.

Uciekają Klos i Stirlitz przed Niemcami. Wpadają w ciemną uliczkę, z której nie ma wyjścia. Kloss zdążył się schować do śmietnika a Stirlitza złapali Niemcy. Kiedy go prowadzili i przechodzili obok śmietnika, Stirlitz kopnął śmietnik i powiedział:

– Kloss, wyłaź. Złapali nas!