Znalezione na poważnje grupie dyskusyjnej.

Znalazło się to dzisiaj na grupie pl.rec.kuchnia

Autorem jest niejaki Shrek

A oto tekst:

Moja mamusia kiedys za czasow kryzysu zdobyla 2 szt kielbasy
krakowskiej, ktore powiesila w kotlowni za piecem, zeby sobie troche
podeschly…
Jak to zwykle bywa, poniewaz nie bylo ich widac, powisialy sobie cos
chyba z 1,5 roku do nastepnych wakacji, kiedy jako biedny student
wybieralem sie na wakacje w Tatry… Odkrylem je przypadkowo i
natychmiast zaanektowalem (mimo protestow mamy obawiajacej sie o moje
zycie i zdrowie) z przeznaczeniem na suchy prowiant (jechalismy cala
paczka w gory i kazdy mial za zadanie przytargac tyle ile potzrebuje dla
siebie, potem to szlo do wspolnego wora…)
Tak sie zlozylo, ze te dwie kielbaski zostaly zurzyte przez reszte ekipy
pod moja niebytnosc (z powodu choroby), wiec sprawe znam z opowiesci
(poza kilkoma bochenkiami chleba nie mieli nic innego do jedzenia):

Wycieczka szla dobrze do momentu, kiedy ekipa uzgodnila odpoczynek i
konsumpcje rzeczonych kielbasek. Czem predzej zostaly one wyjete i…
powstal pewien problem, albowiem okazalo sie ze nie bardzo mozna je
podzielic na uczestnikow… Zastosowanie zwyklego noza zaskutkowalo
stepieniem ostrza a nastepnie (na skutek zbytniej gorliwosci krojacego)
zlamaniem klingi. Nastepnie w ruch poszla finka (grubsza klinga) i
znaleziony kamien. Udalo sie podobno nieco nadwyrezyc kielbaske, ale
trzeba bylo wymienic pare kamieni (bo pekly), na koniec finka tez
odmowila posluszenstwa…

Zdesperowani koledzy nie dawali jednak za wygrana…
Proba lamania w rekach dowiodla jedynie, ze daleko im do sily Zbyszka z
Bogdanca, choc usilowali sie pocieszyc ze tluszcz na rekach mial szanse
byc wysisniety na skutek ich usilowan. Nastepne zostalo przetestowane
lamanie o kolano… na szczescie probujacy tego kolega mial na tyle
rozsadku, zeby zaprzestac daremych wysilkow (skonczylo sie na duzym
siniaku, jednak jako twardziel zdolal zejsc przy pomocy kolegow i TOPRu
wzywac nie trzeba bylo). Proba lamania za pomoca nogi (stopy) zostala
zaniechana z powodu negatywnego rezultatu eksperymentu z kolanem oraz
protestow ekipy, ze potem bedzie za bardzo piachem w zebach trzeszczalo…

Desperacja zaczela siegac zenitu… pomysly zastosowania siekiedy
musialy byc zaniechane z uwagi na prak narzedzia i uzasadnione obawy o
jego uszkodzenie… az ktos wreszcie wpadl na pomysl tluczenia kielbasa
(jak palka) o sterczaca krawedz kamienia. Po dlugiej i ciezkiej pracy i
rozlupaniu paru kamieni, udalo sie w koncu osiagnac tyle kawalkow ile
bylo uczestnikow wyprawy (problem roznej wielkosci zostal rozstrzygniety
za pomoca losowania). Uzgodniono, ze dalsze rozdwabnianier bedzie
prowadzone przez kazdego we wlasnym zakresie…

Proby zastosowania zebow skonczyly sie zupelnym niepowodzeniem, ale na
szczescie interwencja chirurgow szczekowych nie byla potem ponieczna…
Na szczescie wiadomo juz bylo, ze kamienie moga byc pomocne, wiec po
krotkich eksperymentach zostala wynaleziona w koncu jedyna sluszna
metoda polegajaca na kladzeniu kawalka kielbasy na kamiennym kowadle i
tluczeniu drugim kamieniu krawedzi kielbasy celem rozplaszczeniu tegoz
ostatniego. Tak uzyskany kawalem byl nastepnie wkladany do ust i (pardon
  za okreslenie) memlany tak dlugo az po nasiaknieciu dawal sie zuc.
Kielbaski zostaly sporzyte (razem z chlebkiem) w calosci na co jak sadze
wydatny wplyw miala intensywna gimnastyka przy pozyskaniu tegoz
pozywienia 😉

Na tym jednak przygod nie koniec, bowiem koledzy byli juz w wyzszych
partiach gor i z powody glody nie zarejestrowali drobnego acz istotnego
faktu, ze kielbasa byla… przesolona… a picia ze soba nie mieli za
duzo, tym bardziej ze wypili spodo dla ochlody po ciezkiej pracy
opisanej ww…

Jak wiesc gminna niesie po zejsci do doliny napotkany potok po raz
pierwszy od czasow niepamietnych pokazal, ze moze byc potokiem
okresowym, jesli tylko dorwie sie do niego grupka spragnionych turystow.

Zaznaczam tu jednak, ze poza opisanym wyziej siniakiem, bablami na
rekach powstalymi przy pozyskiwaniu pokarmu metada kamienia tluczonego
oraz zakwasami, ktore to efekty mozna z powodzeniem zwalic na brak
treningu wsrod mlodzierzy, zadnych w tym zoladkowych konsekwencji nie
bylo, co jeszcze raz udowadnia znana wszem i wobec prawde, ze glodny
turysta zje wszystko 😉