Po wczorajszym spożyciu piwa, spodziewałem się, że przebudzenie będzie katastrofą.
A tu zupełnie inaczej.
Prawie się czuje jak młody bóg.
Zrobiłem śniadamko – jajka po wiedeńsku i angielka z pomidorkiem.
Teraz idziemy z Żoną na kiermasz działkowca – czylikrótko mówiąc giełdę roślin itp.
Największe nasze zmartwienie, to to, że pewnie znowu kupimy jakiegoś kwiata do domu.