Karta czynności…

W pewnej firmie teoretycznie pracowano od 8:00 do 16:00, ale w rzeczywistości nikt nie przychodził przed 8:30 i nie wyłaził przed 17:00, system działał do czasu zmiany Kierownictwa. 
 Jedną z pierwszych decyzji nowego szefa była "poprawa dyscypliny pracy". Sprowadzała się ona do tego, że obiecano płacić nadgodziny za pracę, po  16, ale za to każde spóźnienie powyżej 10 min. miało być odnotowywane w  specjalnym zeszycie z wyrysowanymi długopisem rubrykami: Data, kto,  wielkość spóźnienia, powód spóźnienia i "działania podjęte w celu jego
 minimalizacji". 
 Ludziom pomysł się nie podobał, ale konkurencyjna propozycja zmiany godzin pracy na 8:30 – 16:30 nie przeszła, więc zaczęli się dostosowywać.
 Najbardziej z tego powodu cierpiał jeden facet – 3 lata do emerytury,
 nieprzeciętny mózgowiec, pełno patentów i wniosków racjonalizatorskich, w ogóle kupa zalet z wyjątkiem punktualności. No i oczywiście jako pierwszy spóźnił się o ponad 0,5 godziny i musiał się wpisać do zeszyciku. Jego wpis wyglądał tak: data, nazwisko,  "Powód spóźnienia:
 "Wstałem jak zwykle o 6:30, umyłem się i na chwilę poszedłem do sypialni. Popatrzyłem na żonę i dostałem erekcji; w moim wieku takiej okazji już  nie można marnować."
 W rubryce "Działania podjęte w celu minimalizacji spóźnienia" napisał:  "Zrezygnowałem ze śniadania". 
 Podobno był to pierwszy i ostatni wpis w zeszyciku…