Dzisiejszy kosmiczny poranek.

Budzik zadzwonił i wstała Żona. Ja pacnąłem go tylko i chyba nawet nie przewracałem się na drugi bok.

Ale po jakims czasie zadzwonił i dla mnie…

Więc podniosłem głowe znad poduszki, sprawdziłem która godzina i odruchowo spojrzałem  za okno, które znajduje się tuz przy mojej głowie.

Świata za oknem brakowało. Po prostu go nie było.

Pacnąłem budzik, żeby dał mi jeszcze 5 minut snu i skuliłem się w przerażeniu, że oto dryfuje w beskresach kosmosu…

Bo powiem Wam, że jak z 9 piętra nic nie widać to dziwnie to wygląda.

Na szczęście to nie był kosmos tylko zwykła mgła…

Ale wyglądało kosmicznie…