Łódź Kaliska

Dworzec Łódź Kaliska straszy

 Monika Gałązka 05-12-2005 , ostatnia aktualizacja 05-12-2005 17:37

Nieczytelny plan miasta, zniszczone tablice informacyjne, bród, smród i ciemności. Tak wita Łódź podróżnych, którzy wysiadają na dworcu Łódź Kaliska. To zasługa i kolei, i miasta.

Której drogi by podróżny nie wybrał, zawsze czeka go niemiła niespodzianka. Jeśli zdecyduje się wyjść z peronu na miasto przez główny budynek dworca widzi upstrzone gołębimi odchodami ławki i bezdomnych. Nawet jeśli jest głodny, dworcowy bar omija z daleka. Jeśli jednak zaryzykuje i zdecyduje się coś zjeść, szybko ucieka. Bezdomni podchodzą i proszą albo żądają, by się z nimi podzielić. Kiedy podróżny wyjdzie z budynku, po prawej stronie mija tablicę ze zdjęciami Łodzi. Za dużo na niej nie zobaczy, bo większość z nich jest zniszczonych. Po lewej stronie mija tablicę informacyjną. Jest na niej plan miasta i schemat linii tramwajowych – niestety, od dawna nieczytelny. Kiedy podróżny do niej podejdzie, wyraźnie zobaczy za to coś innego – tuż za tablicą jest wnęka w murze zawalona śmieciami. Wydobywający się z niej zapach nie pozwala nawet najbardziej ciekawskim na dłuższe obserwacje.

Podróżny może wybrać jeszcze inną drogę – zejść z peronu do przejścia podziemnego, które wyprowadzi go „na miasto”. Niestety i to wyjście nie jest godne polecenia. Panują w nim egipskie ciemności, a po tablicach informacyjnych pozostało wspomnienie. Z niewielu ocalonych fragmentów można się dowiedzieć, że w Łodzi jest al. Unii i Teofilów, ale gdzie dokładnie – już niestety nie. – Zawsze myślałem, że syf na dworcach bierze się z tego, że są stare – mówi Darek, czytelnik „Gazety”. – Jednak Dworzec Kaliski został ukończony w połowie lat 90. Co sobie pomyśli podróżny, chcący obejrzeć plan miasta, a przypadkiem, bo nie przeoczy tego widoku, zobaczy nieczystości i poczuje zapach ekskrementów? Przecież można wnękę zamurować albo zamknąć ją w inny sposób. Większość ludzi zapewne przyzwyczaiła się już do nie działających drzwi automatycznych, rusztowania wewnątrz hali i wszechobecnych kupek po ptaszkach. Czy Łódź musi być sprowadzona do kolejowego zaścianka?

Na dworcu jest nie tylko brudno, ale też niebezpiecznie. – Kiedy kończymy pracę o godz. 22, boimy się wychodzić – mówi ekspedientka z dworcowego kiosku. – Prosiliśmy o dodatkowe kontrole Służby Ochrony Kolei i o patrole strażników miejskich. Efekt jest taki, że po każdej interwencji ochrona jest wzmożona, ale po kilku dniach sytuacja wraca do normy.

Dworzec Łódź Kaliska od maja jest zarządzany przez spółkę Dworce Kolejowe, która powstała po to, by przejąć dochodowe (czyli te, z których korzysta najwięcej pasażerów) dworce w całej Polsce i poprawić ich standard. – Łódź Kaliska rzeczywiście nie napawa dumą, to efekt wieloletnich zaniedbań – przyznaje Danuta Małecka, z-ca dyr. oddziału Dworce Kolejowe. – Do końca grudnia naprawimy instalację elektryczną i zwiększymy ilość punktów świetlnych. Wzmocnimy też nadzór nad pracą firmy sprzątającej i najprawdopodobniej wynajmiemy firmę ochroniarską. Mamy nadzieję, że te działania poprawią wizerunek dworca.

Kaja się też Urząd Miasta Łodzi, który odpowiada za tablice informacyjne stojące przed wejściem do budynku. – Tablice zostaną odnowione do końca stycznia. Planujemy też umieszczenie dodatkowych plansz informacyjnych w środku – zapewniła Justyna Jedlińska, z-ca dyr. wydziału promocji UMŁ.