Wybory i plac zabaw…

Wczoraj byłem z Żoną na wyborach do rady osiedla.

Ja niestety nie jestem członkiem spółdzielni w związku z czym nie miałem mandatu do głosowania. Taki mandat mieli moja Żona i Teściowie.

Powiem krótko: widzę siebie na emeryturze, jako takiego działacza osiedlowego…

Poza tym wybraliśmy tą radę osiedla itepe itede.

Najbardziej jednak wkurzyli mnie ludzie za wszelką cenę chcący zlikwidować plac zabaw na osiedlu.

Argumentowali to tym, że na całym osiedlu jest tylko jeden plac, umiejscowiony pomiędzy dwoma wieżowcami. Narzekają na hałas od samego rana do wieczora.

Najlepszym rozwiązaniem byłoby utworzenie jeszcze co najmniej dwóch placów, jednak tu powstają dwa problemy:

– po pierwsze za jakie pieniądze to zrobić i skąd je wziąć ???

– po drugie między którymi blokami umiejscowić nowy plac ???

O ile pierwszy problem jest możliwy do obejścia (zawsze można by było spróbować np. poszukac sponsora), o tyle drugie wydaje się praktycznie nie do pokonania. Najlepszym rozwiązaniem by było utworzenie placu zabaw pomiędzy wszystkimi blokami, jednak jest mały sens takiego zabiegu, bo aż tyle dzieci według mojej obserwacji, na osiedlu nie ma.

Coś mi się widzi, że zostanę członkiem spółdzielni i postaram się w przyszłości coś z tym zrobić.

W końcu sam w perspektywie kiedys też będę miał dzieci…