Jak wróciliśmy we wtorek z Warszawy na balkonie było trochę gruzu…
Na drugi dzień tak to wyglądało:
Okazało się, że sąsiedzi wiercili dziury pod kołki, żeby zainstalowac doniczkę, w ścianie dzielącej nasze balkony. W sumie fajnie bo im więcej kwiatów tym ładniej, tylko dlaczego użyki kołków tej samej długości do grubość ścianki ???
Efekt tego był taki:
I teraz mam rozterkę.
Czy iść do nich i żądać przywrócenia tego wszystkiego do stanu pierwotnego ??
Czy powedzieć, ze takie coś miało miejsce i samemu załatać.
Czy znów wybrać metodę najbardziej hardcorową i pójść prosto do administracji, niech sobie sami załatwiają…
Powiem szczerze, ze zależałoby mi na jak najmniej konfliktowym załatwieniu sprawy bo do tej pory z nimi się jakoś dogadywałem, ale z drugiej strony wiem, ze im bardziej grzeczny będe tym mniej wskuram…