Ballada rowerowa czyli moje dupsko…

Jakieś dwa miesiące temu kupiłem sobie rower. Całkiem ładny i przyjemny – Giant Escaper

Image Hosted by ImageShack.us

Jest w ładnym czarnym kolorze. Jednak aż wstyd się przyznać – dwa miesiące przestał w przedpokoju nietknięty jak dziewica orleańska. Po prostu jakoś tak się nie składało, zeby pojeździć. Po prostu albo ktoś po południu przychodził, albo my wychodziliśmy, albo nie było pogody i tak zawsze coś stawało na przeszkodzie.

Jednak dzisiaj przyszła na niego kolej. Zwiozłem na dół, i wsiadłem, uzbrojony w kask.

Image Hosted by ImageShack.us

Kask kupiłem razem z rowerem. Stwierdziłem, ze może gorzej się wygląda, ale…

No i wsiadłem na rower i zrobiłem prawie 15 kilometrów na początek. Dupa oczywiście boli. Mam tylko nadzieję, że jutro będę mógł spokojnie wysiedzieć swoje zakładowe 8 godzin…

Pojechałem sobie między innymi w takie miejsce:

Ciekawe czy ktoś z Łodzian zgadnie gdzie to…