Dobry obiad.

Czyli wyjadanie resztek.

Skrzydelka Kentucky – leżały sobie jakies skrzydełka w zamrażarce, więc je wyjęliśmy, rozmroziliśmy i potraktowaliśmy przyprawą do akich właśnie skrzydełek.

W czasie kiedy skrzydełka się nasycały przyprawami, obrałem ziemniaki, pokroiłem je w grube plastry i ugotowałem tak jak normalnie gotuje się ziemniaki. Takie ugotowane plastry ułożyłem na posmarowanej olejem pokrywce od naczynia żaroodpornego, Posmarowałem je olejem i posypałem przyprawą do ziemniaków. Na koniec i skrydełka i ziemniaki wylądowały w piecyku na godzinkę z termoobiegiem w temperaturze 170 stopni. Podaliśmy to z tzatzikami i sosem czosnkowym.

Pyszota ! ! !