Oddalający sie katar.

Niestety nie udało nam się Krzysia uchronić przed zarażeniem się od nas. W piętekw ieczorem położyliśmy go spać. Wszystko było OK. Jakj uż się sami zbieraliśmy do spania okołop ółnocy, Krzyśs ie obudził z totalnie zawalonym noskiem i z bardzo głośnym płaczem. Całe szczęście, że mieliśmy kupioną wcześniej przez Żonkę wodę morskąw  sprayu. Okazało się, że jest to coś bardzo skutecznego.

Cały weekend upłynął pod znakiem walki z Krzysiowym katarem i z naszymi przeziębieniami w tle. Krzysiowi nawet udało się zarazić jednego dziadka.

Dzisiaj już wszystko zaczyna wracać do normy. Co prawda Krzysio jeszcze w nocy posmarkuje, ale nie jest to taki katar jak na początku.