Bzykanie w nocy.

Wbrew pozorom notka nie będzie miała podtekstów erotycznych. Wręcz przeciwnie. Ale do rzeczy.
Wczoraj położyłem sie wcześniej spać. byłem zmęczony i chciałem się wyspać na zapas. Niestety nie bardzo mi się udało. Bo w momencie jak ja się położyłem, to Krzyś stwierdził, ze jemu już się nie chce spać. No i kurcze co zrobić ???
Po północy zaczął się układać do snu. Wszystko było już na dobrej drodze… Wtedy usłyszałem jakieś dziwne bzykanie, trzaskanie lub cos podobnego – sam nie jestem w stanie określić tych dźwięków.
Pomyślałem, że to hałasuje moje lenistwo, ponieważ przed tym jak położyłem się spać to dolewałem wody do nawilżacza powieszonego na kaloryferze. Jednak nie chciało mi się iść do kuchni po wodę z dzbanka Brita tylko nalałem swojej wody mineralnej gazowanej… Więc myślałem, ze to hałasują bąbelki gazu uciekające z wody w nawilżaczu.
Wstałem i postanowiłem sprawdzić swoje podejrzenia.
Niestety nie były słuszne. Okazało się, że bzykanie dochodziło z gniazdka elektrycznego w ścianie. Dotknąłem wtyczki wpiętej w to gniazdko, była mocno ciepła. Wyłączyłem ją z gniazdka, jednak to nie zakończyło bzykania. I niestety nie były to dobre domowe skrzaty, które postanowiły kopulować sobie w gniazdku. Można było jeszcze podejrzewać, ze w gniazdku rozpętała się burza, ponieważ błyskało się w środku dosyć jasno. Niestety nie była to też burza, choć wyładowania elektryczne były wspólne dla tych dwóch zjawisk.
Temat był prosty. Stare gniazdko ebonitowe dokonało swojego żywota, a dobiły je aluminiowe przewody elektryczne…

No to dawaj, robimy wymianę gniazdka w środku nocy, bo do rana mogło by być już dużo dymu w domu i panowie w kaskach z sikawkami mogliby się nam krzątać po mieszkaniu.
Ten kto myśli, że wymiana gniazdka w środku nocy, z osłabionym dostępem i z uwzględnieniem za krótkich aluminiowych przewodów w zbyt małej puszce w ścianie jest proste to może to potrafi zrobić – mi zajęło to sporo czasu.
Ale się udało. Po wszystkim nawet Krzyś poszedł szybko spać…