Dwie podobne sytuacje:
Lech Kaczyński przebaczy i spotka się z Lechem Wałęsą, ale pod warunkiem, ze będzie to w przyszłym roku.
Ks. Tadeusz Isakowicz Zaleski przebaczy Ukraińcom, ale pod warunkiem, że Oni się przed nim ukorzą, a najlepiej znikną. Mówił to w kontekście wpuszczenie (lub nie) rajdu im. Stefana Bandery.
O ile w przypadku tego pierwsze sprawa aż tak bardzo nie dziwi, bo można się po Nim spodziewać wszystkiego, o tyle takie wypowiedzi w ustach księdza co najmniej wprowadzają w konsternację. Wydawało mi się, ze chrześcijanin powinien umieć wybaczać bezwarunkowo w myśl zasady nastawienie drugiego policzka. Ale jak widać to nie jest takie oczywiste. Szkoda tylko, że taki przykład idzie od człowieka, który powinien dawać swoja postawą zupełnie inny przykład.
A tak jeśli chodzi o dobre wiadomości: