Popieprzony deszcz.

Pokrzyżował mi plany. Miałem dzisiaj kontynuować jeżdżenie do pracy rowerem, niemniej jednak nie udało się. Wolałem rano nie ryzykować powrotu w deszczu i jak się okazało pół godziny później miałem racje.

Rozpadało się i z drobnymi przerwami pada od rana. Nie dałoby sie jechać rowerem.

A wczoraj po pracy pojechałem sobie do Lidla. Kupiłem sobie zegarek do łazienki, bo mi sie spodobał, a pojawił się w bieżącej tygodniowej ofercie. Zegarek wygląda tak:

W przyszłym tygodniu będzie jeszcze inna fajna rzecz, ale chyba fundusze nie pozwolą na jej zakup:

A dzisiaj cały czas szukam miejsca, gdzie by można przyłożyć głowę i sobie przyciąć komara. Jakoś tak sennie mi się zrobiło.

Ciekawe co dzisiejszy dzień jeszcze przyniesie.

Mam tylko nadzieję, ze jutro już będę mógł nacisnąć na pedały, bo dzięki temu kondycja rośnie sobie systematycznie z dnia na dzień.