Internet się spina i staje coraz bardziej globalny.

Może nie będę odkrywczy w tej tezie, ale ostatnio zainteresowałem się wieloma narzędziami internetowymi i zauważyłem pewną globalizację.

Chodzi o to, że narzędzia zaczynają sie coraz bardziej o siebie zazębiać.

Moje obserwacje zaczęły się od tego, że zainstalowałem Windows Live Writer. Okazało się, że po drobnym dozbrojeniu go w pluginy mogę do wpisów na blogu wstawiać fotki bezpośrednio z Flickr’a. Ale to nie koniec obserwacji. Wszedłem sobie na stronę Photosynth, tam wyczytałem, że zdjęcia mogę sobie spokojnie wrzucać za pomocą Windows Live Photo Gallery (Galeria Fotografii Usługi Windows Live). Postanowiłem w takim wypadku przypatrzeć się temu narzędziu. Okazało się, że nie tylko można wrzucać fotografię do Photosynth, ale także obsługuje takie serwisy jak Flickr, czy Picassa Web Album. Okazuje się, ze można wspierać wzajemnie swoje serwisy. To cieszy. Przy okazji odkryłem jeszcze jedną ciekawą usługę Microsoftu o nazwie SeaDragon, o czym już wcześniej pisałem.

Reasumując, pojawia się coraz więcej bardzo ciekawych narzędzi produkowanych przez potentatów takich jak Google, czy Microsoft. Dodatkowo wiadomo, że Ci giganci nie zasypują gruszek w popiele. Prowadzą równolegle wiele projektów. Trafiłem chociażby na Microsoftowy projekt Image Composite Editor pozwalający składać panoramy nawet z 800 części składowych i wyświetlać je za pomoca technologii SilverLight w rozdzielczości nawet 3,2 Gigapixela.

 

Ciekawe to wszystko – interesuje mnie dokąd to doprowadzi i jak będzie wyglądał świat związany z komputerami np. za 5 lat.