Chorujemy.

W niedziele myśleliśmy, ze Krzychowi troszkę lepiej. Niestety po południu okazało się, ze pojawiły się częste odruchy wymiotne. Wczoraj poszliśmy z nim do lekarza i niestety potwierdziliśmy nasze obawy. Krzych ma zawalone i czerwone gardło. Niestety musieliśmy do leczenia włączyć antybiotyk. Wieczorem nawet coś zjadł (z czego się ucieszyliśmy bo wcześniej nie chciał jeść ze względu na gardło). Ładnie (prawie ładnie) wziął lekarstwa i poszedł spać. Kiedy się kładliśmy pięknie oddychał przez nos, niemniej jednak już za chwil parę musiał mu coś z noska spłynąć do gardła, bo się obudził, zaczął kasłać i. Oczywiście pawik.

Ale po tym juz w miarę spokojnie przespał noc i nawet rano się nie obudził jak wstaliśmy do pracy.

Został sam z dziadkiem, a jak się obudził to pokazał dziadkowi ze był wczoraj u pani doktor, że go badała oglądała gardło. No to dziadek sie go zapytał czy pani doktor przepisała mu jakiś syropek powiedział ze tak no i dziadek poszedł z nim do kuchni a Krzyś sam wziął sobie antybiotyk

No cóż, lada chwila będzie go można zostawić samego w domu ???