W królestwie Pawia.

Wczoraj wieczorem położyliśmy Krzysia spać. Pospał godzinkę i niestety po tym czasie obudził się, bo wydzielina zeszła mu z nosa do gardła, co spowodowało kaszel, a w konsekwencji pawia na pół sypialni.

Całe szczęście doszliśmy juz do takiej wprawy, że po takim zajściu nie musimy go przebierać.

Niemniej jednak dziecko się bardzo męczy. My również, bo śpimy jak zając na miedzy nasłuchując czy Krzyś aby czasami nie zaczyna kasłać w nocy. Zresztą cała sytuacja jest stosunkowo mało komfortowa.

Do tego musimy odwołać naszą obecność na weselu w sobotę. Szkoda, bo mieliśmy wielką ochotę się tam pojawić, ale są priorytety.  Mam nadzieję tylko, ze Młodzi sie na nas nie obrażą że robimy to na ostatnią chwile.

Kurcze mogłoby się już cos poprawić, bo inaczej będzie do dupy.

Na szczęście ja jakoś sie podkurowałem. Wczoraj mnie bolało cały dzień gardło. Pomagał Cholinex, ale tylko na trochę. Wieczorem zagrzałem sobie piwo z miodem i przyprawami i wypiłem takie bardzo gorące (żeby była pewność, ze zadziała wypiłem 2 kufle). Do piwka wlałem sobie 50g. Poszedłem pod kołdrę wygrzać sie i wypocić. Dzisiaj mnie gardło nei boli, ale tak sobie myślę, ze warto by było powtórzyć kuracje.

Pewne jest to, ze w piątek najem się czosnku, bo na drugi dzień nie będę musiał iść do pracy.

Ale teraz najważniejsze jest to, żeby się Krzychowi poprawiło – dzisiaj trzeci dzień brania antybiotyku – powinny być juz jakieś rezultaty. Miejmy nadzieję.