Ciężki Weekend.

Nie jest Lekko. Krzyś praktycznie nie je, do tego jest marudny. W sumie marudny to mało powiedziane. On jest mega marudny. Temperatura cały czas się utrzymuje, ale już nie tak wysoka, raptem powyżej 38 stopni i to bez podawania leków przeciw gorączkowych, więc chyba bardzo ale to bardzo powoli idzie ku lepszemu. Noc tylko była przekichana, bo budził się z zegarkiem w ręku co 40 minut. Wtedy trzeba było wziąć go na ręce, przynieść do pokoju, posadzić na kolanach, żeby po 5 minutach usnął i można się było z powrotem położyć.

Teraz sobie śpi. Wydaje mi się, że powoli, ale to naprawdę bardzo powoli się poprawia. Oby to była prawda.