Zagoniony…

Ostatnie dni wyglądają tak:

praca, praca, praca, dom, praca praca, dom, dom, praca.

Do końca roku prawdopodobnie wszystkie weekendy mam zajęte, do tego dochodzi praca po pracy czyli tzw nadgodziny.

Może będą z tego jakieś dodatkowe pieniądze, ale zmęczenie psychiczne jest dramatyczne.

Nawet nie mam czasu ani siły, żeby czasami cos tu skrobnąć.

Tak czy inaczej trzeba robić swoje.

Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze milion zmian organizacyjnych.

Jutro jest niepewne, ale trzeba sie o nie starać 🙂

dodajdo