Czyli Do Dupy, Do Dupy, Do Dupy.
Ostatni tydzień to praca minimum „ruskie osiem godzin” dziennie. Czyli od ósmej do ósmej.
Dodatkowo praca w niektóre weekendy.
Dodatkowo myślenie o pracy całą dobę.
Dodatkowo wizja zwolnień.
I motywacja w postaci: „Skoro tyle czasu to wam zajmuje to nie znaczy, że pracy jest za dużo, tylko znaczy, ze jesteście nieudolni”.
Nerwówka, zmęczenie, zniesmaczenie.
Rano nie znajduję motywacji do tego, żeby wyjść z domu do pracy.
Do tego nie wiadomo jak rozliczą nadgodziny.
I czy w ogóle.
Okres nabliższych tygodni (miesięcy ?) ma wyglądać tak samo albo jeszcze gorzej.