7 dni roboczych…

Tyle czasu zostało mi w pracy.

Niestety (albo stety, to się dopiero okaże) 31 sierpnia przyjdę tutaj po raz ostatni. Tzn na pewno jeszcze się tu pojawię, ale 31 sierpnia będzie ostatnim dniem świadczenia mojej pracy dla tej firmy. Z dnia na dzień jest mi coraz ciężej z tą myślą.

Powinienem zacząć robić porządki, zacząć się pakować, a jakoś nie mogę. Nie mogę się do tego zabrać, nie mogę się pozbierać.

Firmy mi nie żal, ale żal mi ludzi z którymi przepracowałem prawie 12 lat. Żal mi znajomości, przyjaźni.

Żal mi porannej kawy, z której picia wytworzyła się jakaś taka celebracja.

Trzeba wziąć się w garść. Trzeba być twardym. Trzeba walczyć.

Coraz większymi krokami przygotowuję się do swojego biznesu. Co i rusz wyskakują nowe pozycje, które niestety wygenerują koszty. Na szczęście pojawiają się też nowe pomysły na to na czym będzie można zarobić. Miejmy nadzieję, że wszystko jakoś się rozkręci i zacznie przynosić więcej dochodów jak kosztów i że te dochody będą godne.