Light Move Festival 2020 – czyli energia światła w dobie pandemii.

Coroczny łódzki festiwal światła, niestety też padł ofiarą pandemii. W tym roku został zorganizowany w bardzo mocno okrojonym kształcie. Odpowiedzialność władz Łodzi, nie pozwoliła na to, żeby na ulicach pojawiły się tłumy ludzi, w ścisku. Byłoby to zbyt duże ryzyko.
Na szczęście impreza nie została odwołana. Została zorganizowana w ograniczonym zakresie i Online.

Jak to wygląda można obejrzeć Tutaj i poniżej na filmie.

Jak widać efekt raczej nie powalał. Jeszcze gorzej było na żywo.

Wspomnieniowo zobaczmy jak to wyglądało w zeszłym roku.

Jak myślicie to dobrze że Festiwal odbył się w tak okrojonym programie? A może lepiej jakby w ogóle się nie odbył?

Wracamy do normalności.

I to pełną gębą.
W zeszłym roku Krzysztof, mój syn oprócz treningów stricte tanecznych miał dwa razy w tygodniu trening gimnastyczny. Zapewniający poprawę koordynacji ruchowej, wydolności, oraz rozciągliwości. Przyszła pandemia i treningi wcięło.
Dzisiaj pojechaliśmy na pierwszy taki trening w tym sezonie. Teraz będzie tylko jeden tygodniowo. Przez obostrzenia w mniejszej ilości uczestników.
Fajnie, bo to trochę stwarza pozory powrotu do normalności. Grunt tylko, żeby dzieciaki wróciły do formy.
Tak to wyglądało przed pandemią.

Oprócz tematu gimnastyki, dzisiaj oficjalnie pojawiło się ogłoszenie o nowym turnieju tanecznym. Na razie tak sobie to wygląda, bo nie ma naszej kategorii, ale jeszcze zobaczymy. Pierwszy turniej po lockdownie ma odbyć się w Pruszkowie.
Nie wykluczone, że tam pojedziemy.

Jak przetrwaliśmy kwarantannę.

W chwili kiedy to piszę, kwarantanna jest już prawie poza nami. Jeszcze tylko kilka godzin dzieli nas do godziny „0”, kiedy to staniemy się wolnymi ludźmi (chociaż formalnie nigdy nie byliśmy ograniczeni).
Wydawałoby się, że kwarantanna fajna sprawa, można odpocząć, można nadrobić różne inne zaległe sprawy.
Niestety nie jest tak do końca.

Co było najgorsze? Wydaje się, że najgorszą sprawą jest świadomość bycia zamkniętym. Zakazu opuszczenia swojego mieszkania. To chyba najbardziej odcisnęło piętno na mojej psychice.
Braki w zaopatrzeniu, świadomość, że skończą się cytryny, cukier, mleko czy piwo i nie możesz po prostu wyjść z domu i uzupełnić zapasów, czy zwyczajnie pójść do sąsiadki i pożyczyć szklankę cukru. We wszystkim jesteśmy zależni od kogoś i to też w ograniczonym zakresie.

Fajnie można nadrobić jakieś zaległości domowe. Np powiesić półkę. Ale zaraz, brakuje kołka. Niestety Nie można po niego skoczyć do sklepu czy marketu budowlanego.
Upiekłbym ciasto ze śliwkami… Ale nie mam śliwek. Wsadziłbym pomidory do słoików. Ale mam mało pomidorów i wolałbym je spożyć do śniadania… Zróbmy sobie pastę jajeczną. OK, ale jak zrobimy to jajek zabraknie na sobotę na jajecznicę. Usiądziemy sobie i obejrzymy Derby Łodzi. Co prawda nie jestem kibicem piłkarskim, ale taaaaki mecz. Kurcze, ani piwa, ani chipsów… Nawet głupich paluszków brak.
Zewsząd ograniczenia.

Wspaniałą za to rzeczą było to, że okazało się, ze wokół nas jest sporo dobrych ludzi. I tych bliżej i tych dalej. Dzięki nich nie zmarliśmy z głodu. Dzięki nim wiedzieliśmy, że są ludzie, których możemy o coś poprosić. Dzięki mieliśmy wsparcie psychiczne.

DZIĘUJEMY

Na koniec powiem jedno. Mam nadzieję, że następnej kwarantanny nie będzie.

Kwarantanna – bądź gotowy.

Jak pokazały nasze doświadczenia, powinniśmy być gotowi każdego dnia na najgorsze. Nie znamy dnia ani godziny, kiedy zostaniemy uziemieni w domu. Dlatego właśnie powinniśmy być na to przygotowani. Dlatego właśnie kilka wskazówek dla Was na przyszłość. Oby były nieprzydatne.

  • Posiadaj zawsze zapas pieczywa. Może być zamrożone albo takie dłuższego terminu do spożycia. Może być nawet Pumpernikiel. Lepiej mieć, niż stwierdzić pewnego dnia, że „miałem kupić rano, a wyjść nie mogę”
  • Generalnie dobrze mieć pewien zapas żywności. Nie zawsze może być tak, że ktoś Wam zrobi zakupy. Być może zrobi, ale nie z dnia na dzień.
  • Dobrze mieć też zapas kawy/herbaty/wody mineralnej. Cokolwiek nie pijecie.
  • Dogadaj z rodziną lub sąsiadami, że może zajść konieczność, żeby wychodzili z waszymi psami, bo Wy na kwarantannie nie możecie tego robić.
  • Podobnie ze śmieciami.
  • Uprzedźcie zawczasu swojego pracodawcę, że w związku z tym, że macie dzieci w wieku szkolnym, może się okazać, że wylądujecie na kwarantannie z dnia na dzień. I o ile możecie pracować zdalnie, o tyle jeśli nie to oznacza, że jesteście wyłączeni z pracy. Niestety jak pokazują doświadczenia, na papier z Sanepidu nie ma co szybko liczyć.
  • Zabierajcie zawsze ze sobą do domu swój służbowy sprzęt mobilny jeśli tak posiadacie. Nigdy nie wiecie kiedy się przyda.
  • Jeżeli macie na to szansę, to uciekajcie na kwarantannę poza mieszkanie w bloku. Na działkę, na daczę, gdziekolwiek. Kwarantanna w typowym blokowym mieszkaniu to masakra.
  • miejcie zawsze doładowane i sprawne internety. Mobilne, stacjonarne, nie ważne jakie, byle sprawne.
  • Miejcie zawsze zapas piwa i chipsów. Nigdy nie wiecie kiedy się przydadzą 🙂 Mnie zastały Derby Łodzi bez piwa i chipsów…

To tyle na tą chwilę. Jeśli jeszcze coś przyjdzie mi do głowy to na pewno Wam dopiszę

Kwarantanna story.

Niedziela, 13 września. Zasiadamy do obiadu. w trakcie obiadu odzywa się mój telefon. Dzwoni wychowawczyni naszego syna. Nauczycielka informuje mnie, że od poniedziałku przechodzimy na nauczanie zdalne, dodatkowo piętro na którym syn ma klasę, jest objęte kwarantanną do 20 września. Mamy czekać na telefon z Sanepidu, który nas o tym oficjalnie poinformuje. Uczniowie, nauczyciele i ich domownicy. Lekko (jak na szybko policzyłem) jakieś 400 osób na kwarantannie. Odechciało nam się jeść.
Później się okazało, że na zdalne nauczanie przechodzą tylko klasy 4-8, klasy 1-3 nadal uczą się stacjonarnie. Powodem całej tej akcji jest pozytywny wynik badania u jednego z uczniów.
Szybka analiza. Ja bez problemu bo i tak pracuję zdalnie. Żona? Tu trochę gorzej bo pracuje stacjonarnie. Na szczęście udało jej się zorganizować pracę zdalnie.

Poniedziałek, 14 września. Od rana pracujemy i uczymy się zdalnie. Całe szczęście że każdy może w osobnym pokoju. Plus jest taki, że mamy wspólną przerwę śniadaniową. Czekamy na telefon z Sanepidu. Czekamy… Warto by było coś przedstawić pracodawcy, a nie opierać się tylko na telefonie ze szkoły. Wieczorem zakładamy grupę na Messengerze, dla rodziców, żeby móc się kontaktować. Okazuje się, że niektórzy rodzice nie wytrzymali czekania i sami zadzwonili do Sanepidu. Tam się dowiedzieli, że mają… czekać. Generalnie wspólnie stwierdzamy, że mamy do czynienia z niezłym bałaganem.

Wtorek, 15 września. Od rana znowu praca. Coraz lepiej jesteśmy do tego przygotowani. Nadal oczekiwanie na telefon. Na naszej klasowej grupie, jedna z mam pisze, że zadzwoniła do sanepidu, sprawdzili, potwierdzili jej kwarantannę. Na życzenie wysłali na maila decyzję o kwarantannie. Powiedzieli, że maja tyle tego, że nie da rady żeby szybko się obrobili.
Dzwonię i ja. Niestety nie mam tyle szczęścia. Miła pani każe mi cierpliwie czekać na telefon.
Mija kilka chwil. Dzwonią do Żony. Przekazują jej informację, że ostaliśmy objęci kwarantanną. Żona pyta o jakąś decyzję. Okazuje się, że w sprawie decyzji będzie odrębny telefon. Pani dzwoni tylko informacyjnie. Dodatkowo okazuje się, że kwarantanną jesteśmy objęci od 14 do 20 września. Taka 6 dniowa kwarantanna…
Kilkoro rodziców dostało SMSem ponaglenie o zameldowaniu się w aplikacji kwarantanna. Najciekawsze jest to, że nikt nikomu nie kazał ani nawet nie zalecał zainstalowania takiej aplikacji.

Środa, 16 września. Mamy godzinę 13. Nadal nie skontaktował się z nami nikt sanepidu, celem wydania decyzji o kwarantannie.
Godzina prawie 18. Żadnego telefonu.
Tak naprawdę to spokojnie moglibyśmy sobie pójść na przykład na zakupy. Nikt nas nie kontroluje, czy przebywamy na kwarantannie i czy się stosujemy do jej warunków. A dlaczego? Dlatego, że nie figurujemy na liście kwarantannowej. Nikt do nas jeszcze nie zadzwonił, nie zebrał chociażby naszych peseli, żeby móc nam wystawić decyzję o kwarantannie. Tylko i wyłącznie naszą dobrą wolą, wynikającą z odpowiedzialności jest to, że siedzimy w zamknięciu. Bez formalnych podstaw…

Czwartek, 17 września. Godzina 12:30.Telefon z Sanepidu. Ufff. w końcu zainteresowali się wystawieniem decyzji o kwarantannie. Pani w słuchawce przedstawia się i mówi, że dzwoni w celu zebrania wywiadu epidemicznego. Żona się pyta, co z decyzją. Pani w słuchawce zdziwiona, że jeszcze nikt w tej sprawie nie dzwonił. Zebrała od nas dane potrzebne do wystawienia decyzji, powiedziała, że może do jutra uda się ją wystawić.
Dodatkowo jedna z mam powiedziała, że po jej telefonie dzisiaj do Sanepidu, pani powiedziała, że może jej wystawić decyzję od dzisiaj do 20 września. Dopiero po zwróceniu uwagi, że przecież siedzimy w domu od 14, powiedziała, że w takim razie wystawi od 14. A jak będzie wyglądać decyzja? Tego jeszcze nie wiemy…

Piątek, 18 września. Godzina 10:30. Wszystko bez zmian. Zero wiadomości od Sanepidu. Nasza kwarantanna nadal jest „na gębę”. Nie wiadomo kiedy dostaniemy jakąś decyzję.
W związku z wykryciem kolejnego przypadku dziecka z pozytywnym wynikiem Covid-19, nauczanie zdalne dla mojego syna zostało przedłużone o…. 1 dzień…

Mam nieodparte wrażenie, że zaczynamy zabawę ciuciubabkę szkolną…

Część rodziców dostaje SMSy zachęcające do zainstalowania aplikacji Kwarantanna. Czy ktoś wie, czy jest to obowiązkowe?

Godzina 18:20. Decyzji brak. Siedzieliśmy cały roboczy tydzień na podstawie ustnotelefonicznej informacji. Może decyzja dotrze w poniedziałek, a może nie?
Paranoja.

Sobota, 19 września. Od rana mamy za sobą już telefon z policji, sprawdzający czy u nas wszystko OK. I SMSa z ponagleniem o zainstalowanie obowiązkowej aplikacji Kwarantanna. Póki co decyzji nie otrzymaliśmy.
A ministerstwo zdrowia ogłosiło za wczorajszy dzień 1002 nowe zakażenia. Przy tylko 20 tys testów. Przekroczyliśmy 1 tys zakażeń…

Niedziela, 20 września. Jest prawie godzina 18. Liczymy godziny, a prawie już minuty, do końca naszej kwarantanny. Nie wiem kiedy dostaniemy decyzje o tym, że byliśmy na kwarantannie. Nie wiem, czy taką decyzję dostaniemy. Niemniej jednak, przetrwaliśmy. Nasze wrażenia z kwarantanny możecie przeczytać TUTAJ
Jeszcze tylko kilka chwil i od północy jesteśmy wolnymi ludźmi.

W wersji elektronicznej to koniec. Za paredziesiąt minut koniec formalny.

Z myślą o Was wszystkich, nie doświadczonych przygodą z kwarantanną, napisałem kilka porad które pomogą Wam być gotowy do przejścia na Kwarantannę.

Kwarantanna – bądź gotowy – Kilka porad.




Bardzo proszę jeśli możecie upowszechniajcie ten wpis. Niech cała Polska zobaczy jak to wygląda w praktyce.

Nareszcie!
Mamy decyzję!

Kapuściana wiosna.

Wreszcie pojawiła się kapusta, która jest już dosyć nabita, dzięki temu nie trzeba kupować pięciu główek, żeby ugotować jedną porcję. Jej cena przy obecnych cenach warzyw jest też w porządku. Dzięi temu wczoraj zrobiłem młodą kapustę z mięsem. Pyszne danie, dietetyczne, na czasie, jednogarnkowe i można tego ugotować więcej i mieć na kilka dni. A przy wszystkim, nie ma dużo roboty. Zdecydowanie polecam.

Powrót po jakimś czasie, już na swoim.

Niestety stało się, Agora zamknęła swoją platformę blogową. Blox.pl przeszedł do historii.
Na szczęście dali szansę piszącym. Dzięki przygotowanym plikom, udało się przenieść zawartość bloga. Nawet bez żadnych problemów.

Może jeszcze nie jest pięknie ale to nie jest jeszcze forma docelowa. Na pewno zmieni się jeszcze trochę szata graficzna, na pewno dojdą jeszcze wtyczki, ozdobniki i inne umilacze życia. Najważniejsze jedna, żeby była chęć pisania. Bo mówiąc szczerze troszkę mnie to zmobilizowało do tego, żeby pojawiały sie tu więcej niż 4 wpisy rocznie.

Także ten… Trzymajcie kciuki.

Volta – Nowy film Juliusza Machulskiego

Wróciliśmy niedawno z kina. Najnowszy film Juliusza Machulskiego – Volta rozbawił nas tak jak miał rozbawić. 

Nie został przez krytyków dobrze oceniony, jednak ja wolę zawsze się przekonać o tym na własne oko. I nos mnie nie zawiódł. Film naprawdę dobrze się oglądało. Dostarczył nam taką dozę humoru, jakiej się spodziewaliśmy. Nie jest to może komedia na której non stop byśmy się śmiali do rozpuku. Jednak powoduje rozluźnienie, poprawia nastrój, a kilka razy zdarzyło się nawet, ze cała sala prychnęła śmiechem. 

Reżyser wrócił do swoich korzeni. Widzę tu mocne podobieństwo do Seksmisji czy Kingsajzu. Film naszpikowany aluzjami. Czasami zawoalowanymi, a czasami bijącymi widza między oczy swoją bezpośredniością. Do tego ciekawie i zaskakująco poprowadzona fabuła. 

Krótko mówiąc polecam film. 

Jednak jedno ale. Film na pewno spodoba się takim zadeklarowanym przeciwnikom obecnej władzy, jak ja. Zwolennicy albo nie zrozumieją aluzji, albo będą uważali że Machulski wrogiem narodu jest. 

P.S. Miałem wstawić tu zwiastun filmu, ale na mój gust za bardzo spoileruje. 

P.S. 2 Scena z drabinką i gronostajem miażdży. 

Zamieszanie z samolotem.

Na samym początku, chciałbym podziękować wszystkim, którzy tu wczoraj w poszukiwaniu filmiku z lądowania i startu AN-124 w Łodzi, zajrzeli. Jednocześnie chciałbym wszystkich przeprosić za to, że nic takiego nie zobaczyli. Nie zobaczyli, bo lądowanie odbywało się z przeciwnej strony lotniska, niż ta na którą mam widok, a start wyglądał tak, że samolot momentalnie skrył się w chmurach.  Jeszcze raz wszystkich zawiedzionych przepraszam. 

Dziękuję wszystkim za wejście, bo dzięki Wam zostałem wyróżniony jako Blog Tygodnia na Blox.pl

Blog_Tygodnia

 

Mam nadzieję, że zdopinguje mnie to do częstszego publikowania.