Jutro 1 września…

Dzieci idą do szkoły. Nie wiem dlaczego, ale pierwszy raz się niesamowicie stresuję. A w sumie Krzyś idzie już 3 raz do szkoły we wrześniu, więc powinienem być spokojny. 

Jednak nie jestem. 

Dlaczego? 

Pewnie nie bez znaczenia są przejścia z zeszłego roku. Nie pisałem o tym bo to zbyt prywatne rzeczy były, poza tym mogło być niewygodne dla nauczyciela. I mogłóby pozwolić na jego identyfikację. Było minęło i mam nadzieję, ze nie wróci. 

Jednak w tym roku dochodzi coś jeszcze. 

Zmiany w oświacie. 

Coś co wprowadza niepewność. 

Coś co powoduje, ze nie wiemy co nas czeka. 

To ma być niby dobra zmiana? 

To że zmiana jest wprowadzana tylko po to, żeby udowodnić, że partia rządząca jest w stanie zmienić to co jest, Po trupach do celu.. Bez zastanowienia, czy robimy coś dla dobra dzieci. 

Szkoła śni mi się od przynajmniej tygodnia. Śni mi się w wersji skomplikowanej, czyli jako skrzyżowanie korpo ze szkołą. W skrócie: muszę pisać klasówki, z wyników których rozlicza mnie moje kierownictwo. Moja głowa podświadomie cały czas przetwarza temat szkoły. 

Co mają powiedzieć dzieci? 

Całe szczęście, że w większości nie rozumieją tematu.