Łódź nie taka zła jak o niej mówią.

Herb ŁodziZobaczcie bardzo fajny film, na który trafiłem przez przypadek. Pokazuje on, że wbrew obiegowym opiniom Łódź jest pięknym miastem i może się podobać. Czasami tylko zwyczajnie niektórych rzeczy nie zauważamy. Zobaczcie sami.

Volta – Nowy film Juliusza Machulskiego

Wróciliśmy niedawno z kina. Najnowszy film Juliusza Machulskiego – Volta rozbawił nas tak jak miał rozbawić. 

Nie został przez krytyków dobrze oceniony, jednak ja wolę zawsze się przekonać o tym na własne oko. I nos mnie nie zawiódł. Film naprawdę dobrze się oglądało. Dostarczył nam taką dozę humoru, jakiej się spodziewaliśmy. Nie jest to może komedia na której non stop byśmy się śmiali do rozpuku. Jednak powoduje rozluźnienie, poprawia nastrój, a kilka razy zdarzyło się nawet, ze cała sala prychnęła śmiechem. 

Reżyser wrócił do swoich korzeni. Widzę tu mocne podobieństwo do Seksmisji czy Kingsajzu. Film naszpikowany aluzjami. Czasami zawoalowanymi, a czasami bijącymi widza między oczy swoją bezpośredniością. Do tego ciekawie i zaskakująco poprowadzona fabuła. 

Krótko mówiąc polecam film. 

Jednak jedno ale. Film na pewno spodoba się takim zadeklarowanym przeciwnikom obecnej władzy, jak ja. Zwolennicy albo nie zrozumieją aluzji, albo będą uważali że Machulski wrogiem narodu jest. 

P.S. Miałem wstawić tu zwiastun filmu, ale na mój gust za bardzo spoileruje. 

P.S. 2 Scena z drabinką i gronostajem miażdży. 

Czym się różni mózg kobiety od mózgu mężczyzny?

MózgJakiś czas temu znajomi (dzięki Marcin i Mirka) opowiedzieli mi o tym filmiku. Obejrzałem go i uważam, że facet na nim absolutnie genialnie i dogłębnie wyjaśnia różnice pomiędzy mózgami, a co za tym idzie, sposobami funkcjonowania kobiety i mężczyzny. Polecam obejrzeć ten filmik wszystkim, bo otwiera oczy na wiele aspektów, ułatwia rozwiązanie wielu konfliktów i zrozumienie wielu zachowań. I pamiętajcie panowie, nie zawsze trzeba starać się pomóc…

Zresztą świetnym przykładem ilustrującym ten film jest stary tekst, który tu kiedyś umieszczałem: 

Co tak siedzisz?

 

 

 

Cudowne dziecko.

Tym razem jednak nie będzie to o moim dziecku. Chociaż Krzyś też jest cudowny, chyba jak każde dziecko dla swojego rodzica. Raczej będzie to taka mała wycieczka wspomnieniowa. 

Chodzi o film. 

Jak podaje Wikipedia:

Cudowne dziecko – polski film przygodowy dla młodzieży z 1987 roku, nakręcony w kooperacji z kanadyjską wytwórnią filmową Les Productions „La Fête” Inc. Piosenki do ścieżki dźwiękowej zaśpiewał po polsku i po angielsku Krzysztof Antkowiak.

Pamiętam jak bardzo deficytowym towarem były bilety na ten film. Kolejki które się ustawiały przed kinami, potrafiły być dłuższe od tych po cukier… Mówiono o nim w telewizji, pojawiał się w różnego rodzaju wiadomościach… To był szał. Zachłyśnięcie się. 

A dzisiaj cały film jest dostępny legalnie na YouTube. Ciekawe czy zrobi na Was takie samo wrażenie…

 

 

Pingwiny z Madagaskaru – recenzja.

W piątek z synem i ze znajomymi wybraliśmy się do kina na „Pingwiny z Madagaskaru”. Krzyś miał obiecane, że pójdziemy w dniu premiery do kina. Obiecywałem mu to coś na przełomie wiosny i lata jak tylko pierwsze zwiastuny filmu pokazywały się w kinach. Nie było więc wyjścia. Swoją drogą ciekawe, dlaczego Cinema City możliwość rezerwacji przez Internet na premierę, udostępniła dopiero na 3 dni przed.
Wybraliśmy seans o 19:50, wszak nasz syn to juz prawie dosrosłe dziecko ;-). Sala kinowa była prawie pełna. 85% widowni stanowili dorośli. Może to kwestia godziny seansu, a moze tego jak pingwiny sa lubiane własnie przez dorosłych.
Tutaj uwaga – w dalszej części będę delikatnie sojlerował.
Film ciekawy, momentami śmieszny z wartką akcją. Sporo gagów zrozumiałych tylko dla dorosłych (Sorry taki mamy klimat). Jak zazwyczaj rewelacyjnie zrobiony polski dubbing. To bezapelacyjnie jest coś co znacznie podnosi wartości filmów animowanych z tzw zachodu. Niestety czegoś mi brakowało.
Pingwiny w wersji pełnometrażowej straciły coś z wersji serialowej. Niby były śmieszne, niby takie same jednak…
Na pewno ogromnym wręcz minusem jest brak Króla Juliana, który się pokazuje tylko w ostatniej minucie filmu. Może to znacznie spiłowało pazur filmowi?
Tak czy inaczej mimo tego film nie jest zły i na pewno polecam wybranie się do kina i obejrzenie go zwłaszcza z potomkiem. To że sala kinowa wypełniona dorosłymi raz po raz zaśmiewała się, świadczy o tym, że nie mamy do czynienia z polską komedią romantyczną, tylko z filmem, który jest śmieszny. Może nie Oskarowy, niemniej jednak warty polecenia.