Nie tylko ja się wkurzyłem.

Dzisiaj można przeczytać w Gazecie i Onecie:

Zdegustowany stanem autostrady A4 kierowca odmówił zapłacenia pełnej kwoty za przejazd jej płatnym odcinkiem. Zatrzymany przez ochroniarzy wezwał policję i złożył doniesienie o bezprawnym ograniczeniu wolności, informuje „Dziennik Zachodni”.
Zbigniew Lipke, prawnik z Łodzi wybrał się do Krakowa autostradą A4. Na bramkach w Balicach zapłacił 6,50 zł, połowę opłaty za przejazd. W punkcie poboru opłat w Mysłowicach odmówił płacenia. – Zostałem oszukany przez zarządcę autostrady. Obiecywał mi przejazd autostradą, wyjaśnia Zbigniew Lipke. – A ja jechałem w większości drogą jednopasmową.

Według łodzianina, zarządca autostrady pobierając od niego opłatę zobowiązał się do zagwarantowania mu przejazdu 60 km płatnym odcinkiem z prędkością 130 km na godz., czyli maksymalną dozwoloną na autostradach. Ze względu na liczne remonty, musiał jechać wolniej.

– To nieprawda, odpowiada Andrzej Czarnohorski z zarządzającej autostradą firmy Stalexport Autostrada Małopolska S.A. – Kierowca zawarł wyłącznie umowę na przejazd autostradą. Nie gwarantujemy nikomu przejazdu z prędkością 130 km na godz.

Łódzki prawnik spędził przy autostradowych bramkach prawie półtorej godziny, zatrzymany przez ochroniarzy. W końcu wezwał policję. Złożył też doniesienie na pracowników punktu poboru opłat. Zarzuca im, że bezprawnie pozbawili go wolności.

Wygląda na to, że jeśli sprawa trafi przed oblicze Temidy, to może mieć ona niezły zgryz z rozstrzygnięciem tej sprawy.


Dobry materiał na reklamówkę PIS’u

Znalezione na Onecie:

IVRP to raj na ziemi, Chrystus królem, a radiowozy rozwożą pizzę i colę!

To był wyjątkowy rok, takiego nie mieliśmy od 17 lat, pierwszy raz od 17 lat do marszałka sejmu wpływa wnioske aby jezusa Chrystusa ogłosić królem, a na komendzie mozna zamówic taxi lub pizzę. Wszystko zaczęło się od kampanii partii zwanej żartobliwie prawem i sprawiedliwości,  pod wdzięcznym tytułem `My dotrzymujemy słowa’. W ramach my dotrzymujemy słowa, jeśli mój brat zostanie prezydentem, ja nie zostanę premierem, premierem został atrakcyjny Kazimierz, pierwszy produkt medialny w Europie Środkowej. Rodzime Truman Show potrwało pół roku, w tym czasie w ramach my dotrzymujemy słowa w kwestii taniego państwa, powstało najwięcej w historii wolnej Polski nowych ministerstw i sekretarzy stanu, z ministerstwem śledzi i morza na czele, mamy najwięcej w historii Polski marszałków sejmu i senatu oraz 4 wicepremierów. Dwukrotnie TK zanegował ustawy przegłosowane w odstępie kilku miesięcy, co jest absolutnym rekordem. Mięliśmy w ciągu roku 3 rządy, w ramach tych samych partii 3 rodzaje koalicji, na trzech różnych pakietach `umów’, do tego dwóch premierów, pięciokrotnie był wymieniany minister finansów. Jeśli mój brat zostanie prezydentem, ja jednak zostałem premierem, ponieważ premier, który ma 78% poparcia społecznego był za słaby, wymieniliśmy go na premiera, który ma 33% poparcia, a premier który miał 78% poparcia przegrał wybory na prezydenta Warszawy. 

Pierwszy raz od 17 lat Polska zobaczyła masówkę, 160 cm kompleksów spędziło słuchaczy radiowęzła z Torunia do stoczni i uroczyście przysięgało nie rozmawiać z Lepperem, po czym polazły i gadało, ale o tym za chwilę. Pierwszy raz od 17 lat w ministerstwie sprawiedliwości w randze wiceministra zasiadł sędzia stanu wojennego i w randze ministra koordynatora komunistyczny prokurator z lat 70. takiej kadry nie miał nawet Leszek Miller. Na fali rewolucji moralnej marszałkiem sejmu, a następnie premierem wybrano 4 krotnego recydywistę, członka powołanej przez SB grupy politycznej, na co dokumenty widział brat. Premiera recydywistę zdymisjonowano za warcholstwo, co było ewidentnym chamstwem, by następnie w nocy bez kamer tuż po projekcji filmu o JPII wskrzesić i wsadzić na szczyty władzy. Od 17 lat nie mieliśmy w rządzie koalicyjnym klubu, który w ponad 50% składa się z oskarżonych lub skazanych prawomocnymi wyrokami posłów, znajdziemy w IVRP odnowy moralnej, posła pedofila, posłankę skazaną za fałszowanie przepustek więziennych, europosła oskarżonego o gwałt, rodzimego posła oskarżonego o gwałt, jego żonę oskarżoną o defraudacje, posłankę, która zasłynęła, jako operatorka scen korupcyjnych, a następnie została skazana przez komisje etyki i ta sama komisja uniewinniła posłów korumpujących posłankę. Znajdziemy posła wyrzuconego z klubu PiS za jazdę po pijaku, jest poseł wywalony z SO za awantury w dyskotece, jest również poseł powołujący się na znajomości z ministrem sprawiedliwości w czasie egzekucji komorniczej, za co został wywalony z SO, cały ten kwiat polskiego parlamentaryzmu tworzy koalicyjne koło narodowo – ludowe. 

Pierwszy raz od 17 lat minister sprawiedliwości 80% czasu pracy poświecił na konferencje, pierwszy raz minister pokazał społeczeństwu jak się niszczy dokumenty przy okazji sprawy politycznej, gdzie o 6.50 prokuratura wkroczyła do PZU, na wniosek posła Kurskigo, czlonka sztabu wyborczego PIS, który oskarżył Donalda Tuska o fałszerstwa polegające na kupowaniu bilbordów od PZU. Jak się okazało nie było ani jednego świadka potwierdzającego słowa Kurskiego, firma obsługująca PZU obsługiwała PIS, nie PO, a sędzia w tej sprawie był minister, który był szefem kampanii wyborczej PiS. Sprawę umorzono, poseł Kurski błaga na kolanach o ugodę. To samo ministerstwo sprawiedliwości, w ciagu roku zresocjalizowało Rywina, wypousciło jakubowska i jakubowskiego, łamiąc prawo aresztowało Wasacza, nie wyjaśniło ANI JEDNEJ ŚŁYNNEJ AFERY, łącznie z afera Rywina, którą obecny minister jako cżłonek komisji, pono rozwiązał w ułamku sekundy, tylko ówczesne władze blokowały śledztwa. Pierwszy raz od 17 lat rząd, który popierał lustrację zamknął do spólki z klerem usta księdzu Sakowiczowi, p[rezydent podpisał wadliwą ustawę lustracyjna, a następnie sam znowelizował ją do poziomu ustawy, która obowiązywała wcześniej. Nie złapano ani jednego członak układu, nie odebrano emerytury ani jednemu ubekowi, za to opluto wielu opozycjonistów, w tym nieżyjących jak Jacka Kuronia i uczynił to człowiek, który nie spędził ANI JEDNEGO DNIA W KOMUNISTYCZNYM WIEZIENIU, A W CZASIE STANU WOJENNEGO JAKO JEDYNY OPOZYCJONISTA Z KREGU WAŁĘSY SIEDZIAŁ U MAMUSI POD PIERZYNĄ. Na tym tle pokazuje się najbardziej czytelny podział w IVRP. Komuniście dzielą się na pisowych i pozostałych, z tym, ze pisowi tacy jak Gierek, Jasiński, Kryże, to dobrzy komuniści, pozostali są z układu. Z układu sa też wszyscy członkowie opozycji i media, z tym, że w tym wypadku ważny jest kontekst i przydatność `układowa’. Znany polityk opozycji najpierw dostał propozycję objęcia rządu IVRP, potem ogłoszono go morderca demokracji, by znów zaproponować mu miejsce w rządzie. Pierwszy raz od 17 lat rząd, który nie zrobił nic w kwestiach gospodarczych, nie wydał najmniejszego dokumentu, choćby najniższej wagi regulującego jakikolwiek obszar gospodarczy, okrzyknął się twórcą 1 punktowej inflacji i PKB na poziomie 5 pkt. Pierwszy raz szef kancelarii prezydenta, który wyleciał z niej za prowadzenie spółki z baronem SLD Nawratem, która to spółka jest ulubieńcem prokuratora, po kilku miesiącach karencji został szefem doradców premiera. 

Pierwszy raz od 17 lat ministrem spraw zagranicznym jest kierowniczka magla, która nie odróżnia dwóch najważniejszych dla Polski traktatów regulujących stosunki z sąsiadami. Pierwszy raz od 17 lat 8 ministrów spraw zagranicznych, a więc wszyscy uznali polską politykę zagraniczną za szkodzącą i ośmieszająca kraj. Nigdy dotąd w historii 17 letnich zmagań z demokracja, prezydent nie odwołał spotkania na szczycie tłumacząc się rozwolnieniem wywołanym artykułem w niemieckim brukowcu. Nigdy dotąd polski premier nie żebrał o 4 minuty rozmowy z prezydentem USA by w jej trakcie oddać z wdzięczności 1000 polskich żołnierzy na misję `pokojowe’. Nie zdarzyło się od 17 lat aby polski premier musiał się tłumaczyć w Brukseli, że Polska nie jest krajem antysemickim, w którym króluje homofobia i nigdy podobnych tłumaczeń nie uznano za sukces dyplomatyczny. Nie zdarzyło się w wciągu 17 lat by prezydent wygłosił 2 minutowe orędzie, oznajmiając, że nie rozwiąże parlamentu. Nie było takiego przypadku by ministrem edukacji został szef organizacji, której obecni, przyszli lub byli członkowie pali pochodnie w kształcie swastyk, udawali kopulację z drzewem, oraz miedzy sobą. Nie pamięta Polska takiego przypadku, by członkowie koalicyjnego rządu, podawali rękoma weterynarzy środki wczesnooporonne przeznaczone dla bydła, kobietom zgwałconym przez innych członków. Nie miał nigdy miejsca taki przypadek by premier i prezydent z tytułami naukowymi tak kaleczyli język polski, mówiąc `włanczam’, `som’, `świętobliwość Biskup Rzyma’, oraz mlaskali, oblizywali wargi, odbijali w kułak, a pierwsza dama zasuwała do samolotu z reklamówką. To był najciekawszy rok od 17 lat, polskie władze w ciągu roku wykreowały i sprzedały taki wizerunek Polski, który świat pamięta z początku 19 wieku. W ciągu tego roku nasze stosunki z Niemcami, UE i Rosja zatoczyły koło i wróciły do czasów Układu warszawskiego i RWPG. W ciągu tego roku wystąpiła największa fala emigracji od czasów stanu wojennego. Z 3 mln mieszkań nie powstało ani jedno w ramach programu rządowego z setek kilometrów autostrad w przyszłym roku powstanie 6 km odcinek, stadionu narodowego w Warszawie nie będzie, ponieważ wygrał niewłaściwy kandydat. Cały ten dorobek nazywa się IVRP, której nie ma na żadnej mapie świata, a powstał ten twór chorej wyobraźni w efekcie rewolucji moralnej, która skalą, siłą i zapachem przypomina szambo spuszczone z Giewontu do Jastarni. To był rok bliźniąt na kaczych nogach, dziękujmy Bogu, że go przetrwaliśmy i prośmy, by już nigdy więcej dobry Bóg podobnych dowcipów nam nie robił, niech chociaż pierwsza dama kupi sobie torebkę, a I strateg solidny klej do protez, do gospodarki nie mieszajcie się jak przez ostatnie 12 miesięcy, a jakoś to przetrwamy braciszkowie  bosy, partyzanci kwatermistrze, komisarze spółdzielczy, pionierzy, kołchoźnicy, rewolucjoniści moralni w walonkach.


Do czego nas prowadzą moherowe rządy…

Dzisiejsza Gazeta publikuje artykuł mówiący o stosunku pani Hanny Wujkowskiej do dawców krwi, którzy oddali ją na tegorocznym Przystanku Woodstock.

W arturkule tym mozemy przeczytać:

(…)”W atmosferze przesączonej (dosłownie) promilami, łoskotem satanistycznej muzyki i przekleństw oddawana jest krew na potrzeby chorych” – pisze doradca ministra edukacji o krwiodawstwie na Woodstock.

(…)Przystanek zakończył się w niedzielę, a w poniedziałek związany z o. Rydzykiem „Nasz Dziennik” zamieścił felieton Hanny Wujkowskiej, lekarza i doradcy Romana Giertycha „ds. promocji ochrony życia w szkole”, o akcji krwiodawstwa. Autorka pisze:”uczestnicy Woodstocku (oby nie pijani czy znajdujący się pod wpływem narkotyków) oddają „honorowo” krew – dar życia”.

(…)Tymczasem „na Woodstock profanuje się wartość krwi”. „Róbta, co chceta” osiągnęło absolutne dno, a zawołanie kojarzy się ze szczytem wulgarności i bezmyślności”. Według Wujkowskiej osoby, które dostaną krew z Woodstock, są zagrożone HIV i żółtaczką, bo z powodu tzw. okienka serologicznego (czasu między zarażeniem a wykrywalnością) można przeoczyć te wirusy.

Po prostu nóż się w kieszeni otwiera jak się to czyta.

Do artykułu ustosunkował się pan Przemysław Kania Dyrektor Generalny Zarządu Głównego Polskiego Czerwonego Krzyża. W oświadczeniu umieszczonym na stronie PCK możemy przeczytać:

Pragnę odnieść się do artykułu pani Hanny Wujkowskiej „Oby naprawdę po raz ostatni”, jaki ukazał się w Naszym Dzienniku w dniu wczorajszym.

Pobór krwi w czasie Przystanku Woodstock w roku bieżącym odbył się (podobnie do roku 2006) z inicjatywy Biura Zarządu Głównego Polskiego Czerwonego Krzyża przy współpracy z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy oraz Regionalnymi Centrami Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa z Zielonej Góry, Warszawy, Poznania i Katowic. Spełnione zostały wszelkie procedury administracyjne i sanitarne, wymagane przez prawo. Pobór krwi w warunkach pozaszpitalnych jest ściśle uregulowany i wymagania są niezwykle wysokie. Służba krwi je spełniła.

W chwili obecnej każda jednostka krwi, pobrana na przystanku Woodstock została zbadana serologicznie oraz przy pomocy metody PCR na obecność wirusów HIV, HBV i HCV, zgodnie z obowiązującymi procedurami. Z informacji jakie posiadam obecnie, nie ma różnic statystycznych w zakresie występowania wirusów we krwi pobranej podczas akcji na Przystanku Woodstock od krwi pobieranej w innych miejscach Polski i w innym czasie. Przykładem jest RCKiK w Poznaniu, w którym nie stwierdzono występowania wirusa HIV. Stwierdzono 1 przypadek HBV i 7 przypadków HCV, co na prawie pół tysiąca pobranych jednostek jest zgodne lub niższe z występowaniem tych wirusów w populacji. Okienko serologiczne w przypadku oddających krew w dzisiejszych czasach wynosi około 2 tygodni i dotyczy to każdej oddawanej krwi na Świecie.

Krew oddawali młodzi, pełnoletni ludzie po wypełnieniu wymaganych formularzy. Oddawali studenci, księża, uczniowie, lekarze, bezrobotni i inni. Lekarze badający kandydatów do oddania krwi nie zakwalifikowali ani jednej osoby, która wypiła alkohol. Wszelkie rygorystyczne procedury zostały w tym przypadku wypełnione.

Chciałbym serdecznie podziękować wszystkim wolontariuszom i pracownikom Polskiego Czerwonego Krzyża, pracownikom RCKiK-ów i Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy za umożliwienie i przeprowadzenie tej wspaniałej akcji.

Przede wszystkim chciałbym podziękować wszystkim młodym Honorowym Dawcom Krwi, którzy podzielili się własną krwią z potrzebującymi.

Akcja poboru krwi nie ma nic wspólnego z polityką czy światopoglądem. Jest wyłącznie szansą na zapewnienie tego bezcennego leku szpitalom. Młodzież pokazała po raz kolejny, że można na nią liczyć i jest społecznie odpowiedzialna. Że jest wspaniała.

Uważam, że opis akcji w w/w piśmie jest krzywdzący i skrajnie nie odpowiada rzeczywistości.

 

Nie wiem po co takie osoby zajmują głos. Nie było tam jej i nie widziała nic. W swojej publikacji kłamie i zmienia rzeczywistość. Nie wiem po co to komu. Moim zdaniem powinno się takie osoby za takie wypowiedzi publicznie linczować (medialnie oczywiście).


2 minuty do śmierci…

Ku przestrodze dla wszystkich miłośników szybkiej jazdy. Znalezione na webpark.ru

 

Tak się zabawiali na dwie minuty przed swoją  śmiercią…

 

 

Tak to wyglądało po wypadku:

 

 


Tomasz Lis za udział w reklamie może zarobić…

No ile może zarobić ???

Jak podaje portal wirtualnemedia.pl

Tomasz Lis za udział w reklamie może zarobić 700 000 tys. zł

Normalnie mały szok. Chociaż, to co dla mnie jest sufitem, dla niektórych bywa podłogą… Ja tyle nie zarobię w 10 lat…

Żeby tylko być rzetelnym musze powiedzieć, ze nie jest to suma jaką Tomasz Lis zarobił. Tyle są skłonne zapłacić mu za udział w potencjalnej reklamie agencje reklamowe.

Zresztą nie tylko Lis by nieźle zarobił. A tak wygląda ranking:

Czołówka rankingu (cena jaką skłonne byłyby zapłacić agencje reklamowe, PLN):
1. Marek Kondrat – 800 000
2. Tomasz Lis – 700 000
3. Kamil Durczok – 642 000
4. Edyta Górniak – 625 000
5. Janusz Gajos – 600 000
6. Bogusław Linda – 600 000

11. Monika Olejnik – 533 000
19. Wojciech Mann – 480 000
30. Kinga Rusin – 430 000
Szymon Majewski – 430 000
33. Hubert Urbański – 417 000
35. Piotr Kraśko – 412 500
37. Grzegorz Miecugow – 400 000
37. Ewa Drzyzga – 400 000
40. Tomasz Sekielski – 391 000
44. Krzysztof Ibisz – 387 000
48. Tomasz Kammel – 376 000
49. Justyna Pochanke – 375 000
55. Andrzej Morozowski – 370 000
60. Kuba Wojewódzki – 342 000
62. Martyna Wojciechowska – 340 000
64. Katarzyna Dowbor – 333 700
Jacek Żakowski – 333 700
72. Maciej Orłoś – 320 000
Katarzyna Kolenda-Zaleska – 320 000
75. Bogdan Rymanowski – 312 000
88. Grażyna Torbicka – 288 000
90. Hanna Smoktunowicz – 280 000
Piotr Najsztub – 280 000
94. Pascal Brodnicki – 275 000
Jarosław Kret – 275 000

 

 

Chciałbym nieniejszym ogłosić, że chętnie za marne 10 tys PLN wezmę jakąś reklamóweczkę…

 

 


Wstrząsający dekalog.

Dzisiaj Gazeta opublikowała taki dekalog:

 

1. Nie zabijaj innych

2. Nie zabijaj siebie

3. Czcij ojca swego i matkę swoją – jeśli na to zasłużyli

4. Rodzice, rozmawiajcie ze swoimi dziećmi

5. Kłam, to pozwala łatwiej żyć

6. Kradnij, gdy musisz; gdy masz okazję

7. Kochaj się, ale szanuj swoje ciało! Trzeba wiedzieć gdzie, kiedy i z kim

9. Nie zazdrość szpanerom – nie warto

10. Szanuj siebie i innych

 

Już widać jakie przetasowanie wartości nastąpiło u młodych ludzi…

Dla mnie jest to straszne i okrutne.

Zachęcam do przeczytania całego artykułu.


Jak bardzo naiwnym trzeba być…

Prezes firmy budowlanej podawał się za ginekologa i „badał” kandydatki do pracy

Policja zatrzymała prezesa jednej z lubelskich firm budowlanych, Jacka S., podejrzanego o molestowanie seksualne kobiet, które starały się o pracę w jego firmie. Mężczyzna podawał się za lekarza i przeprowadzał „badania ginekologiczne” kandydatkom – poinformowała w środę policja.
Według dotychczasowych ustaleń policji ofiarami 43-letniego Jacka S. padły trzy kobiety, w tym 22-latka, która złożyła zeznania policji. Kobieta dowiedziała się z gazety ogłoszeniowej o pracy na stanowisku sekretarki w firmie budowlanej. Prezes firmy umówił się nią na rozmowę kwalifikacyjną po południu, kiedy w firmie nie było już pracowników.

Sfałszowany dyplom specjalizacji ginekologiczno-położniczej

– Zaprosił ją do gabinetu i zamknął drzwi na klucz. Oświadczył kobiecie, że przyjęcie do pracy jest uwarunkowane przeprowadzeniem szczegółowych badań, również ginekologicznych. Badania miały być przeprowadzone przez samego prezesa, który powiedział, że jest lekarzem – powiedziała Magdalena Jędrejek z zespołu prasowego komendy miejskiej policji w Lublinie.

Jacek S. pokazał kobiecie dyplom uzyskania II stopnia specjalizacji ginekologiczno-położniczej wydany na jego nazwisko przez Akademię Medyczną w Lublinie. Dokument ten został sfałszowany.

– Mężczyzna wyjął reklamówkę, w której miał narzędzia medyczne, między innymi ginekologiczne, a następnie zbadał kobietę na rozłożonym na biurku prześcieradle – dodała Jędrejek. Po badaniach prezes powiedział 22-latce, że jest przyjęta. Ona pojawiła się w firmie w wyznaczonym terminie, ale nie chciała już tam pracować i zabrała dokumenty.

Zatrzymany przyznał się do zbadania trzech kobiet

Policja zatrzymała Jacka S. w jego domu w jednej z podlubelskich miejscowości. W bagażniku jego samochodu policjanci znaleźli reklamówkę, w której były narzędzia medyczne, prześcieradło i rękawiczki jednorazowe. Zabezpieczyli też komputer, w którym zapisane były m.in. kwestionariusze osobowe młodych kobiet, które starały się o przyjęcie do pracy.

Jacek S. podczas przesłuchania przyznał się do tego, że badał 22- latkę, a także dwie inne kobiety, które starały się o przyjęcie do pracy.

Policja podejrzewa, że mógł w ten sposób wykorzystać jeszcze inne kobiety. Poszkodowane osoby prosi o kontakt z policjantami prowadzącymi sprawę pod numerami telefonów (081)535 57 33 lub (081)535 44 07.

 

 


Nawet góry im przeszkadzajš.

Dla mnie to jest niezrozumiałe. Jak tacy ludzie mogš jechać w góry. Po co oni tam jeżdżš ???

 




Kolejny mądry pomysł człowieka konia i jego giermka orzechowskiego.

Jak podaje Gazeta.pl

Na indeksie Giertycha

Aleksandra Pezda

Gombrowicz, Witkacy, Kafka i Goethe usunięci z listy lektur szkolnych! – Fundujemy sobie straszliwą lukę kulturową – mówi autor podręczników do polskiego dr Tomasz WroczyńskiMinisterstwo Edukacji Narodowej zmieniło kanon lektur. Nowy ma obowiązywać od przyszłego roku szkolnego. Projekt rozporządzenia w tej sprawie MEN umieściło na swojej stronie internetowej.
Z listy lektur zostali wymazani: Witold Gombrowicz (dotąd licealiści czytali "Ferdydurke" i "Trans-Atlantyk") i Witkacy ("Szewcy" ). Zniknął też Johann Wolfgang Goethe – uczniowie nie poznają więc ani "Cierpień młodego Wertera" ani "Fausta". Nie ma "Procesu" Franza Kafki i ani jednej powieści Josepha Conrada. Skreślony został również "Inny świat" Herlinga-Grudzińskiego, wypadł Fiodor Dostojewski.
– Widocznie IV RP nie są potrzebne dylematy moralne ze "Zbrodni i kary" – komentuje oburzony Adam Kalbarczyk, dyrektor Prywatnego Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcącego im. I.J. Paderewskiego w Lublinie i polonista z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej. – Najwyraźniej poradzimy sobie bez najwybitniejszych twórców naszej literatury, krytycznych wobec polskich kompleksów. W ten sposób wzmocnimy zaściankowe tendencje i utopimy się w sosie bogoojczyźnianego samozadowolenia.
– Nowy kanon funduje nam straszliwą lukę kulturową. Takiego absurdu nawet Witkacy by nie wymyślił – komentuje dr Tomasz Wroczyński z Instytutu Literatury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego, również autor podręczników do polskiego. – To wyjmowanie z dorobku naszej kultury zjawisk fundamentalnych nie tylko dla Polaków, ale o znaczeniu uniwersalnym. Nie byłoby awangardy XX w. bez Witkacego, który stoi u źródeł większości nowatorskich poczynań w teatrze. Gombrowicz to jeden z naszych najbardziej znanych pisarzy na świecie, najczęściej tłumaczony, był pewnym kandydatem do Nobla w 1969, niestety, wcześniej umarł. A Goethe? To szczyt literatury powszechnej. Decyzja o usunięciu "Cierpień młodego Wertera" czy "Fausta" nie opiera się na żadnych racjach.
W nowym kanonie MEN jest prawie 50 nowych pozycji, wśród nich trzy powieści Jana Dobraczyńskiego, pisarza i działacza katolickiego, przed wojną członka Stronnictwa Narodowego. MEN tłumaczy, że są nacechowane "wielkim ładunkiem patriotyzmu i wartościami chrześcijańskimi". Książka Jana Pawła II ("Pamięć i tożsamość") oraz opowieść o papieżu – "Wujek Karol. Kapłańskie lata Papieża" (jako przykład literatury biograficznej) pióra publicysty Pawła Zuchniewicza. Dodany został także "Cesarz" Ryszarda Kapuścińskiego, czym chwalił się dwa dni temu podczas konferencji prasowej min. Giertych, oraz powieść "Kamień na kamieniu" Wiesława Myśliwskiego.
Do spisu dołożono też "Obronę Sokratesa", zresztą błędnie przypisując jej autorstwo Arystotelesowi. Tymczasem "Obrona" to jeden z dialogów Platona.
Nowością jest także lista kilkunastu lektur dla uczniów z klas 1-3. Dotąd takiej nie było. Są na niej np. "Plastusiowy pamiętnik" Marii Kownackiej, "Jacek, Wacek i Pankracek" Miry Jaworczakowej albo "Awantura o Basię" Kornela Makuszyńskiego.
Kto zrobił ten spis?
– Nauczyciele z całej Polski, z nimi konsultowaliśmy projekt – mówi rzeczniczka MEN Aneta Woźniak. Od nas dowiedziała się, że wycięto Dostojewskiego. – Ojej, to mój ulubiony pisarz – powiedziała.
Awantury o lektury nie chciał komentować wiceminister Sławomir Kłosowski:- To jest dział wiceministra Orzechowskiego.
Jak uczyć literatury bez wielkich nazwisk literatury?
– Nauczyciele mogą omawiać ich książki niezależnie od spisu lektur – mówi rzeczniczka.
– Nowy kanon dla liceum jest tak obszerny, że nie ma mowy o dodatkowych książkach. A my musimy go realizować nawet pod groźbą utraty pracy. To obowiązek każdego nauczyciela – mówi Kalbarczyk.
Źródło: Gazeta Wyborcza

Ze swojej strony dodam, że ja bym jeszcze pare innych lektur wycofał. Chociażby "Pieśń o Rolandzie", która sławi przecież importowanego zagranicznego rycerza a nie naszego krajowego…

Wiele przykładładów można by było znaleźć…