Prawo wyborcze dla emigrantów?

Dzisiaj rano w Tok FM Dominika Wielowieyska rozmawiała z kandydatką PiS na senatora w okręgu Warszawskim, panią Anną Anders. Szczerze mówiąc byłem przerażony tym, jak ktoś tak bardzo oderwany od realiów naszego kraju, może kandydować. Wymienię tylko takie perełki: 

  • Do senatu kandyduję, żeby się zajmować nie dużymi sprawami tylko drobnostkami typu zbyt niskie płace ludzi w Polsce. 
  • USA wpłaca 3% PKB do NATO, Polska powinna więcej wpłacać niż wpłaca.
  • W Polsce rodzice nie chcą puszczać sześciolatków do szkoły, bo może nie mogą się z nimi rozstać. 

Powyższe nie są dosłownymi cytatami, tylko obrazują sens (lub bezsens) tych wypowiedzi. 

Cały zapis wywiadu można sobie odsłuchać. 

 Pokazuje to dobitnie, jak bardzo oderwani od rzeczywistości mogą być Polacy przebywający na emigracji. Ci Polacy mają czynne i bierne prawo wyborcze. Nie mając porządnej wiedzy o sytuacji w kraju, mogą nam meblować scenę polityczną. Współdecydować o tym jakiego będziemy mieli Prezydenta, oraz o tym, jakich przedstawicieli do parlamentu wybierze się w Warszawie. 

Wiem, ze narażam się tymi poglądami moim znajomym przebywającym na obczyźnie, ale uważam, że zwłaszcza Ci, którzy siedzą w USA od trzydziestu, czy czterdziestu lat, nie mają zielonego pojęcia o tym co się dzieje w kraju, a wiedzę swoją czerpią tylko z przekazu mediów, które najczęściej ten przekaz fałszują, lub ze spotkań z Antonim Macierewiczem i jemu podobnym. Wrócą tu, niema problemu. Mieszkają tam? Niech decydują o swoim otoczeniu. Ja dziękuję serdecznie za ich głosy. Nawet te zgodne z moimi preferencjami politycznymi. 

Ale się narobiło…

A tak na poważnie, to nic się nie stało. Nie ukrywam, że wynik wyborów prezydenckich AD (Nomen omen) 2015 nie jest po mojej myśli. Nie ukrywam również że jestem z tego powodu bardzo zawiedziony. Nie podoba mi się to. I tylko tyle i nic więcej.
Dzisiaj rano wstałem, słońce nadal świeciło, za oknem temperatura była znośna. Powietrzem tez dało sie oddychać. Dotarłem do pracy, moja karta spokojnie otworzyła mi drzwi. Żadnych niespodzianek, żednych kataklizmów, żadnego armageddonu. Życie toczy się dalej.
Mówiąc całkiem serio, to uważam, że dla mnie nic się nie zmieniło i nie zmieni. Tak samo nikt mi nie sypnie manną z nieba, ktokolwiek by był u steru. Wybór prezydenta to tylko kosmetyka. Owszem może nam się podobać taki czy inny kolor czy styl ale malo to ma wpływu na nasze życie.
Oczywiście teraz będę się wkurzał tym czy tamtym, ale dla mnie nic się nie zmieni.
Czekam za to teraz aż zacznie mi wpływać co miesiąc na konto 500 PLN na dziecko. No i oczysiście kiedy kwota wolna od podatku będzie w wysokości 8 kPLN. Rocznie da mi to całkiem konkretny pieniądz. Obiecuję. Jeśli mój budżet się o to powiększy, to będę chwalił Andrzeja Dudę przed wszystkimi, oraz wejdę pod stół i odszczekam to co mówiłem do tej pory o prezydencie z PiS.

A teraz czysto seksistowsko: jeden dobry powód z wybrania Andrzeja Dudy na Prezydenta RP, to to, że teraz będzie można oko nacieszyć córką.

I kilka jeszcze ciekawostek.
Na Dudę zagłosowała przede wszystkim wieś i ludzie słabiej wykształceni. Komorowski to duze miasta i ludzie z wyższym wykształceniem.
Wczoraj Miller, Czarzasty i Klopotek tak zaczęli się ślinić i smarować główki wazeliną, kierując je w stronę zwieracza Kaczyńskiego. Było to po prostu obrzydliwe. Zresztą to co robi Miller jest obrzydliwe i wygląda na ostatnie konwulsje konającego przywódcy. Wszystko wskazuje na to, że chce pociągnąć SLD ze sobą do politycznego grobu.

Na sam koniec chciałbym pogratulować wyborcom Andrzeja Dudy, tego, że udało im się zrealizować plan. Teraz czekam na premiera Kaczyńskiego z Bulterierem Macierewiczem przy nodze. To dopiero będzie jazda bez trzymanki.

 

P.S. Jeszcze jedna rzecz. Niezależnie od wyniku tych czy innych wyborów, uważam, że obywatele przebywający ze swojej własnej woli na stałe na emigracji, nie powinni mieć prawa do głosowania w jakichkolwiek sprawach dotyczących tego co w Polsce. Skoro wybrali życie w innym kraju, to nie powinni mieć prawa do decyzji o życiu moim w Polsce. Prosty układ. A jak chcą mieć takie prawo, to niech wracają do Polski i tu głosują. Wiem, że wielu z Was będzie miało do mnie o ten wpis pretensje, ale takie jest moje zdanie na ten temat i tego nie zmienię. 

Straszne są te wybory.

I to nie tylko dlatego, że szanse kandydata, z którym mi jest bliżej, nie sa pewne. Straszne sa dlatego, że tak strasznie polaryzują różne obozy i skłócają ze sobą ludzi. Że niezależnie od tego za którym kandydatem się człowiek nie opowie, to od razu jest atakowany przez zwolenników jego oponenta.
Boję się, że ludzie z którymi się do tej pory znałem, kolegowałem, czasami nawet przyjaźniłem, widząc to kogo popieram, będą chcieli taką znajomość zakończyć. Zacietrzewienie bowiem jest niesamowite. Szczerze mówiąc nie widziałem jeszcze aż tak wielkich wybuchów wręcz nienawiści pomiędzy poszczególnymi „obozami” kandydatów. Przy tym wszystkim kultowy tekst Wałęsy, że „Ja panu mogę podać najwyżej nogę” wydaje się być szczytem elegancji.
Szczerze mówiąc coraz mniej chętnie oglądam telewizję. Mimo, że do tej pory nie przepuszczałem żadnych Faktów, czy innych teo typu programów. Zauważyłem, że wśród ludzi i nastąpiło pewne zabetonowanie poglądów. Malo znam osób, które by mówiły, że są niezdecydowane. Raczej od początku określają się albo za Dudą, albo za Komorowskim.
Idealnie było to widać po Debacie w TVP i TV Polsat. Zwolennicy każdego z kandydatów byli przekonani, że ich faworyt ja wygrał. Żadne argumenty myślę, nie byłyby w stanie zmienić ich punktu widzenia.

Dzisiaj kolejna debata. Szczerze mówiąc nie wiem czy może ona coś zmienić. Jeśli tak to raczej nie będą to zmiany, które mogą przeważyć o zwycięstwie jednego czy drugiego. Tak naprawdę to chciałbym, żeby było już po wyborach, bo troszkę nie pasuje mi to, że cokolwiek nie napisze publicznie, to jest to od razu kontestowane przez politycznych oponentów.

A teraz kilka moich prywatnych zdań jak ja widzę to na kogo będę głosował i dlaczego akurat tak.

Chyba nikogo nie powinno dziwić, że moim kandydatem jest Bronisław Komorowski. Ci którzy mnie znają, wiedzą jakie mam sympatie polityczne. Nigdy ich raczej nie zmieniam radykalnie, chociaż z czasem (wiekiem?) one ewoluują i z raczej lewicowych robią się centrowe. Jak dla mnie najbliżej centrum i jednocześnie akceptowalna jest PO. Nie jest to 100% zgodności, ale jest to największy stopień zgodności.
Dlaczego nie Duda? Ktoś mnie zapytał, czy mogę powiedzieć, co mi takiego zrobił PiS, że nie chcę jego powrotu. Otóż mi osobiście nie zrobił nic. Zupełnie nic. Tak samo jak nic mi nie zrobiła PO. Tak samo jak nic mi nie zrobił komunizm, za czasów jeszcze którego rozpocząłem swoją edukację.
Jest jedno ale. Kiedy PiS był u władzy, to każde obejrzenie jakichkolwiek wiadomości, skutkowało tym, że gotowało się we mnie. Ich pomysły na kontrolowanie wszystkiego co się da skontrolować, na szukanie afer, tam gdzie ich nie ma, w końcu na generowanie afer po to żeby móc je likwidować… Przypomina to strażaka piromana, który najpierw jest podpalaczem, tylko po to, żeby móc później pojechać do gaszenia pożaru.
Ś.P. Prezydent Kaczyński non stop był w konflikcie z rządem PO, który po wielkiej kompromitacji PiS przejął władzę w Polsce. Ale nawet te z pozoru tylko dwa lata, nadal nam się odbijają czkawką. Zniszczenie siatki wywiadowczej przez Macierewicza, to coś niespotykanego na skalę światową.
Do dzisiaj ciągną się sprawy o odszkodowania za czyny spowodowane przez działalność chociażby CBA. Zresztą sam szef CBA został za swoje działania skazany wyrokiem bezwzględnego pozbawienia wolności przez sąd I instancji. Najciekawsze jest to, że we wszystkich tych „zakrojonych na szeroką skalę” działaniach nie udało się praktycznie nikomu nic udowodnić na tyle, żeby kogoś skazać. Nie licząc kilku płotek.
Poza tym na arenie międzynarodowej, nie oszukujmy się, nie liczyliśmy się zupełnie. Nikt nie chce rozmawiać z kimś, kto jest wielkim krzykaczem i ciągle tylko ma pretensje, a nie potrafi współpracować.

Dla równowagi powiem, że nie uważam, że Polska stała się po rządami PO ziemią obiecaną i krajem mlekiem i miodem płynącym. Jednak pewien znacznie większy spokój, który nam zapewniła oraz to, że w miarę obronną ręką przebrnęliśmy przez największe fale kryzysu to jednak ich zasługa.
Mam oczywiście wiele zastrzeżeń, jak chociażby to, że sześciolatki wylądowały w szkołach, co mi się zupełnie nie podoba ale mimo wszystko bilans zysków i strat zdecydowanie stoi na plusie po stronie PO.

Liczę się też z tym, że niedzielne wybory może wygrać Andrzej Duda. Tak naprawdę świat sie nie zawali. I tak ważniejsze wybory to te do parlamentu. Może do tego czasu coś się w układzie sympatii politycznych narodu zmieni. A może nie? Tak czy inaczej w niedzielę ja oddam swój Głos na obecnego Prezydenta Bronisława Komorowskiego. Jeśli nie wygra, to będzie szkoda, ale to nie koniec świata. Na pewno wtedy pogratuluję swoim znajomym, którzy deklarowali że oddadzą swój głos na PiS. Jeśli wygra Komorowski, wtedy będę się cieszył, bo to oznacza trochę spokoju dla Polski, przewidywalna prezydentura, bez szaleństw, bez ekscesów.

Boję się tylko jednej sytuacji, jeśli Obecny prezydent wygra małą ilością głosów, to może się okazać, ze PiS będzie wszystkich oskarżał o sfałszowanie wyborów. Już zresztą czytałem tego typu wypowiedzi, że jeśli Andrzej Duda przegra, to będzie to oznaczało, że wybory zostały sfałszowane. Myślę, że tak czy inaczej czeka nas niezła jazda w niedzielę.