Łódzki Rower Publiczny Wystartował.

20160430_18.22.42_tnPo kilku latach różnych przepychanek dotyczących głównie przetargów, możemy odnotować sukces. W końcu Łódź dysponuje swoim systemem Roweru Publicznego. Firma Nextbike Polska stanęła na wysokości zadania. Udało się uruchomić 100 stacji w których stanęło równe 1000 rowerów. Jak na warunki łódzkie to bardzo dobre dane jeśli chodzi o ilość i zagęszczenie stacji.

Udało mi się dzisiaj, kilka minut po starcie systemu wypróbować i skorzystać ze swieżutkiego, jeszcze przez nikogo nie używanego roweru. Było w tym coś bardzo przyjemnego. 

Kilka słów o samym rowerze i systemie. Nie będę się rozpisywał o tym jak z niego skorzystać. Wystarczy wejść na stronę Łódzki Rower Publiczny i poczytać. Wszystko jest naprawdę bardzo proste i wygodne. Natomiast jeśli chodzi o sam rower jako pojazd. Byłem niesamowicie zaskoczony tym jak ten rower jedzie. Mimo, że sam rower należy do dosyć ciężkich, to jedzie wybitnie lekko. 3 przełożenia działają bez żadnych zastrzeżeń i można odczuć zdecydowaną różnicę w kręceniu pedałami. Wiem, ze to też jest spowodowane tym, że rower jest nowiutki. Niemniej jednak zrobił na mnie niesamowicie dobre wrażenie. 

Mówiąc krótko, widzę wielką szansę na to, żeby Łódzki Rower Publiczny odniósł wielki sukces. Ja już dzisiaj wiem, że na pewno często będę z niego korzystał, żeby dojeżdżać do pracy, a także na drobne dojazdy czy to po zakupy, czy np na kawę do miasta. 

 

Sierżanty rowerowe – czy to w ogóle działa?

Tytuł troszkę prowokacyjny. Może zacznę o tym na początku co to jest sierżant. Sierżant rowerowy, to taki piktogram wymalowany na jezdni. Na piktogramie mamy wymalowany rower, a nad nim dwa „daszki” czy też strzałki zgodne z kierunkiem ruchu. Przypomina swoim symbolem pagony sierżanta, stąd nazwa. Znak ten ma tylko i wyłącznie funkcje informacyjne. Ma informować kierowców o tym, ze na tej drodze jest duże prawdopodobieństwo pojawienia się roweru. Ma na celu uzmysłowienie, że warto temu rowerowi, a w zasadzie rowerzyście jeśli nie ułatwić przejazdu, to przynajmniej go celowo nie utrudniać. Dodatkowo pokazuje rowerzystom, ze ich miejsce jest na jezdni. Nie ma żadnych skutków typu zapewnienie miejsca na jezdni, określenie pierwszeństwa itp. 

Sierżant Rowerowy.

Ale do rzeczy. Nasz łódzki ZDiT zrobił niespodziankę i nikogo nie informując o tym, zlecił namalowanie w kilku miejscach w Łodzi tychże „znaków”. No właśnie znaków? Czy zwykłych obrazków na asfalcie? Przecież nie mają żadnych skutków prawnych. Podobnie jak tabliczka informacyjna T-27 popularna „Agatka”. 

Wiele osób narzekało, ze znaki sa wymalowane zbyt gęsto. Jak oglądałem zdjęcia publikowane na FB, to też miałem takie wrażenie. Jednak zupełnie zmieniłem zdanie, kiedy się przejechałem rowerem wzdłuż ulic Zielonej i Narutowicza. Według mnie na żywo wcale nie jest zbyt gęsto. A co najważniejsze, to to, ze chyba znaki odnoszą skutek. Kiedy tamtędy jechałem, to miałem wrażenie, że większość kierowców jedzie tak, żebym miał spokojnie miejsce na przejazd. Podobnie ustawia się na czerwonym świetle. Nawet wyprzedzają tak jakoś z odległością zbliżona do przepisowej. Czyżby sierżanty aż tak bardzo działały na wyobraźnię? Jeśli tak to poproszę całe miasto nimi pokryć. 

Zapraszam do obejrzenia filmiku z przejazdu. Sami oceńcie, czy moje odczucia mogą być prawdziwe. 

Karta rowerowa – rozwiązanie problemu, czy temat zastępczy?

Wypadek rowerowyDziennik Łódzki Napisał o tym, jak to wczoraj na jednej z łódzkich ulic, samochód potrącił prawidłowo jadącego rowerzystę. przejeżdżającego przez przejazd dla rowerzystów na zielonym świetle. 

Ja wrzuciłem w innym miejscu w Internecie  odrobinę prowokacyjnie pytanie odnośnie tego, czy rozjechany przez samochód rowerzysta, mógłby uniknąć bycia przez ów samochód staranowanym jeśli by miał Kartę rowerową.
Cały dzień mnie korciło, żeby się odezwać w dyskusji, ale jakoś sie powstrzymałem i tylko obserwowałem wypowiedzi.
I to był bardzo dobry sposób, bo w sumie sami swoimi wypowiedziami ludzie udowodnili, że projekt PiS odnośnie obowiązkowej karty rowerowej jest bez sensu. Dlaczego? Bo właśnie to PiS przedstawia to jako remedium na poprawę bezpieczeństwa na drogach. Jako argument podawane jest, ze rowerzyści są trzecią co do wielkości grupą uczestników ruchu powodującą wypadki. Pierwsi są kierowcy i kierowcy ciężarówek. Oczywiście to pokazuje jak pięknie można manipulować danymi. Był nawet taki dowcip kiedyś:

Sekretarz ZSSR wraz z prezydentem USA postanowili, że wezmą udział w wyścigu na 100 metrów w celu zamanifestowania dobrych, pokojowych itp. chęci (startowali tylko oni dwaj).
Wyścig odbył się zgodnie z planem, bez żadnych opóźnień. Prezydent USA przybiegł pierwszy, a sekretarz ZSSR przybiegł drugi.
Jak to przedstawiono w amerykańskiej prasie:
„Nasz prezydent przybiegł pierwszy, a sekretarz ZSSR ostatni”
Jak to przedstawiono w radzieckiej prasie:
„Nasz sekreatrz przybiegł drugi, a prezydent USA przedostatni”.

No bo kto może być w tych statystykach za rowerzystami? Operatorzy koparek? Kierowcy Melexów? Rolkarze?

Ale wracając do meritum. Według wszelkich prawdopodobieństw, większość rowerzystów jest posiadaczem Prawa Jazdy. Nieletni rowerzyści powyżej 10 roku życia mają obowiązek posiadania Karty Rowerowej. znaczna większość tych dorosłych posiada prawo jazdy. Pytanie jak małej grupy rowerzystów będzie dotyczył ten przepis? Intencją tego przepisu jest zgoła coś innego niż faktyczna chęć poprawy bezpieczeństwa.
Po pierwsze rząd PiS chce się odegrać na rowerzystach, bo przecież wiadomo, że rowerzyści, wegetarianie i jeszcze pare innych grup to lewacy i przeciwnicy PiS, więc dobierzemy się do nich pod płaszczykiem tego czy tamtego. Zobaczycie, że to nie jest pierwsza rzecz, która będzie zahaczała o rowerzystów.
Po drugie rząd piekąc drugą pieczeń na jednym ogniu będzie mógł odbębnić swoje troskliwe i aktywne działanie na rzecz poprawy bezpieczeństwa ruchu drogowego.

Oczywiście pozorne działanie, bo przecież chyba nikt o zdrowych zmysłach nie sądzi że posiadanie karty rowerowej zmieni cokolwiek w kwestii bezpieczeństwa. Zresztą ludzie dokładnie o tym sami napisali:
Człowiek 1

Żadne wymuszanie uprawnień, kursy i szkolenia nie zastąpią myślenia i
wyobraźni.

Człowiek 2

Jakby miał trochę pomyślunku to by nie został potrącony, karta tu nic nie pomoże.

To są wypowiedzi wprost, jest jeszcze kilka wypowiedzi, gdzie sens jest taki sam, tylko ukryty pomiędzy wierszami.

Ja jestem w stanie zrozumieć, że można nie lubieć jakiejś grupy społeczeństwa, w tym przypadku rowerzystów. Rozumiem nawet że wielu osobom zapaliła się na wieść o planach PiS, lampka w głowie: o jak fajnie, dowalą pedalarzom. Niemniej jednak patrząc na problem obiektywnie, widać, że oprócz uderzenia w rowerzystów, cały pomysł nie ma sensu.

Posłużmy się statystykami, ale takimi realnymi.
Według Policji w zeszłym roku w Łodzi doszło do 294 zdarzeń drogowych, w których uczestniczyli rowerzyści. Według ostatniej wypowiedzi do prasy pani Marzanny Boratyńskiej, rowerzyści powodują co 3 zdarzenie jest spowodowane przez prowadzącego jednoślad. Czyli 98 zdarzeń zostało spowodowanych przez rowerzystów. Szacując bardzo ostrożnie, że 50% spośród nich posiadało uprawnienia do prowadzenia roweru, czy to była karta rowerowa w przypadku nieletnich, czy PJ w przypadku pełnoletnich, to możemy przyjąć, że 49 zdarzeń zostało spowodowanych przez uczestników ruchu, nie posiadających uprawnień.
Teraz z innej strony:
196 zdarzeń drogowych zostało spowodowane przez kierowców. Kierowców, którzy POSIADAJĄ uprawnienia. To dokładnie 4 razy tyle co zdarzenia spowodowane przez rowerzystów bez uprawnień. Moje pytanie brzmi: dlaczego zajmujemy się tak intensywnie najmniejszą grupą sprawców, a nie zajmujemy się zupełnie głównymi sprawcami zdarzeń drogowych z udziałem rowerzystów?

Inna sprawa. Ilu spośród tych 49 rowerzystów nie posiadających uprawnień, spowodowało zdarzenie drogowe z powodu nieznajomości przepisów, a ilu z tego powodu, bo jest zwykłymi debilami tak jak 196 kierowców, którzy przecież znają przepisy, a spowodowali kolizję.

 

Interpretacja przepisów – potrzebna pomoc.

Wyobraźmy sobie taką sytuację:

Jadę samochodem. Zbliżam się do skrzyżowania, na którym chcę skręcić w prawo, który to zamiar sygnalizuję kierunkowskazem. Patrzę w prawe lusterko i widzę rowerzystę mającego zamiar jechać prosto. Czy w tej sytuacji:

  1. Stosuję się do art. 27 p. 1a i ustępuję pierwszeństwa rowerzyście jadącemu na wprost?

    Kierujący pojazdem, który skręca w drogę poprzeczną, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa rowerzyście jadącemu na wprost po jezdni, pasie ruchu dla rowerów, drodze dla rowerów lub innej części drogi, którą zamierza opuścić.)

  2. Rowerzysta ustępuje mi pierwszeństwa, bo nie może wyprzedzać pojazdu, który sygnalizuje zamiar skrętu?

Art. 24 p. 1

Kierujący pojazdem jest obowiązany przed wyprzedzaniem upewnić się w szczególności, czy: 

  1. ma odpowiednią widoczność i dostateczne miejsce do wyprzedzania bez utrudnienia komukolwiek ruchu;

  2. kierujący, jadący za nim, nie rozpoczął wyprzedzania;

  3. kierujący, jadący przed nim na tym samym pasie ruchu, nie zasygnalizował zamiaru wyprzedzania innego pojazdu, zmiany kierunku jazdy lub zmiany pasa ruchu.

 

Sprawa jest prosta i oczywista, jeśli mamy do czynienia z Drogą dla rowerów lub pasem ruchu dla rowerów. Interpretacja zaczyna się komplikować, kiedy obydwa pojazdy poruszają się tym samym pasem ruchu na jezdni. Tak naprawdę to w myśl przepisów obydwa pojazdy powinny sobie umożliwić jednocześnie wykonanie manewru. Co spowoduje postój obydwu. Ponieważ jest to czynnik decydujący o bezpieczeństwie to fajnie by było wyjaśnić sprzeczność tych przepisów.

yellowbicycle1494018_tn

 

_________ 26.04.2016 __________

Wysłałem wczoraj pytanie odnośnie tej sprawy do Łódzkiej Drogówki, korzystając z adresu e-mail umieszczonego na ich stronie. Konkretnie wysłałem prośbę o odpowiedź na pytanie zawarte na tej stronie, czyli zwykły link.  

Dzisiaj dostałem odpowiedź: 

 
Nie wdając sie w głębsze rozważania, o kórych Pan wspomniał uważam, iż art. 27 ust. 1a ustawy Prawo o ruchu drogowym określa pierwszeństwo przejazdu dla jadącego jezdnią na wprost rowerzysty. Kierujący pojazdem, jadący jezdnią przed rowerzystą chcąc wykonać manewr skrętu w prawo winien ustąpić pierwszeństwa w takiej sytuacji rowerzyście jadącemu tym samym pasem jezdni i wyprzedzającemu go lub omijającemu z prawej strony.

 

 

Można przyjąć, ze jest to oficjalne stanowisko policji.

 

Święto Cykliczne 2013 – festiwal rowerowy w Łodzi – Moje wrażenia.

Z domu wyjechałem kilka minut po godzinie jedenastej. W zasadzie nie wyjechałem, tylko wyjechaliśmy. Ja i Krzyś siedząc w foteliku mojego roweru. Ponieważ Piotrkowska jest rozkopana, pojechałem DDR wzdłuż JPII i al. Włókniarzy. Niestety Dwie choroby w przeciągu 3 ostatnich tygodni i dwa antybiotyki, wyssały ze mnie siły. Skutek był taki, że język momentami wkręcał mi się w łańcuch… Na szczęście udało się jakoś dojechać.

Na Placu Wolności byliśmy dwadzieścia minut przed czasem. Nie było tam zbyt wielu ludzi, ale z czasem plac zaczynał się zapełniać rowerami i rowerzystami. Krzyś nie mógł sie doczekać tego, kiedy w końcu ruszy ten „wyścig”. Jakie było wielkie rozczarowanie, jak Hubert Barański ogłosił że ruszamy punktualnie o 12:15. Oznaczało to dodatkowe 15 minut czekania, a dla ruchliwego pięciolatka to cała wieczność. Rozpoczęliśmy więc uważne studiowanie ruchu wskazówek zegara. Jednocześnie przemieściliśmy się w stronę startu. W końcu ruszyliśmy. Spokojnie, odpowiednim tempem. Przejazd podobny do przejazdów Masy Krytycznej. Trasa fajnie wybrana. Nawinęliśmy po drodze sporo ulic. Przebieg trasy można sobie obejrzeć tutaj: Trasa Przejazdu      

Po godzinie byliśmy na miejscu. Tam zrobione zostało wspólne zdjęcie pamiątkowe wszystkich uczestników przejazdu. Krzyś był bardzo zadowolony. Już ustaliliśmy, że na następną Masę Krytyczną, jeśli tylko pogoda pozwoli, jedzie też ze mną. Podobał mu się przejazd wśród tylu rowerów. 

Sama impreza w Parku Poniatowskiego też bardzo sympatyczna. Fajne stoiska. Zwłaszcza to z demonstracją cięcia zabezpieczeń rowerowych. Wata cukrowa i Pan Rowerski też wstrzeleni w imprezę jak należy. Serwisy stawały na wysokości zadania, a widziałem kątem oka, że ludzie przychodzili tam z problemami błahymi, ale także takimi, które zagrażały bezpieczeństwu ich rowerów. Ilość ludzi przed stanowiskami serwisów, a także znakowania rowerów mówiła dosadnie jak bardzo były one potrzebne. Świetnym pomysłem, było zorganizowanie gier i zabaw dla dzieci. Czuć było, że młodzi uczestnicy Święta Cyklicznego zostali porządnie zagospodarowani. Pani Agnieszka, która się nimi zajmowała, była ich muzą, a dzieci fantastycznie do niej lgnęły. Świadczyć może o tym dobitnie, że prawie każde dziecko chciało iść na miejsce zabaw z nią za rękę. Niestety ręce były tylko dwie :-). Super było to, że dzieci były w konkursach nagradzane w miarę po równo. Nie było najlepszych i najgorszych. Żadne dziecko więc nie odeszło ze skrzywioną miną. Super po trzykroć. I brawa dla Pani Agnieszki. 

Oddzielne brawa należą się pogodzie. Wytrzymała od rana do samego wieczora. A to głównie ona mogła być największą przeszkodą w powodzeniu imprezy. 

A teraz żeby nie było aż tak landrynkowo, to troszkę narzekania. 

Fajnie by było jakby można było nabyć koszulki Rowerowej Łodzi w pełnej rozmiarówce. Nawet w rozmiarach dla dzieci. Myślę, że chętnych by było sporo. Sam chciałem kupić sobie, ale nie ma takiej możliwości, żebym się zmieścił w rozmiar „S”. 

Oprócz tych imprez towarzyszących, które były można by było stworzyć coś na wzór szkółki rowerowej, z prelegentem/prelegentami mówiącymi o zasadach bezpieczeństwa na drodze, o przepisach itp. W zasadzie to nie jest narzekanie, tylko pomysł na przyszłość. 

Impreza powinna być odrobinę lepiej ochraniana. Sam byłem świadkiem jednego zdarzenia, które mogło się zakończyć tragicznie, oraz kilku potencjalnie niebezpiecznych zachowań uczestników imprezy. 
Odnośnie ochrony napiszę to co mi siedzi na żołądku. Kiedy Pani Agnieszka zebrała grupę dzieci, żeby z nimi pójść i prowadzić zabawy na terenie parku, na przeciwko tej grupy jechała dwójka osób na tandemie. Z daleka dzwonili, ale dzieci raczej nie wiedziały o co chodzi i nie ustąpili rowerowi. Tandem zamiast zwolnić i zahamować przed grupą dzieci, po prostu w nią wjechał. Potrącili dziewczynkę, i przewrócili się z rowerem na inne dzieci. O mały włos nie doszło do poważnego wypadku. Skoczyło się na szczęście na siniakach otarciach i wielkim strachu dzieci. Na zwrócoą uwagę, chłopak tłumaczył się tym, że przecież dzwonił, a tandem to nie zwykły rower i nie da sie go zatrzymać w miejscu. To według niego miało usprawiedliwić wjechanie rowerem w grupę dzieci. Nie ma się co dziwić że później w prasie papierowej i elektronicznej mozna czytać o tym jakimi półgłówkami są rowerzyści i jak bardzo są niebezpieczni. A teraz najsmutniejszy fragment tej historii. Niestety ów człowiek byl członkiem ekipy stawiającej boisko do rozgrywek Bike Polo. W oczach wielu ludzi byl pewnie utożsamiany z ekipą organizującą Święto Cykliczne. Na pewno nie wystawił dobrej laurki. 

Ale nie ma co za bardzo narzekać. Na pewno plusów było więcej niż minusów. Dla mnie najważniejszą rzeczą było to, ze mój syn był bardzo ze wszystkiego zadowolony. A to całkiem niezły miernik jakości imprezy. Do zobaczenia w przyszłym roku.

 

 

A tak było:

 

 

Wrześniowa Masa Krytyczna w Łodzi. Relacja i kilka przemyśleń.

masa-09-2011[1]Wczoraj, w ostatni piątek września odbyła się Masa Krytyczna. Była to wyjątkowa impreza, bo przyszło, a w zasadzie przyjechało na nią blisko tysiąc rowerzystów. To naprawdę bardzo dobry wynik, biorąc pod uwagę to, że w kwietniu kiedy byłem na swojej pierwszej masie, padł rekord, bo przyjechało 600 rowerzystów 400 rowerzystów. Wczoraj było ich ponad prawie dwa razy tyle. To idealnie pokazuje, że rower w ruchu miejskim Łodzi zaczyna pełnić coraz ważniejszą rolę. Na imprezie lekkim cieniem co najmniej organizacyjnym odcisnął się wypadek karetki u zbiegu ulic Piotrkowskiej i Piłsudskiego. Na Masie pojawiła się pani prezydent Łodzi, ale zrobiła to incognito, nie afiszując się ze swoją obecnością.

Poza tym masa była super. Nawet to, że trasa była miejscami troszkę nudnawa, że miejsce postoju nie było absolutnie przystosowane do takiej ilości rowerzystów, nie było w stanie przyćmić frajdy jaką dawało poruszanie się po mieście w gronie prawie tysiąca rowerzystów. o drodze można było nawiązać całkiem przyjemne dyskusje, wymienić poglądy, uprzejmości. Pomóc sobie wzajemnie choćby przy pompowaniu koła.

Nie sposób pominąć pochwałę dla samej organizacji Masy Krytycznej. Trzeba powiedzieć uczciwie, że przy tej ilości cyklistów jest to ogromne przedsięwzięcie logistyczne. Czas przejazdu kolumny to około 7 – 8 minut. Prawidłowe zabezpieczenie wszystkich skrzyżowań i przejść dla pieszych przy tej długości kolumny wymaga ogromnych nakładów pracy i ludzi. Gratuluję organizatorom, służbom porządkowym, tego że dali radę to przeprowadzić profesjonalnie.

Jedno tylko co mnie denerwowało to obecność kilku szczeniaków (i nie mam na myśli tu wieku, a stan rozumu), którzy notorycznie łamali zasady masy i sprowadzali potencjalne zagrożenie na innych uczestników. Pamiętajmy – nie jesteśmy sami.

 [EDIT] Jak podaja jawne i wiarygodne źródła – wrześniowa Masa Krytyczna w Łodzi, była największą masą w Polsce. Jest się z czego cieszyć.

Na koniec kilka zdjęć i filmik z finału Masy.

 

Rowerzysty portret krytyczny.

Dwa tygodnie temu opublikowałem wpis o wchodzących w życie nowych przepisach PORD. Ponieważ uznałem, że ważnym jest promowanie tego co tam jest napisane, to próbowałem to upowszechniać za pośrednictwem Wykopu, Facebook’a, a także usenetu i forów regionalnych. Zazwyczaj jako pierwsze pojawiały się komentarze przeciwników nowych przepisów. Bardzo często byli to przeciwnicy nie tyle nowych przepisów, co rowerzystów i wszystkiego co z nimi związane. W wielu sytuacjach wiało wręcz nienawiścią. Niestety prawda jest taka, że w wielu sytuacjach rowerzyści sobie na to sami zapracowali. I nie chcę tutaj potępiać w czambuł rowerzystów. Chciałbym tylko wymienić to co daje się zaobserwować na co dzień.

Grzechy główne:

  • Rowerzysta zagrożeniem dla rowerzysty.

    Mówiąc szczerze to jest rzecz, która mnie chyba najbardziej boli. To co się czasami dzieje na drogach dla rowerów, zakrawa o sceny z horroru, albo z filmu o tym jak nie powinni jeździć kierowcy. Bardzo często dzieje się tak, ze jedzie sobie dziewczyna z chłopakiem, oczywiście jadą i sobie gaworzą. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że jadą obok siebie, zajmując całą szerokość drogi dla rowerów. Nawet to by można było przeboleć, gdyby robili to na pustej drodze, jednak nie wpadną na to, ze jeżeli ktoś jedzie z naprzeciwka, to ta osoba, która jedzie bliżej lewej krawędzi powinna zjechać do prawej… Wczoraj zrobiłem sobie „spacer” rowerowy z synem w foteliku z tyłu. Dwa razy musiałem uciekać z drogi dla rowerów z powodu tak właśnie jadących osób. Trzeci raz musiałem ociekać przed rowerzystą jadącym samym środkiem z dużą prędkością, wyskakującym zza łuku. Niestety z dzieckiem w foteliku nie jest łatwo tak szybko manewrować rowerem. Myślmy też o innych uczestnikach ruchu drogowego i pamiętajmy o tym, ze jest to droga dla rowerów, a nie droga tylko dla naszego roweru.

 

  • Jazda chodnikiem „na wariata”.

    Nie chcę tutaj pisać pouczeń na temat tego, że po chodniku generalnie nie wolno jeździć, a jeśli wolno to tylko w wyjątkowych sytuacjach. Samemu mi się czasami zdarzy jechać. Chodzi mi o to, że niektórzy jeżdżą rowerami wśród przechodniów, jakby to było ich własne pole i nie chodnik, a tor wyścigowy z przeszkodami. A przecież to rowerzysta jest gościem na chodniku, a nie odwrotnie. To pieszy jest tam „świętą krową”. Naprawdę czasami wstyd mi jest za co poniektórych i wcale się nie dziwię, że ludzie zieją do nich taką nienawiścią.

 

  • Jazda ulicą, kiedy obok jest droga rowerowa.

    To bardzo często padający argument w dyskusji Kierowcy vs. rowerzyści. Trudno tu nie przyznać racji. Przepisy mówią jasno i klarownie, że MUSIMY wtedy poruszać się drogą dla rowerów. Nie ma zmiłuj. Czasami niektórzy rowerzyści tłumaczą się w tym, że jezdnia jest równiejsza od drogi rowerowej, albo ma lepsze cykle świateł. Pomyślmy jednak na temat tego jak byśmy przyjęli tłumaczenie kierowcy, który by powiedział, że jedzie  po chodniku i drodze dla rowerów, bo mają świeżą nawierzchnię, która jest znacznie lepszej jakości, niż dziurawy asfalt na jezdni.

 

  • Przejeżdżanie po pasach.

    Tak naprawdę mało jest rowerzystów, którzy by przeprowadzali rower po pasach. Myślę jednak, że gdyby przejeżdżali przez te pasy z odpowiednią prędkością i ostrożnością to nikogo by to nie kłuło w oczy. Jednak rozpędzeni szaleńcy wypadający wprost pod koła samochodu powodują, że jest to argument w ustach kierowców z którym naprawdę trudno polemizować. Ja wielokrotnie spotkałem się z jeszcze gorszą rzeczą. Jak dla mnie jest to objaw skrajnej głupoty: wjeżdżanie na pasy lub na przejazd dla rowerów przy czerwonym świetle. Niestety zdarza się to nader często, albo ja mam po prostu szczęście do obserwowania takich zachowań.

 

  • Jazda rowerem bez żadnego oświetlenia.

    Czasami nawet bez odblasków. Sam wielokrotnie miałem sytuację, kiedy to po zmroku rowerzysta „wyrósł” mi w ostatniej chwili przed maską. Nie wiem skąd się bierze u niektórych taka niechęć do posiadania jakichkolwiek znaczników swojej bytności po zmroku.

Dziwi mnie tez jedna rzecz. Brak instynktu samozachowawczego u rowerzystów. Niektórzy naprawdę jeżdżą tak jakby im ich własne życie nie było cenne. Co z tego, że zmieniły się przepisy i nie ma teraz zakazu wjeżdżania bezpośrednio pod nadjeżdżający pojazd? Czy ktoś świadomie będzie testował ten przepis na własnej skórze? Jak przeżyje to będzie miał satysfakcję, ze Policja ukarała nie jego tylko kierowcę i z OC kierowcy zafunduje sobie kule i rehabilitację. Odrobina rozsądku jest wskazana w każdych warunkach. To tak jak z jazdą po autostradzie. wolno tam jechać z prędkością 140 km/h. Czy będziemy grzali 140 w śnieżycy przy totalnym oblodzeniu? Przecież nam wolno…

Jednak to nie jest tak, że rowerzyści są tylko tacy. O nie. Takich na szczęście jest mniejszość. Jednak tak jak w wielu społecznościach tu też jest tak, że ogół jest postrzegany przez pryzmat tych najgorszych zachowań. Łódzki Oficer Rowerowy  podczas jednego dyżuru przy skrzyżowaniu Żeromskiego Mickiewicza, w ciągu 4 godzin naliczył ponad 750 przejeżdżających tamtędy rowerów. Wystarczy, że trafi się jeden rowerzysta na godzinę jadący tamtędy po ulicy, zamiast po ścieżce rowerowej, co daje nam 4 baranów na 750 rowerzystów, czyli 0,5% wszystkich rowerzystów, ale część kierowców będzie pomstowała, ze rowerzyści jeżdżą po ulicy wtedy, kiedy nie mogą. Niestety łatwiej jest zobaczyć te złe rzeczy.

W tym roku widać ewidentny rozkwit rowerów w Łodzi. Miejmy nadzieję, że będzie to stała cecha a nie tylko czynnik sezonowy. Fantastycznie jest że wiąże się z tym nie tylko jazda dla jazdy, ale możemy na rowerach podziwiać różne smaczki modowe dotyczące zarówno samych jednośladów, jak i ubioru ich właścicieli. Fantastycznie ukazuje to blog Lodz Cycle Chic. Aż przyjemnie czasami popatrzeć na zdjęcia tam umieszczane. To są te bez wątpienia pozytywne cechy rowerzystów i rowerzystek. Jednak cytując klasyka: pamiętajmy, żeby te plusy nie przysłoniły nam minusów. Dbajmy o to, żeby jeździć bezpiecznie i nie wjeżdżać w drogę innym. Pamiętajmy, ze nie jesteśmy sami. Są też piesi, samochody i inne środki komunikacji.

Zmienia się tez klimat dla rowerzystów w naszym mieście. Coraz większa ich ilość wymusza to, żeby poszczególne instytucje coraz bardziej zauważały ich obecność, dopasowując swoją infrastrukturę do potrzeb cyklistów. Weźmy na przykład Manufakturę.
Na samym początku wprowadzili zakaz ruchu rowerzystów. Teraz mają kolorowe stojaki dla rowerów, a nawet kompresor. Pamiętajmy im rowerzyści będą sprawiali bardziej pozytywne wrażenie, tym bardziej wszystkie instytucje będą bardziej pozytywnie patrzyły na rowerzystów i będzie lepszy klimat do tego, żeby zauważały nasze potrzeby.

I żeby była jasność – piszę to wszystko z punktu widzenia rowerzysty, pieszego i kierowcy.

 

 

Zmiany w Kodeksie drogowym dotyczące nowych praw dla rowerzystów.

22 kwietnia 2011 roku Prezydent RP Bronisław Komorowski podpisał nowelizację Kodeksu Drogowego, prawidłowo zwanego Prawo o Ruchu Drogowym.

Co ta nowelizacja wnosi?

Przede wszystkim zbliża nasze prawo do standardów europejskich i światowych, dostosowując przepisy do Konwencji Wiedeńskiej o Ruchu Drogowym, a co za tym idzie – wprowadza wiele usprawnień dla rowerzystów w Polsce.

Oto najistotniejsze zmiany:

  • Rowerzysta ma prawo do wyprzedzania z prawej strony wolno jadących pojazdów.

    Dotychczas wolno było z prawe strony wyprzedzać tylko stojące pojazdy. Na praktykę przekłada się to w ten sposób, że rowerzysta ma prawo legalnie z prawej strony wyprzedzić wolno poruszające się samochody, które ugrzęzły np. w korku.

    Kierujący rowerem może wyprzedzać inne
    niż rower powoli jadące pojazdy z ich prawej
    strony.

  • Rowerzysta jadący na wprost ma pierwszeństwo przed pojazdem skręcającym.

    Innymi słowy, jeśli rowerzysta i samochód poruszają się po równoległych do siebie drogach, a w pewnym momencie samochód będzie chciał skręcić, przecinając drogę rowerzysty, to wtedy MUSI on ustąpić pierwszeństwa rowerzyście. Jest to według mnie przepis który trzeba jak najszerzej propagować wśród kierowców, ponieważ może on prowadzić do dużej liczby wypadków powstałych na wskutek nieznajomości przepisów przez tychże. Oczywiście winę za taki wypadek ponosi kierowca samochodu. Najważniejszą według mnie rzeczą dla kierowców jest wyrobienie w sobie nawyku spoglądania w prawe lusterko, przed wykonaniem manewru skrętu w prawo. Jest to bardzo ważne, więc postarajcie się przekazać informację o tych zmianach jak największej ilości kierowców.

    Kierujący pojazdem, który skręca w drogę poprzeczną,
    jest obowiązany zachować szczególną
    ostrożność i ustąpić pierwszeństwa rowerzyście
    jadącemu na wprost po jezdni, pasie
    ruchu dla rowerów, drodze dla rowerów
    lub innej części drogi, którą zamierza opuścić.

  • Rowerzysta ma prawo bezpośrednio przed skrzyżowaniem lub na skrzyżowaniu, jechać środkiem pasa.

    Oznacza to, że jeśli jedziesz pasem z którego można skręcać np. w prawo i jednocześnie jechać prosto, a Ty chcesz jechać prosto, to masz prawo do tego, żeby przed skrzyżowaniem wjechać na środek takiego pasa ruchu. Pozwoli to na zapobiegnięcie temu, żeby kierowca jadący za rowerzystą nie mógł go wyprzedzać, jednocześnie np. skręcając w prawo i zajeżdżając rowerzyście drogę. Pamiętajmy również o tym, że przepis ten ma zastosowanie również na rondach, bo to przecież też skrzyżowanie. Mówiąc w skrócie – przepis ten ma na celu podniesienie bezpieczeństwa rowerzystów.

    Na skrzyżowaniu i bezpośrednio przed nim
    kierujący rowerem, motorowerem lub motocyklem
    może poruszać się środkiem pasa
    ruchu, jeśli pas ten umożliwia opuszczenie
    skrzyżowania w więcej niż jednym kierunku,
    z zastrzeżeniem art. 33 ust. 1.

  • Rowerzysta ma prawo zatrzymywać się obok innych rowerzystów (nie za nimi), na wlocie skrzyżowania w tzw. śluzie rowerowej.

    Jak na razie będzie to raczej martwy przepis, ze względu na to, że mało jest jeszcze takich miejsc. Niemniej jednak przepis jest dobrą podstawą do tego, żeby takie miejsca tworzyć w przyszłości. A doskonałe wytłumaczenie jak wygląda śluza rowerowa znajdziecie TUTAJ

    śluza dla rowerów – część jezdni na wlocie
    skrzyżowania na całej szerokości jezdni
    lub wybranego pasa ruchu przeznaczona
    do zatrzymania rowerów w celu zmiany
    kierunku jazdy lub ustąpienia pierwszeństwa,
    oznaczona odpowiednimi znakami
    drogowymi

  • Rowerzysta, z zastrzeżeniem kilku warunków, ma prawo jechać OBOK innego rowerzysty.

    Oznacza to, że dwóch trenujących kolarstwo rowerzystów może jechać obok siebie, a nie jak bywało do tej pory tylko za sobą. Jednak możliwe jest to tylko w tym wypadku, jeśli nie utrudniają ruchu innym uczestnikom drogi.

    Dopuszcza się wyjątkowo jazdę po jezdni
    kierującego rowerem obok innego roweru
    lub motoroweru, jeżeli nie utrudnia to poruszania
    się innym uczestnikom ruchu albo
    w inny sposób nie zagraża bezpieczeństwu
    ruchu drogowego.

  • Rowerzysta ma prawo przewozić dziecko w specjalnie do tego przystosowanej przyczepce rowerowej.

    Do tej pory dziecko można było przewozić tylko w foteliku rowerowym, posiadanie przyczepki nie było legalne, a za takie postępowanie groził mandat.

    wózek rowerowy – pojazd o szerokości
    powyżej 0,9 m przeznaczony do przewozu
    osób lub rzeczy poruszany siłą mięśni
    osoby jadącej tym pojazdem; wózek rowerowy
    może być wyposażony w uruchamiany
    naciskiem na pedały pomocniczy
    napęd elektryczny zasilany prądem o napięciu
    nie wyższym niż 48 V o znamionowej
    mocy ciągłej nie większej niż 250 W,
    którego moc wyjściowa zmniejsza się
    stopniowo i spada do zera po przekroczeniu
    prędkości 25 km/h

  • Rowerzysta w wyjątkowych sytuacjach ma prawo poruszać się po chodniku.

    Te przypadki to skrajnie złe warunki pogodowe takie jak ulewny deszcz, śnieg, oblodzenie, mgła. Ale również takie prawo ma rodzic lub opiekun opiekujący się dzieckiem do lat 10 jadącym na drugim rowerze. Należy jednak pamiętać, ze na chodniku bezwzględne pierwszeństwo posiadają piesi.

    Korzystanie z chodnika lub drogi dla pieszych
    przez kierującego rowerem jest dozwolone
    wyjątkowo, gdy:
    1) opiekuje się on osobą w wieku do lat 10
    kierującą rowerem;
    2) szerokość chodnika wzdłuż drogi, po której
    ruch pojazdów jest dozwolony z prędkością
    większą niż 50 km/h, wynosi co
    najmniej 2 m i brakuje wydzielonej drogi
    dla rowerów oraz pasa ruchu dla rowerów;
    3) warunki pogodowe zagrażają bezpieczeństwu
    rowerzysty na jezdni (śnieg, silny
    wiatr, ulewa, gołoledź, gęsta mgła), z zastrzeżeniem
    ust. 6.

Dodatkowo weszło jeszcze kilka ważniejszych lub mniej ważnych zmian kosmetycznych takich jak np nowa definicja roweru, możliwość niekorzystania z drogi dla rowerów, jeśli nie jest umiejscowiona po stronie drogi, która jest zgodna z naszym kierunkiem poruszania się. Kierujący rowerem nie ma już obowiązku zatrzymania się w przypadku kiedy samochód ma problemy z jego wyprzedzeniem. Zniknął tez zapis mówiący o zakazie wjazdu na przejazd rowerowy "pod nadjeżdżający pojazd". Teraz to cała odpowiedzialność spoczywa na kierowcy samochodu.

Należy jeszcze dodać jedną ważna rzecz. To wszystko są nowe prawa rowerzystó
w. Jednak nie zwalnia nas to z obowiązków przestrzegania i stosowania się do pozostałych regulacji. Pamiętajmy, że jeśli wymagamy od kierowców tego, żeby przestrzegali naszych praw, to my też stosujmy się do przepisów ruchu drogowego. Nie działajmy wybiórczo.

I jeszcze jedno – pamiętajmy i informujmy kierowców o tym zapisie:

  • Rowerzysta jadący na wprost ma pierwszeństwo przed pojazdem skręcającym.

Innymi słowy, jeśli rowerzysta i samochód poruszają się po równoległych do siebie drogach, a w pewnym momencie samochód będzie chciał skręcić, przecinając drogę rowerzysty, to wtedy MUSI on ustąpić pierwszeństwa rowerzyście.

Jeśli możecie to prześlijcie ten link wszystkim, o których myślicie, ze przyda Im się taka informacja. Pozwoli to na uniknięcie chociaż kilku nieszczęść, z powodu niewiedzy.

http://bit.ly/jxUst4