Rowerzysty portret krytyczny.

Dwa tygodnie temu opublikowałem wpis o wchodzących w życie nowych przepisach PORD. Ponieważ uznałem, że ważnym jest promowanie tego co tam jest napisane, to próbowałem to upowszechniać za pośrednictwem Wykopu, Facebook’a, a także usenetu i forów regionalnych. Zazwyczaj jako pierwsze pojawiały się komentarze przeciwników nowych przepisów. Bardzo często byli to przeciwnicy nie tyle nowych przepisów, co rowerzystów i wszystkiego co z nimi związane. W wielu sytuacjach wiało wręcz nienawiścią. Niestety prawda jest taka, że w wielu sytuacjach rowerzyści sobie na to sami zapracowali. I nie chcę tutaj potępiać w czambuł rowerzystów. Chciałbym tylko wymienić to co daje się zaobserwować na co dzień.

Grzechy główne:

  • Rowerzysta zagrożeniem dla rowerzysty.

    Mówiąc szczerze to jest rzecz, która mnie chyba najbardziej boli. To co się czasami dzieje na drogach dla rowerów, zakrawa o sceny z horroru, albo z filmu o tym jak nie powinni jeździć kierowcy. Bardzo często dzieje się tak, ze jedzie sobie dziewczyna z chłopakiem, oczywiście jadą i sobie gaworzą. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że jadą obok siebie, zajmując całą szerokość drogi dla rowerów. Nawet to by można było przeboleć, gdyby robili to na pustej drodze, jednak nie wpadną na to, ze jeżeli ktoś jedzie z naprzeciwka, to ta osoba, która jedzie bliżej lewej krawędzi powinna zjechać do prawej… Wczoraj zrobiłem sobie „spacer” rowerowy z synem w foteliku z tyłu. Dwa razy musiałem uciekać z drogi dla rowerów z powodu tak właśnie jadących osób. Trzeci raz musiałem ociekać przed rowerzystą jadącym samym środkiem z dużą prędkością, wyskakującym zza łuku. Niestety z dzieckiem w foteliku nie jest łatwo tak szybko manewrować rowerem. Myślmy też o innych uczestnikach ruchu drogowego i pamiętajmy o tym, ze jest to droga dla rowerów, a nie droga tylko dla naszego roweru.

 

  • Jazda chodnikiem „na wariata”.

    Nie chcę tutaj pisać pouczeń na temat tego, że po chodniku generalnie nie wolno jeździć, a jeśli wolno to tylko w wyjątkowych sytuacjach. Samemu mi się czasami zdarzy jechać. Chodzi mi o to, że niektórzy jeżdżą rowerami wśród przechodniów, jakby to było ich własne pole i nie chodnik, a tor wyścigowy z przeszkodami. A przecież to rowerzysta jest gościem na chodniku, a nie odwrotnie. To pieszy jest tam „świętą krową”. Naprawdę czasami wstyd mi jest za co poniektórych i wcale się nie dziwię, że ludzie zieją do nich taką nienawiścią.

 

  • Jazda ulicą, kiedy obok jest droga rowerowa.

    To bardzo często padający argument w dyskusji Kierowcy vs. rowerzyści. Trudno tu nie przyznać racji. Przepisy mówią jasno i klarownie, że MUSIMY wtedy poruszać się drogą dla rowerów. Nie ma zmiłuj. Czasami niektórzy rowerzyści tłumaczą się w tym, że jezdnia jest równiejsza od drogi rowerowej, albo ma lepsze cykle świateł. Pomyślmy jednak na temat tego jak byśmy przyjęli tłumaczenie kierowcy, który by powiedział, że jedzie  po chodniku i drodze dla rowerów, bo mają świeżą nawierzchnię, która jest znacznie lepszej jakości, niż dziurawy asfalt na jezdni.

 

  • Przejeżdżanie po pasach.

    Tak naprawdę mało jest rowerzystów, którzy by przeprowadzali rower po pasach. Myślę jednak, że gdyby przejeżdżali przez te pasy z odpowiednią prędkością i ostrożnością to nikogo by to nie kłuło w oczy. Jednak rozpędzeni szaleńcy wypadający wprost pod koła samochodu powodują, że jest to argument w ustach kierowców z którym naprawdę trudno polemizować. Ja wielokrotnie spotkałem się z jeszcze gorszą rzeczą. Jak dla mnie jest to objaw skrajnej głupoty: wjeżdżanie na pasy lub na przejazd dla rowerów przy czerwonym świetle. Niestety zdarza się to nader często, albo ja mam po prostu szczęście do obserwowania takich zachowań.

 

  • Jazda rowerem bez żadnego oświetlenia.

    Czasami nawet bez odblasków. Sam wielokrotnie miałem sytuację, kiedy to po zmroku rowerzysta „wyrósł” mi w ostatniej chwili przed maską. Nie wiem skąd się bierze u niektórych taka niechęć do posiadania jakichkolwiek znaczników swojej bytności po zmroku.

Dziwi mnie tez jedna rzecz. Brak instynktu samozachowawczego u rowerzystów. Niektórzy naprawdę jeżdżą tak jakby im ich własne życie nie było cenne. Co z tego, że zmieniły się przepisy i nie ma teraz zakazu wjeżdżania bezpośrednio pod nadjeżdżający pojazd? Czy ktoś świadomie będzie testował ten przepis na własnej skórze? Jak przeżyje to będzie miał satysfakcję, ze Policja ukarała nie jego tylko kierowcę i z OC kierowcy zafunduje sobie kule i rehabilitację. Odrobina rozsądku jest wskazana w każdych warunkach. To tak jak z jazdą po autostradzie. wolno tam jechać z prędkością 140 km/h. Czy będziemy grzali 140 w śnieżycy przy totalnym oblodzeniu? Przecież nam wolno…

Jednak to nie jest tak, że rowerzyści są tylko tacy. O nie. Takich na szczęście jest mniejszość. Jednak tak jak w wielu społecznościach tu też jest tak, że ogół jest postrzegany przez pryzmat tych najgorszych zachowań. Łódzki Oficer Rowerowy  podczas jednego dyżuru przy skrzyżowaniu Żeromskiego Mickiewicza, w ciągu 4 godzin naliczył ponad 750 przejeżdżających tamtędy rowerów. Wystarczy, że trafi się jeden rowerzysta na godzinę jadący tamtędy po ulicy, zamiast po ścieżce rowerowej, co daje nam 4 baranów na 750 rowerzystów, czyli 0,5% wszystkich rowerzystów, ale część kierowców będzie pomstowała, ze rowerzyści jeżdżą po ulicy wtedy, kiedy nie mogą. Niestety łatwiej jest zobaczyć te złe rzeczy.

W tym roku widać ewidentny rozkwit rowerów w Łodzi. Miejmy nadzieję, że będzie to stała cecha a nie tylko czynnik sezonowy. Fantastycznie jest że wiąże się z tym nie tylko jazda dla jazdy, ale możemy na rowerach podziwiać różne smaczki modowe dotyczące zarówno samych jednośladów, jak i ubioru ich właścicieli. Fantastycznie ukazuje to blog Lodz Cycle Chic. Aż przyjemnie czasami popatrzeć na zdjęcia tam umieszczane. To są te bez wątpienia pozytywne cechy rowerzystów i rowerzystek. Jednak cytując klasyka: pamiętajmy, żeby te plusy nie przysłoniły nam minusów. Dbajmy o to, żeby jeździć bezpiecznie i nie wjeżdżać w drogę innym. Pamiętajmy, ze nie jesteśmy sami. Są też piesi, samochody i inne środki komunikacji.

Zmienia się tez klimat dla rowerzystów w naszym mieście. Coraz większa ich ilość wymusza to, żeby poszczególne instytucje coraz bardziej zauważały ich obecność, dopasowując swoją infrastrukturę do potrzeb cyklistów. Weźmy na przykład Manufakturę.
Na samym początku wprowadzili zakaz ruchu rowerzystów. Teraz mają kolorowe stojaki dla rowerów, a nawet kompresor. Pamiętajmy im rowerzyści będą sprawiali bardziej pozytywne wrażenie, tym bardziej wszystkie instytucje będą bardziej pozytywnie patrzyły na rowerzystów i będzie lepszy klimat do tego, żeby zauważały nasze potrzeby.

I żeby była jasność – piszę to wszystko z punktu widzenia rowerzysty, pieszego i kierowcy.