Co dalej z nami. Czy Covid nas zamknie w domach?

Nie wiadomo co dzisiaj będzie. Stawiam, że blisko 5 tyś. zakażonych, albo… Albo będzie delikatny spadek.
Tak czy inaczej od soboty cały kraj w strefie żółtej. Wszędzie maseczki. Co dalej?
Na sobotę Premier zapowiedział konferencje prasową, na której ma powiedzieć coś na temat szkół. Zamkną szkoły i przestawią na zdalne nauczanie? Moim zdaniem częściowo.
Zamkną, ale tylko w powiatach czerwonych. Pytanie jak sprawa z maseczkami w szkołąch przy nauczaniu stacjonarnym?

Czas pokaże w którą stronę to pójdzie. Oby dzisiejszy komunikat nie pokazał wykładniczego wzrostu ilości zakażeń.

Zamknijmy szkoły! Jak najszybciej! Na miesiąc lub dwa.

Czwartek, 1 października

Piątek, 2 października

Sobota, 3 października

Niedziela, 4 października.

I właśnie w niedzielę, dostaję SMS od wychowawczyni syna. Od jutra do 9 października, dzieciaki maja zdalne nauczanie. Wszystkie klasy 4-8. Na szczęście dzięki temu, że dzieci na przerwach pozostają w klasach, wystarczy na kwarantannę wysłać tylko dzieci i ich rodziny z klasy której to dotyczy. Czyli w której jest zakażone dziecko.

Tym razem nam się udało. Tylko nauczanie zdalne. Ale ile czasu można żyć jak na bombie, kiedy to odbierzemy w niedzielę czy w inny dzień tygodnia telefon i będziemy zmuszeni do kwarantanny i powtórki z rozrywki? Ile razy można to powtarzać? Ilu pracodawców (zwłaszcza tzw prywaciarzy) będzie na to patrzyło dobrym okiem?

Z drugiej strony z dużą dozą prawdopodobieństwa to właśnie szkoły są przyczynkiem do tego, że ilość zakażeń tak wzrasta. Dzieciaki idą do szkoły, wzajemnie się zakażają. W większości nie mają żadnych objawów. wracają do domów, do swojego środowiska i przekazują wirusa dalej. A dalej już jest różnie. Bo dalej są dziadkowie, wujkowie, ciocie, sąsiadki itp.

Tylko w piątek 2 października, na kwarantannie wylądowało ponad 18 tys. ludzi w Polsce. To takie małe miasto…

Dlatego uważam, że na tym etapie powinno się zamknąć szkoły jako główne punkty redystrybucji wirusa.

Takie jest moje zdanie. Macie inne? To piszcie w komentarzach.

Jak przetrwaliśmy kwarantannę.

W chwili kiedy to piszę, kwarantanna jest już prawie poza nami. Jeszcze tylko kilka godzin dzieli nas do godziny „0”, kiedy to staniemy się wolnymi ludźmi (chociaż formalnie nigdy nie byliśmy ograniczeni).
Wydawałoby się, że kwarantanna fajna sprawa, można odpocząć, można nadrobić różne inne zaległe sprawy.
Niestety nie jest tak do końca.

Co było najgorsze? Wydaje się, że najgorszą sprawą jest świadomość bycia zamkniętym. Zakazu opuszczenia swojego mieszkania. To chyba najbardziej odcisnęło piętno na mojej psychice.
Braki w zaopatrzeniu, świadomość, że skończą się cytryny, cukier, mleko czy piwo i nie możesz po prostu wyjść z domu i uzupełnić zapasów, czy zwyczajnie pójść do sąsiadki i pożyczyć szklankę cukru. We wszystkim jesteśmy zależni od kogoś i to też w ograniczonym zakresie.

Fajnie można nadrobić jakieś zaległości domowe. Np powiesić półkę. Ale zaraz, brakuje kołka. Niestety Nie można po niego skoczyć do sklepu czy marketu budowlanego.
Upiekłbym ciasto ze śliwkami… Ale nie mam śliwek. Wsadziłbym pomidory do słoików. Ale mam mało pomidorów i wolałbym je spożyć do śniadania… Zróbmy sobie pastę jajeczną. OK, ale jak zrobimy to jajek zabraknie na sobotę na jajecznicę. Usiądziemy sobie i obejrzymy Derby Łodzi. Co prawda nie jestem kibicem piłkarskim, ale taaaaki mecz. Kurcze, ani piwa, ani chipsów… Nawet głupich paluszków brak.
Zewsząd ograniczenia.

Wspaniałą za to rzeczą było to, że okazało się, ze wokół nas jest sporo dobrych ludzi. I tych bliżej i tych dalej. Dzięki nich nie zmarliśmy z głodu. Dzięki nim wiedzieliśmy, że są ludzie, których możemy o coś poprosić. Dzięki mieliśmy wsparcie psychiczne.

DZIĘUJEMY

Na koniec powiem jedno. Mam nadzieję, że następnej kwarantanny nie będzie.

Kwarantanna – bądź gotowy.

Jak pokazały nasze doświadczenia, powinniśmy być gotowi każdego dnia na najgorsze. Nie znamy dnia ani godziny, kiedy zostaniemy uziemieni w domu. Dlatego właśnie powinniśmy być na to przygotowani. Dlatego właśnie kilka wskazówek dla Was na przyszłość. Oby były nieprzydatne.

  • Posiadaj zawsze zapas pieczywa. Może być zamrożone albo takie dłuższego terminu do spożycia. Może być nawet Pumpernikiel. Lepiej mieć, niż stwierdzić pewnego dnia, że „miałem kupić rano, a wyjść nie mogę”
  • Generalnie dobrze mieć pewien zapas żywności. Nie zawsze może być tak, że ktoś Wam zrobi zakupy. Być może zrobi, ale nie z dnia na dzień.
  • Dobrze mieć też zapas kawy/herbaty/wody mineralnej. Cokolwiek nie pijecie.
  • Dogadaj z rodziną lub sąsiadami, że może zajść konieczność, żeby wychodzili z waszymi psami, bo Wy na kwarantannie nie możecie tego robić.
  • Podobnie ze śmieciami.
  • Uprzedźcie zawczasu swojego pracodawcę, że w związku z tym, że macie dzieci w wieku szkolnym, może się okazać, że wylądujecie na kwarantannie z dnia na dzień. I o ile możecie pracować zdalnie, o tyle jeśli nie to oznacza, że jesteście wyłączeni z pracy. Niestety jak pokazują doświadczenia, na papier z Sanepidu nie ma co szybko liczyć.
  • Zabierajcie zawsze ze sobą do domu swój służbowy sprzęt mobilny jeśli tak posiadacie. Nigdy nie wiecie kiedy się przyda.
  • Jeżeli macie na to szansę, to uciekajcie na kwarantannę poza mieszkanie w bloku. Na działkę, na daczę, gdziekolwiek. Kwarantanna w typowym blokowym mieszkaniu to masakra.
  • miejcie zawsze doładowane i sprawne internety. Mobilne, stacjonarne, nie ważne jakie, byle sprawne.
  • Miejcie zawsze zapas piwa i chipsów. Nigdy nie wiecie kiedy się przydadzą 🙂 Mnie zastały Derby Łodzi bez piwa i chipsów…

To tyle na tą chwilę. Jeśli jeszcze coś przyjdzie mi do głowy to na pewno Wam dopiszę