Pieprzony mechanik.

Zadzwoniłem tak jak miałem zadzwonić.

Nawet odebrał.

No i się zaczęło:

– Halo !!! Halo !!! Panie Arturze, bardzo pana słabo słysze. W zasadzie nic nie słysze, HalO !!! Halo!!! Piiii Piiii Piiii…

Dzwonie drugi raz:

– Dzień dobry, nie mogę odebrać telefonu….

Szlak mnie zaraz trafi. No przecież takiemu gnojowi za takie numery nalezy sie taki wp*&^ żeby zastanowił się czy chce pracować czy nie…