Dzisiaj rano jak zwykle w poniedziałek obudziłem sie permanentnie niewyspany. Do tego bolą mnie wszystkie kości i nic mi się nie chce. A do pracy, oprócz plecaczka, z którym chodze codziennie miałem do zaniessienia pełną torbę kosmetyków Avonu (siostra jest konsultantką, a ja pośrednikiem nonprofit…)
I tak szedłem i marzyłem sobie. Żeby było jakieś miejsce siedzące w tramwaju…
Doszedłem na przystanek i zobaczyłem tłum oczzekujących ludzi 2x większy niż normalnie. Wtedy nie miałem już wątpliwości, że nie będę siedział. A kosmetyki wbrew pozorom ciężkie…
Przyjechał tramwaj.
W środku oprócz motorniczego nie było ani jednej osoby. Po prostu przyjechał tak puściutki jakby dopiero co wyjechał z zajezdni…
BOŻE DZIĘKUJĘ, ŻE MNIE WYSŁUCHAŁEŚ.
I jak tu nie wierzyć w Jego moc ???